Dzięki za przywołanie do porządku. Ponieważ rozmawiamy w wątku o nieoczekiwanym poczęciu w III fazie, pozwoliłem sobie w poprzednim poście na raczej ostrożną autorską wersję reagowania na spadki temperatur.
Zatem dla porządku
- Roetzer: W ramach trzech pomiarów wyższych po dniu szczytu jeden z nich może zejść na linię podstawową lub poniżej; tego niższego pomiaru nie liczymy, czekamy na czwartą temperaturę, wyższą o 0,2 stopnia od linii podstawowej (nauczyciele metody Roetzera niech mnie poprawią, jeśli nie tak)
- Metoda niemiecka, podwójnego sprawdzenia (Kolonia): jak Roetzer
- Liga Małżeństwo Małżeństwu: jak Roetzer
(tu mała dygresja - nasze ostatnie wydanie "Sztuki naturalnego planowania rodziny" oparte jest na III wydaniu książki Johna i Sheili Kippleyów i za ich zgodą zostało przeredagowane tak, by reguły dla fazy III były zgodne z Roetzerem)
- Kippleyowie, "The Art of Natural Family Planning" wydanie IV, Cincinnati, 1996 (niepublikowane w Polsce)
Najpierw na stronach 123 i 129 zajmują się sytuacją, w której temperatury po szczycie śluzu wykazują tendencję spadkową, czyli pierwsza jest wyraźnie wyższa od poziomu wyznaczonego przez przedwzrostową szóstkę, a druga i trzecia coraz niższe, ale wciąż ponad poziomem niższym (u Roetzera: nad linią podstawową, w metodzie niemieckiej: linią pomocniczą). Jeśli temperatura spadłaby do 0,05 stopnia nad poziomem podstawowym, to radzą poczekać dla pewności jeszcze jeden dzień i gdy temperatura choćby nieznacznie wzrośnie, dopiero wtedy uznać, że zaczęła się faza III.
Zauważają przy tym, że takie sytuacje są niezmiernie rzadkie i wówczas trzeba zadać sobie kilka pytań:
- czy pierwsza wyższa temperatura nie była spowodowana jakimś zakłóceniem?
- czy poprawnie został wyznaczony poziom niższy?
- gdy taka sytuacja się powtarza w kolejnych cyklach, może jest ona wynikiem niewydolności ciałka żółtego?
Dalej, na stronie 399, Kippleyowie piszą o kolejnej rzadkiej sytuacji, gdy już po wyznaczeniu początku fazy III, temperatura na jeden lub dwa dni schodzi na poziom niższy lub poniżej. Towarzyszy temu niekiedy jedno- dwudniowe pojawienie się śluzu typu bardziej płodnego (wysuwają hipotezę, że może to być spowodowane krótkotrwałym poowulacyjnym wzrostem poziomu estrogenów - o falowym charakterze procesów hormonalnych w cyklu kobiecym pisaliśmy tutaj:
http://npr.pl/index.php?option=com_cont ... &Itemid=42) Wówczas radzą powstrzymać się w tych dniach od zbliżeń i poczekać na ponowny wzrost.
Jeżeli natomiast taki spadek utrzymuje się przez trzy lub więcej dni, należy baczniej obserwować śluz i gdyby dodatkowo pojawił się na powrót śluz bardziej płodny lub oznaki płodności ze strony szyjki, wówczas, zdaniem Kippleyów (s. 400) należy uznać, że jesteśmy w fazie II i poczekać, aż na podstawie obydwu objawów będzie można wyznaczyć fazę III.
Kolejna sytuacja: Temperatura po szczycie śluzu zaczyna wzrastać, ale przed wyznaczeniem początku fazy III spada na poziom niższy lub niżej. Wtedy jako standardowe postępowanie dla małżonków zdeterminowanych do uniknięcia poczęcia wskazują wyznaczanie wzrostu temperatury od nowa.
Małżonkowie mniej zdeterminowani, a mający już doświadczenie w odczytywaniu objawów śluzu i szyjki, jeśli taka sytuacja wystąpi 5 dni po szczycie, nie muszą czekać od nowa na trzy dni wzrostu.
Kippleyowie kilkakrotnie podkreślają, że tego rodzaju sytuacje zdarzają się bardzo rzadko, ale właśnie dlatego czują się w obowiązku sugerować bardziej asekuracyjne postępowanie.
Dzięki za uwagę, jeśli coś niejasno wyłuszczyłem - krzyczcie.
Pozdrawiam