Teraz jest 21 maja 2024, o 16:34 Wyszukiwanie zaawansowane
Znam osoby zamężne / żonate, które mają taki sposób bycia, że zawsze łagodnie flirtują z ekspedientkami
Nie uśmiecham się zalotnie w środkach komunikacji publicznej, nie robię zalotnych gestów. A po co miałabym to robić?
Myślę, że w obu podanych artykułach jest wspólny mianownik, czyli flirt jako grzech - myślą. Tylko w pierwszym ocena tego grzechu jest nieco łagodniejsza.
Mam wrażenie, że szukasz kogoś, kto Ci powie, że flirt jest całkowicie niewinny, że nie ma się czym przejmować, że śmiało...?
Tylko że skoro się zastanawiasz, to już samo to sygnalizuje, że sumienie przed czymś Cię ostrzega.
Opisana prezez Ciebie sytuacja z zabawa wlosami oraz wymiana zalotnych usmiechow szczerze mnie ubawila. To sytuacja raczej filmowa nie realna bo wieszkosc "naszych" mezatek czy zonatych poprostu nie ma ani odwagi ani checi bawic sie w takie gierki.
I nie bylabym zadowolona z faktu ze moj maz w ww. sposob wyraza swoj "zachwyt' dla jakiejs osobniczki plci przeciwnej. Nie bronie mu go odczuwac ale po co od razu to uzewnetrzniac?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości