Ja wróciłam do pracy, jak Julka miała pół roku. Z tym że przez pierwsze pół roku pracowałam 3 dni w tygodniu od 8 do 16 (w domu byłam ok 17) plus trochę pracy w domu. I tak jak pisze sosenka czas po powrocie z pracy i wolne weekendy wykorzystywaliśmy na maksa i tak też staramy się robić teraz. A co do przedszkola to napiszę Wam jedną rzecz. Nasza Julka poszła do prywatnego przedszkola, mając skończone 2 lata i 2 miesiące (z racji wieku i tego że jest to poniekąd moje miejsce pracy, na szczęście ja uczę starsze dzieci i młodzież). W przedszkolu spędza pięć dni w tygodniu 4 od 9 do 16 a w piątek do 14. Na początku miałam ogromne wyrzuty sumienia, że ona jest taka mała, wprawdzie jest bardzo samodzielna (już od dawna sama je i nie korzysta z pieluch), ale i tak jest o rok młodsza od większości dzieci, bo normalnie nie przyjmuje się do przedszkoli dzieci młodszych niż 2,5 roku. A jeszcze kiedy pewnego dnia usłyszałam, że to jest zabieranie dziecku dzieciństwa , to się popłakałam. A później po rozmowie z koleżanką sobie na spokojnie wszystko poukładałam. Lepiej zostawić ją w przedszkolu, gdzie znam przynajmniej z widzenia opiekunów (+ pozytywne doświadczenia koleżanki z jej dzieckiem), niż z opiekunką. Choć to kwestia szczęścia, bo moja koleżanka trafiła na tak fajną dziewczynę, że inni ją sobie później "przekazywali". Ponadto przedszkole jest dla niej w tym wieku bardziej rozwijające niż żłobek (prywatne żłobki w Warszawie to już inna sprawa, ach...). Oczywiście gdyby nie wypaliło przedszkole musielibyśmy znaleźć jakąś opiekunkę, ale udało się!!! Julka jest zadowolona i to jest dla mnie najważniejsze. Została w przedszkolu sama na pół dnia. A tym kto płakał byłam ja. Teraz widzę jak bardzo rozwinęła się przez te 3 miesiące i jestem zadowolona z tego wyboru, choć nie jest tak różowo, bo choruje i musimy sobie jakoś z mężem z tym radzić i na razie jakoś się udaje. Po przedszkolu czas spędzamy razem, weekendy też. Dużo rozmawiamy, przytulamy się, bardzo często mówię jej, że ją kocham, bo zawsze jak ją odbieram i pytam, czy tęskniła, mówi, że tak (mimo że nie płacze). Dodam jeszcze, że w tym semestrze 2 razy w tyg. mam zajęcia wieczorem, więc widzimy się po przedszkolu ok 3 godz. o 19 muszę wyjść i wracam jak już Julka śpi po 22.
Także Madziulek, przedszkolem się na razie nie martw, bo może Twoja pociecha też poczuje się tam jak rybka w wodzie i tego Ci życzę. A satysfakcja mamy też jest ważna i chyba lepiej będzie dziecku, jak się na czas pracy rozdzielicie a po pracy postaracie się nadrobić stracony czas, niż jak miałabyś siedzieć w domu sfrustrowana. Naprawdę! Mam koleżankę, która marzy o powrocie do pracy, jej pociecha ma już dwa lata, widzę jak potrzeba jej zrobienia czegoś dla siebie, dla własnego rozwoju i czasem tak sobie myślę, że może dlatego, że nie siedziałam długo z Julką w domu, w przeciwieństwie do tej mojej koleżanki, która wreszcie chciałaby zrobić coś dla siebie, ja myślę o drugim dziecku...
Przepraszam, że tak się rozpisałam i pozdrawiam bardzo serdecznie. Madziulek, przemyśl sobie wszystko, możesz narysować sobie, modne ostatnio, drzewko decyzyjne, czy jak to się tam fachowo nazywa. Głowa do góry!