Trochę juz upłynęło czasu od ostatniego wpisu, ale na stronie dotyczącej premenopauzy znalazłam takie słowa: "Ryzyko poczęcia się dziecka przy przyjmowaniu tabletek antykoncepcyjnych jest największe w pierwszych 7 dniach przyjmowania i w każdej przerwie między opakowaniami. Osoby chcące uniknąć efektu aborcyjnego tabletek i chcące podkreślić terapeutyczny charakter stosowania tych preparatów powinny powstrzymać się od współżycia w przerwie między opakowaniami i przez pierwszych 7 tabletek z każdego opakowania." Autor " tdmochowski".To tak a propos tego hipotetycznego ustalania czasu gdy możliwe jest poczęcie.
Nie wiem czy można to zastosować jako pewnik- sama chyba miałabym duże watpliwości. Z drugiej strony leczenie czasem trwa długo...
Moja znajoma miała cystę na jajniku- lekarz ( nie prowadzący, bo do niego straciła zaufanie- na kontrolach cały czas rosnacą cystę uważał za pęcherzyk Graffa, podczas gdy inny zupełnie lekarz przy okazji innego badania usg zwrócił jej uwagę na jajnik i cystę) przepisał jej Cilest.
Męczyło mnie sumienie, bo wiedziałam o tym i wiem jakie mechanizmy mają tabletki. Ona jest mężatką. Z drugiej strony leczenie było konieczne i swoimi uwagami dodatkowo bym ją obarczyła. Z trzeciej strony ona o nic nie pytała- wtedy byłoby łatwiej. Z czwartej strony to Pan Bóg jest dawcą życia- to przecież widzi,że to nie jest dobry moment i że maleństwo może się nie zagnieżdzić. Tyle tych " stron" ale to stan mojego ducha z tamtego czasu
Bo w końcu przy okazji rozmowy o kolejnej wizycie u gina i o działaniach ubocznych tabletek wtraciłam uwagę o "tych mechanizmach" i podparłam się tekstem o którym pisałam na poczatku.
Mąż znajomej zażartował,że 2 tygodnie w takim razie muszą odczekiwać dla dobra życia pomimo brania antyków
A od tygodnia już odstawiono jej leki ( cysta znikła)i mam nadzieję,że nigdy nie będzie musiała ich łykać.