Temat (tytul tematu) mnie zainteresowal i jednoczesnie zaintrygowalo mnie, dlaczego w tak krotkim czasie dorobil sie szeciu stron. Przeczytalam - juz wiem. Tylko, gdy przebrnelam prze te posty, to juz chyba nie mam ochoty pisac tego, co zamierzalam
Tak naprawde osoba, ktora chce adoptowac dzieci - swiadoma trudnosci, innych niz klopotow z dziecmi, zwlaszcza na poczatku, a jednoczesnie czujaca, ze poczecie i urodzenie nie jest jedynym sposobem na posiadanie dzieci (ups... zaproszenie do rodziny
) i akceptujacym adopcje jako jedna z mozliwosci, wcale nie lepsza/gorsza, trudniejsza/latwiejsza, ale na pewno nieco inna i stawiajaca przed nieco innymi wyzwaniami, rozumie, ze nie kazdy jest w stanie podolac temu zadaniu i nie kazdy jest w stanie uznac dzieci biologiczne i adopcyjne za rownorzedne. To kwestia przemyslen i dojrzalosci. Taka osoba nie bedzie atakowac tych, ktorzy moze i by mogli (przynajmniej tak z zewnatrz wyglada - glownie sytuacja materialna i brak wlasnego potomstwa), ale sie nie zdecydowali.
Troche nie skladnie to napisalam, ale mam nadzieje, ze wiadomo, o co mi chodzi. Decyzja o adopcji dla dobra dziecka i malzonkow musi byc dojrzala i nie podjeta w pospiechu. Sa osoby, ktore traktuja mozliwosc pokochania dziecka, ktorego sami nie urodzili, za cos bardzo naturalnego i oczywistego. Ja akurat taka jestem - moj maz kiedys sklasyfikowal ludzi:
1. ci, ktorzy dzieci nie lubia
2. ci, ktorzy kochaja swoje-biologiczne, ale inne sa w stanie tolerowac, czy moze i lubic, ale na odleglosc
3. dzieciokoszki - co, kochaja dzieci kazde i zawsze.
Trzeciej grupie pewnie najlatwiej podjac decyzje o adopcji, bo pytanie "czy pokocham TO dziecko", jest chyba glownym dylematem.
Ja znam obawy, argumenty ludzi, ktorzy sami siebie nie widza jako rodzicow adopcyjnych. Rozumiem je, choc moze ich nie czuje, bo sama zupelnie inaczej podchodze do tego, ale nie kazdy traktuje adopcje w tak naturalny sposob. Inna sprawa, ze zaczelismy droge adopcyjna - etap zero, a jakosc ciezko sie zebrac, zeby w koncu wypelnic do konca aplikacje, zebrac pewne dokumenty i wyslac, co by zaczeli to procesowac
Dzieci biologicznych jeszcze nie mamy. Nie ma stwierdzonej niemoznosci ich poczecia. Troche lat odkladalismy decyzje o dzieciach z przyczyn dla nas waznych. Teraz chcemy sie starac dwutorowo
Wstepna decyzje o adopcji podjelismy jeszcze jako narzeczeni i chcemy przyjac dzieciaki do rodziny z "dwoch zrodel", ale bedzie jak Pan Bog da. Czasem zalowalismy, ze dziecko nieplanowane sie nie pojawilo, ale to moze wlasnie dzieki adopcyjnym planom, moze adoptowane dzieci maja byc pierwsze (chcemy przyjac rodzenstwo), bo po biologicznym juz by nam sie odwidzialo?
No, zdenerwowanie tym watkiem mi przeszlo
Moze i przejdzie lenistwo i w koncu rusze papierkowa adopcyjna robote
ps Mysle, ze nie nalezy rozpatrywac decyzji o adopcji w kategorii jestem katolikiem to musze/powinienem, ale to, ze sie jest osoba wierzaca, moze pomoc w decyzji o adopcji, wiara w to, ze Pan Bog wspomoze w trudnosciach, ktore napotkamy. Na pewno powinny przemyslec swoja decyzje osoby, ktore chca adoptowac, bo uwazaja, ze powinny z racji swojej wiary, ze dzieki temu stana sie swietymi/bohaterami