pamiętam jak leżałam w szpitalu jeszcze na początku pierwszej ciąży i dziewczyna obok mnie poroniła. Strasznie się załamała i przezywała i ryczała i nikt jej nie mógł uspokoić. Wszyscy lekarze mieli ja za wariatkę (no bo poronienia to przeciez normalnosc) i tylko jeden młody lekarz zachował sie jak człowiek. Przyszedł do niej i spokojnym głosem wytłumaczyła jej, że poronienie nie oznacza, że już nie może mieć dziecka, że jest to naturalne selekcja, ze to się bardzo czesto zdarza i mają codziennie takie przypadki, ze za kilka miesiecy znow moze czekac na dziecko. Ze moze to lepiej, ze jezeli naturalnie ciaza obumarla, to moze dziecko byloby chore - ciezko mi to powtorzyc nawet ale to bylo takie delikatne i mile.... i meczyla sie jeszcze, ale widac bylo ze jej pomoglo.
U mnie wsrod rodziny i znajomych bylo duzo poronien samoistnych i wiem ze jest ciezko po tym, ale w 99% niedlugo potem byla kolejna zdrowa, donoszona ciaza.wiec wierzę że i u Ciebie tak będzie, tym bardziej, ze z zajciem w ciąże raczej nie masz problemu
Ja za to chcialam, zeby było 2 lata róznicy, ale niestety zawsze mialam ogromne problemy z zajciem w ciaze i tez strasznie przezywalam. za kazdym razem rok staran, ciaglych wizyt u lekarzy i bez wspomagaczy chyba by sie nie udalo :/
Takze wiekszosc ma tu jakies problemy- albo z poczeciem, albo z donoszeniem.
A u mnie na razie wszystko dobrze, choc o wiele ciezej mi niz w pierwszej ciazy. Zostały 3 m-ce i czekam na 2 chłopaków.
pozdrawiam i trzymaj sie cieplutko!!!!!