przez Kejsi » 2 kwietnia 2014, o 21:30
Po krótce: kilka lat po ślubie, dwoje dzieci.
W okresie płodnym nie mogę wytrzymać, ciągle myślę o seksie, nie mogę się doczekać itd.
W okresie niepłodnym ochota drastycznie spada, nie chce mi się nawet myśleć o zbliżeniach, nie szukam kontaktu i nie narzucam się. Jest to jest, nie ma to nie ma. Mąż niejednokrotnie sygnalizował mi swoje wieeelkie oczekiwanie na "ten czas" i z jeden strony go rozumiem i zgadzam się, a z drugiej zupełnie nie wiem, jak mu przekazać, że jestem na "nie".
Dodatkowo pewną frustrację wzmagają wypadki losowe w "sezonie", tzn. choroby, wyjazdy, lub inne komplikacje intymnych spotkań. Od 2 miesięcy posucha z racji straconego czasu ze względu na moją chorobę.
Zastanawiam się, czy wynika to ze zmęczenia, a co za tym idzie wykorzystania czasu na odpoczynek lub zajęcie się swoimi sprawami, a nie znowu "do roboty". Wiadomo, wcześniej trzeba się przygotować (ogolić, wykąpać, ładnie ubrać, co nawet przy straconych okazjach robię), później też ogarnąć, a rano do pracy, dzieci wybrać, porozwozić, kilka rzeczy do zrobienia w domu po pracy, sprawy do załatwienia itd. Wstaję o 4.40, chodzę spać o 23.00. W nocy często nasłuchuję, czy dzieci śpią, zaglądam, czy się kręcą, czy są przykryte itp.
Dziękuję za uwagę. Słowa otuchy/pocieszenia/dobre rady, czy cokolwiek innego mile widziane.