przez marek » 3 stycznia 2012, o 11:18
Mam 32 lata małżeńskiego stażu.
Miałem podobne problemy na początku, a tak naprawdę przez wiele lat.
W młodzieńczym wieku miałem problemy z masturbacją i być może to było przyczyną problemu przedwczesnego wytrysku.
Zaraz po weselu pojechaliśmy z żoną w podróż poślubną . Noc poślubna to była kompletna porażka z mojej winy. Mój "ptaszek" zawiódł całkowicie. No cóż, nie mieliśmy żadnego doświadczenia w tej materii.
Żona pocieszała mnie i uspokajała i tak powoli uczyliśmy się małżeńskiego współżycia, a po tygodniu wszystko się unormowało i wracaliśmy zakochani i szczęśliwi.
Z problemem przedwczesnego wytrysku radziliśmy sobie w ten sposób, że najpierw pieściłem moją żonę (głównie łechtaczkę przy pomocy języka) doprowadzając ją prawie do orgazmu i w ostatniej chwili wchodziłem w nią aby po kilku ruchach "eksplodować".
Trwało to około 20 lat. Nie przynosiło mi to pełnej satysfakcji, żona też nie była do końca zadowolona. Brakowało tej pełnej jedności, którą daje pozycja klasyczna.
Kiedyś ( miałem wtedy 46 lat) otrzymałem e-mail z propozycją: powiększ swojego penisa.
W poczcie przeczytałem, że prawie każdy mężczyzna po pięćdziesiątce ma kłopoty z prostatą, a jedynym skutecznym lekarstwem są ćwiczenia Kegla.
Dodatkową zaletą tych ćwiczeń jest spotęgowanie doznań, stuprocentowa erekcja, opanowanie przedwczesnego wytrysku itd.
Przy okazji ćwiczenia miały przyczyniać się do powiększania penisa, o ile zastosować dodatkowo metodę Jelq.
Proszę powiedzieć który mężczyzna nie uległby takiej sugestii. Uległem i ja a skończyło się to długotrwałą depresją.
Po prostu na skutek tych ćwiczeń (Kegla) żyłem kilka miesięcy w nieustannym podnieceniu, aż organizm się zbuntował i zareagował ciężką nerwicą.
Przez rok przeżywałem prawdziwe piekło, kto przeszedł przez depresję ten wie co to znaczy. Po kilku latach depresja powróciła znowu. Z górą dwa lata łykałem antydepresanty co powodowało całkowitą impotencję oraz izolowanie się od żony w łóżku. Na szczęście depresja powoli odeszła, lekarstwa odstawiłem, zaczęły działać hormony i wróciliśmy do współżycia. Po dwóch i pół roku abstynencji stresowałem się jak to będzie, czy dam radę, więc polecałem się opiece Św. Józefa mojego ulubionego Patrona. Wszystko poszło dobrze i co ciekawe wreszcie pozbyłem się problemu przedwczesnego wytrysku. Wiek jednak robi swoje ( mam ponad 50 lat) i po każdym stosunku jestem trochę słaby następnego dnia. Dlatego staram się odczekać przynajmniej tydzień do następnego razu chociaż chciałoby się częściej. Czytałem gdzieś, że po każdym wytrysku mężczyzna traci dużo cynku, którego brak powoduje depresję.
Muszę więc bardzo uważać. Myślę też, że zbyt częste przyjemności tracą na uroku.
Zauważyłem, że ten okres seksualnej abstynencji bardzo mnie oddalił od żony i wzajemnie. Teraz kiedy znowu spotykamy się w łóżku czujemy, że wróciliśmy do życia i nie możemy się sobą nacieszyć.
Uważam więc, że seks jest w małżeństwie niezbędny do prawdziwej jedności.
Co do różnych technik to nie polecam wyrafinowanych pieszczot, owszem stosowaliśmy różne warianty ale raczej ze szkodą dla prawdziwego zjednoczenia .
Najpełniejsze przeżycie daje nam (mnie i żonie) pozycja klasyczna, oczywiście po wstępnych pieszczotach. Zbyt intensywne (np. gdy żona zbyt długo całuje lub pieści moje męskie klejnoty) powodują problem z erekcją.
Tak więc antydepresanty ( ja brałem Seronil i Effectin ) na pewno znieczulają, ale nie wiem czy uda się dobrać odpowiednią dawkę.
Trzeba zacząć od najmniejszej. Ja zaczynałem przy Effectinie od dawki 37,5 potem 75 a na koniec 150.
Po dwóch latach odstawiałem w odwrotnej kolejności. Przy dawce 75 byłem jeszcze zablokowany, przy dawce 37,5 hormony zaczęły działać z opóźnieniem ok. 2 tygodni.
Przy Effectinie pojawia się dużo efektów ubocznych przez pierwsze dwa tygodnie i trudno je przeżyć spokojnie.
Myślę, że raczej trzeba szukać preparatów ziołowych. Może Ks.Klimuszko ma coś w swojej aptece.
Zapomniałem dodać, że nigdy ( nawet gdy zażywałem antydepresanty ) nie miałem problemów z erekcją. Problem polegał na zablokowaniu orgazmu i prawie całkowitym braku doznań.
Teraz po odblokowaniu doznania są normalne, ale orgazm u mnie przebiega bardziej płasko ( dłuższy ale mniej intensywny ).
Co do ćwiczeń Kegla to moim zdaniem dobre są dla mężczyzn "ospałych" a przecież przedwczesny wytrysk to oznaka nadpobudliwości więc ćwiczenia pogarszają sytuację. Nadpobudliwość najczęściej jest skutkiem nerwicy.
Należy więc wyleczyć nerwicę. Można próbować farmakologicznie ale najlepiej usunąć przyczynę.
Przyczyna zaś tkwi na ogół gdzieś w dzieciństwie, czasem w okresie prenatalnym, a czasem pewne zranienia psychiczne dziedziczymy po naszych przodkach.
Konieczne jest więc uzdrowienie duchowe. I tutaj pomocą jest Msza Św. o uzdrowienie, modlitwa wstawiennicza, egzorcyzmowanie, a przede wszystkim osobiste życie religijne.
Ja,jak już wspomniałem, żyję w ścisłej przyjaźni ze Św. Józefem i to on rozwiązuje moje męskie problemy.
Jeśli ktoś jest zainteresowany dyskusją to czekam na pytania.
Serdeczne pozdrowienia.
Marek