Teraz jest 4 czerwca 2024, o 00:10 Wyszukiwanie zaawansowane
Jako małżonka, już po tym pierwszym razie... powiem, że warto pamiętać, że pierwszy raz jest z reguły... hmmm jakby to napisać... bolesny i "rozczarowujący", "nieudany"... warto założyć, że ten pierwszy raz mimo wszystko może być nieudany, żeby potem jakoś się nie rozczarować...
Bratka napisał(a):Ja nie wyobrażam sobie, żebym którekolwiek współżycie mogła określić jako roczarowujące! Bo nawet jak sie nie udało, bo bolało, to te chwile spędzone z Mężem były wspaniałe!
Proponuję pozytywne nastawienie. Nie ma co sie stresować- w końcu będziecie z Ukochanym pierwszy raz- nacieszcie sie tym, zamiast analizować czy jest tak jak powinno być.
zosia_samosia napisał(a):
Uważam przygodne współżycie za złe, ale w prawdziwej miłości już nie. Nawet tej bez ślubu. Bo przecież nie każdy może w dzisiejeszych czasach pozwolić sobie na ślub po 18-tce. A to już wiek gdzie człowiek może spokojnie zacząc odkrywać dokładnie swoją seksualność. Bez sensu ją tłumić i czekać na ślub w wieku 25 lat
Wow, to jestem dinozaurem.
Wyszłam za mąż w wieku 30 lat.
Czekałam i ja i mój mąż - i jakoś zdrowi jesteśmy i fizycznie i psychicznie.
Uważasz, że ten, kto ma jeden dzień do 18 jest niegotowy, a ten, kto ma 18 i jeden dzień już tak na rozpoczęcie współżycia???
Seks to nie tylko orgazm, ale także obdarowywanie się wzajemne tym, co mam wyjątkowego w zaufaniu, poczuciu bezpieczeństwa.
Seks wymaga dojrzałości, a jaka jest dojrzałość niektórych 18, 19, a nawet 25 latków widać i słychać.
Piszesz o prawdziwej miłości - a skąd wiesz, która jest ta prawdziwa?
ale się ubawiłam z samego rana!zosia_samosia napisał(a):Kiedyś słyszałam, że kobiety, które późno zaczynaja współźycie maja problemy z pełnego przeżywania seksu, bo organizm był za długo tłumiony.
pewnie tak, bo w sumie to takie rzemiosło, prawda? trzeba ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć i w taki sposób, i w inny, i z tym, i z innym, żeby potem uniknąć problemów z (modne słowo) "niedopasowaniem"- bo to moze potem wszystko zepsuć... grunt to doświadczenie, inaczej nie da rady...mi sie wydaje, że robicie troche za duże halo z tego pierwszego razu
i troche mi się to dziwne wydaje, że macie takie problemy z orgazmem. Może to właśnie to, że późno zaczynacie ?? te nieobeznanie w sytuacji, wasze i faceta, jednak może robić swoje.
tzn. im szybciej, tym lepiej?Seks jest tak piękny, że według mnie szkoda czekać latami na ten pierwszy raz
skoro nie mozna być pewnym nawet tej najblizszej osoby, to życie musi być strasznie stresujące...Życie może takie scenariusze napisać, że też pewnym tego po ślubie być nie można
co to za bezpieczeństwo? i, jeśli mogę zapytać, jesli tak mozna ufać i czuć sie bezpiecznym poza małzeństwem, i skoro i tak nie mozna mieć pewności, to czemu Zosiu samosiu jesteś meżatką? z tego co piszesz, to i tak ma niewielkie znaczenie...A zaufanie, bezpieczeństwo nie muszą być tylko w malżeństwie!
Wiem, bo swoje przeszłam i jestem wiele lat szczęśliwie zamężna.
Ale nie wiem czy mi albo mojemu mężowi kiedyś nie odbije. Dlatego nie można być tego nigdy do końca pewnym. Ślub Ci też tej gwarancji nie da
zosia_samosia napisał(a): A gdyby koścelny był gwarancją, to by nie było tyle rozbitych par. A statystyki nie kłamią.
DorotaSok napisał(a):kamyczku
wierzę tak jak ty, że sakrament małżeństwa to jedyna gwarancja wiecznego-ziemskiego trwania małżeństwa
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości