Czy próbowałem Jej pomóc dojrzeć ??? Do pewnego stopnia na pewno.
Żałuję ,że nie zrobiłem więcej. Właściwie najbardziej żałuję ,że nie widziałem oczywistych rzeczy.
Jeżeli chodzi o światopogląd (a nawet poglądy polityczne) to Ola była "lusterkiem". Chodziła do kościoła razem ze mną. Naśladowała mnie. Pamiętam ,że kiedy odwróciłem się od Boga byłem trochę zaskoczony ,że również poszła za mną (tak jakby chciała powiedzieć "tak naprawdę nigdy mi na tym nie zależało").
Chociaż myślę ,że tak naprawdę miała jakieś poglądy i wyznawała jakiś system wartości a naśladowała mnie po to ,żeby mi się bardziej spodobać. Teraz mnie to przeraża.
Przeraża mnie również sposób w jaki mnie widziała. Kiedyś mnie narysowała. Na tym rysunku miałem wykrzywioną ze złości twarz.
Tylko czy to byłem naprawdę ja czy chodziło jakieś Jej wobrażenie ???
Wiem ,że często wracałem do domu zmęczony po ciężkiej pracy.
Ale wydaje mi się ,że byłem w porządku. Że byłem czuły potrafiłem Ją przytulić prawie w ogóle nie podnosiłem głosu.
Zupełnie nie pojmuję jak dwoje ludzi może zupełnie inaczej patrzeć na tą samą sytuację ?? Jak ktoś mógł widzieć we mnie osobę którą nie jestem.
Wiem ,że jest osobą wyjątkowo słabą i wyjątkowo wrażliwą (zupełnie jak dziecko) teraz kiedy o tym pomyślę również czuję się przerażony
-----------
Dużo mógłbym na ten temat pisać.
Osoby które trochę znają się na psychologii zauważą w tym opisie pewne schematy zachowań i zrozumieją o co chodzi. (mi dotarcie do tego zajęło trochę czasu).
Pozdrawiam
V