Hej!
My zaręczyliśmy się we wrześniu... 2002 i dalej jesteśmy tylko narzeczonymi. Chcemy być razem, ale jakoś to się tak wszystko dziwnie kręci, że odkładamy decyzję o ślubie na nie wiadomo jak odległy termin. Powodów jest kilka: ja studiuję, on pracuje i studiuje (nie ma mowy byśmy teraz utrzymali się zupełnie sami, bez pomocy rodziców). Mieszkamy w wynajętym mieszkaniu z grupą przyjaciół. Nie mielibysmy gdzie mieszkać po ślubie. Nie wyobrażam sobie małżenstwa w wynajętym mieszkaniu z innymi ludźmi, a gdyby mi przyszło mieszkać z tesciami czy rodzicami, to chocby byli najmilsi na świecie, w życiu bym się na to nie zdecydowała... A co, jeśli pojawią się dzieci?
Na ślub nie mamy, tym bardziej na wesele. A rodzina mojego narzeczonego jest liczna i niesłychanie imprezowa. Gdybyśmy się pobrali po cichu bez hucznego weselicha na 200 osób, zostalibyśmy chyba zjedzeni żywcem i wyrzuceni ze społeczności tejże rodziny... jak to ktoś mądrze powiedział, tak naprawdę ślubuje się nie tylko swemy wybrankowi, ale także całej jego rodzinie...
Miłość miłością, a rzeczywistość rzeczywistoscią. Mój bliski przyjaciel (ksiądz, spowiednik i brat cioteczny w jednym) twierdzi, ze nie samą wiarą i milością człowiek zyje. Trzeba sie przejmować tym, co ludzie powiedzą, by żyć z nimi w zgodzie i harmonii. Jesli rodzinka jest niereformowalna i wymaga wesela pod groźbą odepchnięcia i "wydalenia z klanu", to trzeba się dostosować i zorganizować fundusze na weselicho(prawdziwa milłość poczeka).
Tak więc nam przeszkadzają w zawarciu małzeństwa głównie problemy przyziemne, i wstyd się przyznać, zwiazane z dobrami czysto materialnymi... ale niestety tak bywa
Chciałbym się nauczyć NPR-u, ale mój narzeczony nie przyjmuje tej metody do wiadomości i już. On wierzy w Boga, ale jest w większości przeciwny krk. Woli nabożeństwa w kościele protestantów bo ten kosciół jest bardziej "dla ludzi".
Chciałbym by był moim synem, ale nie w wieku dojrzewania
. Jako nastolatek, był po prostu diabłem wcielonym. Kilka razy chcięli usunąć go ze szkoły, był porywczy, rzucał się na innych z pieściami, leczył się na nerwicę. Było to związane z dojrzewaniem i minęło bez śladu. Teraz jest przykładnym synkiem i bardzo dobrym człowiekiem.