przez oliczek » 11 listopada 2010, o 12:55
niestety, bo wolałabym móc napisać coś innego, zgadzam się całkowicie z Kręciołkiem i tymi, którzy na napro patrzą raczej sceptycznie
po 1,5 roku obserwacji i 1 roku leczenia moje odczucia są raczej negatywne
tak jak już napisałyście, wkurza sposób propagowania tej metody, jako absolutnie skutecznej (chwalą się że w ciągu 2 lat leczenia 86 par na 100 doczeka się naturalnie dzidziusia) i szczerze nie wiem skąd oni biorą te statystyki, albo mój lekarz lub instruktorka od napro zaczynają mi opowiadać o parach, któym się udało już w pierwszym miesiącu obserwacji, no tak wszystko pieknie ale to nie ma nic wspólnego z leczeniem i stawianiem diagnozy, poprostu się udało i tyle, może jak ktoś nie umie obserwować cylku, to mu to pomogło, ale to chyba nie na takich suksesach miała się ta metoda zasadzać
po drugie koszty, koszty, koszty, denerwuje mnie porównywanie napro do in vitro i wskazywanie przy tym, że przecież i tak jest od in vitro tańsze, ja nie robiłam in vitro i nie wydałam na nie żadnej kasy więc takie porównania do mnie w ogóle nie trafiają, za to tyle co na kurs i leczenie u naprotechnologa wydałam, to nie zostawiliśmy jeszcze nigdy u żadnego lekarza
po trzecie napro też działa jak klasyczne leczenie, czyli wcale nie zawsze celowo,ale też na oślep, na czuja dostawałam leki, bo może one coś pomogą, co więcej u mnie z obserwacji wynikają małe odchylenia od normy, a lekarz nie umie ich zinterpretować i sobie z nimi poradzić
mam też wrażenie, że jest to medoda dobra dla tych, którzy albo wiedza konkretnie, co jest nie tak, ale dla tych par, które były już w ciąży i straciły dziecko
uff trochę się rozpisałam, ale takie są moje odczucia, nie marudziłam lekarzowi, że efektów brak po paru miesiącach leczenia, ale już po roku miłoby było wiedzieć przynajmniej co jest nie tak
myśle, że za jakiś czas zatłoczone poczekalnie u lekarzy napro opustoszeją, bo ludzie zrozumieją, że po raz kolejny próbowano im sprzedać nadzieję
ps. lorek bądź tak miła i napisz o tych wybrańcach, którym się udało (wiek, ile się strali, czy ustalono przyczynę), bo mam osobiście wrażenie, że te ich statystyki opierają się w większości na tzw. przypadku, czyli ktoś ledwie zaczął oberwacje i zaszedł w ciąże, to zaliczamy do już do sukseu naprtechnologii