Kajeczka, rozumiem Cię, choć jestem młodsza;) Jak zaczynaliśmy się spotykać też chciałam żeby mój obecny narzeczony oświadczył mi się pół roku później:P Do tego jestem taka że nie boję się powiedzieć co myślę prosto z mostu i nie wahałam się go uświadomić, że chcę już być jego żoną, i to jak najszybciej:P Do tej pory się śmiejemy, że to ja sie mu pierwsza oświadczyłam:P Ale z zaręczynami czekaliśmy, aż oboje będziemy gotowi, i były one dla mnie wspaniałą niespodzianką.
Między zaręczynami a ślubem mamy półtora roku odstępu... Moze wydawać się, że dużo... Cały czas teraz żartujemy, że żałujemy, że nie wzięliśmy sobie jakiegoś wcześniejszego terminu, można było pół roku wcześniej, itd... ale tak naprawdę to wiem, że dobrze zrobiliśmy. Ten czas jest nam potrzebny i bardzo wiele nas nauczył. Dużo ludzi traktuje ten czas jako takie zło konieczne i nie docenia go... A ja uważam, że ludzie, którzy biorą ślub dwa czy trzy miesiące po zaręczynach jednak coś tracą. Warto wykorzystać ten czas tak, by zbudować jeszcze większą wspólnotę z przyszłym mężem
Przeżyć to jako wspólne oczekiwanie, pokonywanie trudności, przygotowanie i... wspólne wyrzeczenie w intencji swojego przyszłego małżeństwa. Czas narzeczeństwa także ma swój urok, i teraz wiem, że bym go nie skróciła.
Co do stabilności... Szczerze mówiąc, nie wiem, czy narzeczeństwo daje jakąś większą stabilność:) Nie powiedziałabym tak:) Ja czułam się w tym związku tak samo stabilnie przed zaręczynami i po. Oczywiście na początku była wielka radość i euforia, ale po jakimś czasie wszystko powszednieje. Co więcej, w ciągu rocznego do tej pory narzeczeństwa kłóciliśmy się więcej niz w ciągu całego naszego związku czyli przez trzy lata. Pojawiają się nowe problemy i niestety nowe argumenty (czy ty na pewno chcesz się ze mną ożenić? Czy ty na pewno jesteś wystarczajaco dojrzała do małżeństwa? itd) poza tym masz świadomość, że zbliżasz się do decyzji nieodwołalnej. Nie jest łatwo. I wtedy widzisz, że stabilność nie zależy od tego, czy nazywacie się tylko parą, czy narzeczonymi, czy małżonkami, czy nosisz pierścionek, czy obrączkę, ale od waszej miłości i zaufania, które potrzebują czasu, żeby się rozwinąć... Samo narzeczeństwo nie jest gwarantem niczego, są pary, które rozchodzą się trzy dni przed ślubem.I nie wiem czy ich związek narzeczeński byl w takim razie aż tak stabilny.
Ja traktuję ten czas czekania, zarówno przed narzeczeństwem, jak i po, jako normalny etap naszego związku. Który ma jakiś cel, ma zalety i wady, i jest potrzebny, bo i on buduje nasz związek. Co więcej, jest niezwykły, bo juz nigdy się nie powtórzy...
A zamiast modlić się o oświadczyny... polecam Ci modlić się o o Twojego chłopaka i o Ciebie;) Krąży w internecie taka modlitwa w wersji dla kobiet i mężczyzn o odpowiedzialność, dojrzałość, odwagę dla przyszłych małżonków... Jeśli wymodlisz u niego te cechy, to oświadczyny przyjdą same, gwarantuję Ci:) A przecież nie o to chodzi, by jak najszybciej się zaręczyć, tylko żeby do małżeństwa dobrze się przygotować:)