kaja,
ciesze sie ze jest lepiej
mysle ze jezeli jestescie para ktora ufa sobie,liczy sie ze swoimi potrzebami i stara sie robic wszystko aby drugiemu bylo dobrze, to przyjdzie czas kiedy Twoj narzeczony (a raczej juz maz) zacznie zglebiac kwestie Twoich obserwacji. zmieni sie przede wszystkim sytuacja "techniczna"- bedziecie dzielic lozko, Twoj zeszyt obserwacji i termometr bedzie lezal tuz obok a wiec w zasiegu jego reki i wzroku co napewno skloni go do tego by nie raz tam zajrzec. pozatym informowanie "ni z tego niz owego" w jakiej sytuacji cyklu jestes, napewno go zainteresuje. ot tak poprostu, bez wyrzutow czy pretensji ze sam o to nie spyta.
powiem Ci po przeczytaniu Twoich postow uwazam, ze jestescie w bardzo dobrej sytuacji jesli chodzi o jego przekonanie sie do obserwacji. przede wszystkim ma duzo czasu zanim zaczniecie prowadzic obserwacje scisle pod katem unikniecia poczecia- jesli nastapi to po pierwszej ciazy a jesli chcecie szybko kolejne bobo to jeszcze wiecej
sadze ze jesli chcecie dziecko juz, to raczej bedziecie poprostu wspolzyc kiedy przyjdzie wam na to ochota i nie patrzec na wykres. a ochota bedzie zawsze wiec to jest duzy plus
my z mezem nie planowalismy szybko dziecka, raczej mielismy postawe otwarta ze jak bedzie to bedzie fajnie wiec obserwacje byly ale nie sluzyly nam do tego,aby planowac najlepsze dni na wspolzycie.
co do zainteresowania meza obserwacjami to przed slubem bardzo mi na tym zalezalo, jemu poniekad tez, glownie dlatego ze na spotkaniach w poradni rodzinnej duzo mowiono o tym jak wazna jest wspolpraca malzonkow w prowadzeniu wykresow i ich interpretacji. no i bylo tak przez jakis czas.poniewaz mieszkalismy przed slubme razem (ale spalismy w osobnych pokojach
narzeczony budzil mnie przed wyjsciem do pracy i podawal termometr. objawy zapisywalam ja i potem go informowalam o przebiegu cyklu. ale jakos potem w naturalny sposob wspolne obserwacje sie skonczyly.glownie dlatego ze zycie pokazalo ze jakby nie patrzyl to mimo wszystko ten obowiazek ze wzgledow praktycznych spada na kobiete. no bo temperatura to sprawa dosc prosta, mozna zaangazowac meza by podawal termometr a potem zapisywal temp.ale co z objawami sluzu ktore sa bardziej problemowe niz temperatura? zeby byl dobrze zorientowany w sytuacji, musialby za kazdym razem chodzic ze mna do toalety i patrzec jak wyglada sytuacja a to przeciez niemozliwe bo nie spedzamy ze soba calego dnia. w mojej sytuacji nie wystarczyloby jego zerkniecie na objawy sluzu wieczorem bo w ciagu dnia sluz bywa rozny wiec zwykle wyciagam pod koniec dnia "srednia" z jego wygladu. wiec interpretacja tych objawow spada na mnie w naturalny sposob.
maz ma jako taka orientacje w metodach npr, ale nie zalezy mi jakos szczegolnie na tym by wspolnie ze mna prowadzil obserwacje.ze wzgledu chocby na ten sluz, poprostu sobie tego w praktyce nie wyobrazam.
u nas przejmowanie sie objawami plodnosci nieplodnosci zaczelo sie tak naprawde dopiero kilka lat po slubie, po urodzeniu drugiego dziecka. ale poniewaz wskutek tychze obserwacji obecnie jestem w 3 ciazy, moj maz stwierdzil ze idziemy na kurs npr razem, bo juz mi nie ufa
ciekawe czy cos sie wskutek tego zmieni w naszym podejsciu do prowadzenia obserwacji wspolnie i jak mialyby one wygladac.
powodzenia w przygotowaniach!