Dziewczyny, nie traćcie nadziei!
Głęboko wierzę, że i Was kiedyś spotka ten cud.
Wierzę w to... bo pod moim sercem Ktoś zamieszkał.
Jestem w 12 tygodniu ciąży.
Zniknęłam z forum na jakiś czas, bo w zasadzie zaraz po teście trafiłam do szpitala, okazało się że mam krwiaka i ciąża jest zagrożona. W szpitalu i w domu przeleżałam w wielkim strachu półtora miesiąca, ale powoli, powoli wszystko zmierza ku lepszemu. Maleństwo dzielnie rośnie, krwiak się wchłonął, a ja zaczynam wracać do normalnego życia. Nadal jestem pełna obaw, przed każdą wizytą u lekarza czuję się jak przed egzaminem, paraliżuje mnie strach, że okaże się, że coś jest nie tak, ale optymizm wreszcie zaczyna brać górę.
Wspomnienie o poronieniu bywa paraliżujące, ale staram się to przemóc. Już wiem, że od dwóch kresek na teście do przytulenia swojego malucha droga bywa bardzo długa. I pewnia ciąża już nigdy nie będzie dla mnie tak beztroska, jak za tym pierwszym razem.
Ale codziennie modlę się o to, by mojemu dziecku dane było przyjść na świat.
I o Was też będę pamiętać.
Trzymajcie się, cuda się zdarzają.