przez nieznosna » 15 lutego 2012, o 12:35
mojego męża poznałam gdy miałam 27 lat (wcześniej nie miałam facet, bo wszyscy których do tego czasu mnie spotkali woleli mnie jako kumpele niż coś więcej), zakochałam się, po 8 miesiącach bycia razem doszło do pierwszego współżycia (kiedyś marzyło mi się że poczekam z tym do ślubu, ale nie udało mi się, choć szukałam kogoś kto by mi pomógł wytrwać w tym postanowieniu, nie udało się), mój wtedy facet od 3 miesiąca bycia razem mnie do tego namawiał, a ja odmawiałam i przez to zrywał ze mną kilka razy aby po dwóch godzinach przepraszać, i mówić że mnie kocha, aż w końcu dałam się namówić (mój popęd z moim sumienie przez 5 miesięcy walczyło i popęd wygrał). 5 miesięcy później zaręczyliśmy się a pół roku po zaręczynach zaszłam w ciąże (świadomie współżyliśmy w okresie płodnym, bo i tak mielibyśmy się pobrać więc w razie czego weźmiemy ślub wcześniej). Podczas przygotowań do ślubu mój narzeczony zaczął coraz więcej pić (ilekroć u niego byłam to kilka piw musiał wypić, mówił że to przez ojca bo mu prał mózg na temat odpowiedzialności i tego że zakłada rodzinę a nie ma gdzie mieszkać i dlatego tak się zachowuje, wiem że to powinno być jakimś znakiem ostrzegawczym, ale kochałam go.)
Od ślubu do urodzenia dziecka był takim mężem o jakim marzyłam, a potem już różnie. Po ślubie zamieszkaliśmy z moimi rodzicami, była działka, mieliśmy się budować, ale nie dostaliśmy kredytu więc moi rodzice na rozpoczęli budowę i mieli się wyprowadzić a my mieliśmy zostać na mieszkaniu. Planowo miało trwać to dwa lata, ale problemy zdrowotne sprawiły że już czwarty rok się budowa ciągnie i nie wiadomo ile jeszcze potrwa. Mój małżonek coraz więcej zaczynał pić, przez to popadł w konflikt z moją mamą która ma alergie na pijące osoby i zaczęła mi robić pranie mózgu, że jeśli się nie zmieni to go z domu wyrzuci. Na chwilę (jakieś 5 miesięcy) to podziałało i w między czasie postaraliśmy się o drugie dziecko, w trzecim miesiącu mój mąż znów zaczął pić, dzień w dzień po 8-10 piw pił i zaczęły się wyzwiska w moim kierunku, potem że go w dwójkę dzieci wrobiłam i że pewnie nie są jego, bo na pewno go zdradziłam. Wyprowadzał się klika razy z domu aby po tygodniu lub miesiącu wrócić i na chwilę był spokój. Urodziło się drugie dziecko, pomocy z jego strony zero, sama musiałam wszystko przy maluchu zrobić i zajmować się przy okazji starszym dzieckiem i jeszcze zakupy zrobić, obiad ugotować itp domowe czynności a on wraca z pracy siada przed komputerem i gra, bo zmęczony po pracy. Od nowego roku mąż przestał pić piwo, ale zaczął drinki pić, lub ćwiartkę wymieszaną z pepsi. Nagle polubił zakupy, bo może sobie gdzieś w ubikacji w hipermarkecie drinka wypić, oczywiście z listy potrzebnych rzeczy połowę nie kupi bo np za ciężko, albo pieniedzy wystarczająco nie ma, ale o słodyczach i innych używkach nie zapomni. I znów mnie wyzywa a ja już mam dość. Nie wiem co robić dalej. Nie jestem aniołem, bo przez takie traktowanie to ani na współżycie nie mam ochoty ani na to aby być miła, i swoje też potrafię powiedzieć.