Dołączam do drużyny, a co
U nas mija 5 miesiąc starań. Za 5 dni spodziewam się okresu, bo starania nasze w tym miesiącu nie należały do imponujących. Chyba mi poziom energii spada...
NPR stosowałam praktycznie od ślubu w maju 2009, ale prze pierwsze miesiące się nie staraliśmy. Pierwsze 3 cykle były na totalnym luzie i całkiem ładne, a potem już powoli zaczęłam myśleć o dziecku. I to co się zaczęło dziać na wykresach przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Cykle z 30-dniowych nagle zrobiły się 37-dniowe, potem 44-dniowe. Kiedy trafił się cykl 60-dniowy byłam po prostu załamana. Każdego ranka budziłam się zestresowana, mierzyłam temperaturę - znowu nie ma skoku! I znowu, i znowu...Obwiniałam stres, tabletki, siebie, wszystko. W listopadzie jechaliśmy w podróż poślubną, więc październik był moim ostatnim miesiącem obserwacji. W listopadzie okres dostałam 19-stego, w grudniu 24.12, w styczniu 24.01, w lutym 24.02... Nie mogłam w to uwierzyć! Z jednej strony miałam doła, że nie jestem w ciąży, a z drugiej strony ogromnie się cieszyłam z regularnych cykli. Już nigdy nie wrócę do tabletek anty, już nigdy nie wrócę do mierzenia temperatury. Kiedy w jednym z cykli chciałam sprawdzić, czy już mam fazę wyższych (a więc 1 pomiar na cały cykl), to nad ranem już mi się śniło, że się budzę, biorę termometr, mierzę, patrzę na wynik - 36.2... Mówię wam, to po prostu niesamowite, ale mój mózg szalał na NPRze. Za dużo mnie to nerwów kosztowało.
A teraz? Postanowiłam zostawić wszystko w rękach Boga i po prostu się kochamy. Mam nadzieję, że ta metoda mnie nie zawiedzie
Daję sobie czas do czerwca zanim zacznę się badać, a mój mężuś jest gotowy na badanie już w kwietniu. Stwierdził, że woli mieć to z głowy i być pewnym, że po jego stronie jest OK. Pocieszam się, że zawsze był zdrowy jak ryba i poza tym, że mama fundowała mu bierne palenie od okresu płodowego, to prowadził bardzo zdrowy tryb życia. Zastanawiam się jedynie, czy nie spróbować picia ziół.
Tak więc pozdrawiam Was serdecznie i trzymam kciuki za wszystkie naraz i każdą z osobna. W momentach zwątpienia lubię myśleć, że Bóg specjalnie to tak planuje, bo w cyklu, w którym pocznę, to będzie to właśnie to dziecko, które jest mi przeznaczone. Może jakaś wybitna malarka, albo wybitny pianista
Więc Bóg mi puszcza oczko i mówi "Uzbrój się w w cierpliwość, poczniesz dziecko, które jest ci przeznaczone, ale musisz chwilkę poczekać"
Chociaż możecie sobie wyobrazić co czułam, kiedy wstałam od wigilijnego stołu, poszłam do łazienki, a tam okres...
Trzymajcie się ciepło!