Przykro mi, ale na podstawie tego, co napisałaś nie da się nic powiedzieć.
Skoro nie mierzysz temp. to czemu nie stosujesz po prostu metody Bilingsa?
Jeśli byś do tego dołożyła jeszcze chociaż domowe testy owulacyjne, to miałabyś jakąkolwiek szansę na określenie czasu prawdopodobnej owulacji, ale to co napisałaś to niestety "wróżenie z fusów". Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Zresztą nikt na poważnie nie kieruje się również bólem owulacyjnym, bo nie ma żadnej pewności, że to właśnie jest on.
(A kalendarz to lepiej powiesić na ścianie, bo ja nie widziałam jeszcze takiego, który by umiał przewidzieć owulację
. "Kalendarzyk" to ogromnie ryzykowna metoda)