Przekonuje mnie teoria o NPR. Żeby w sposób rozumny zaplanować poczęcie, a w wypadku gdy z ważnych przyczyn chce się uniknąć poczęcia powstrzymywać się od współżycia w dni płodne i podejmować współżycie w dni niepłodne. Zaczynam przeprowadzać pierwsze obserwacje. Już z samego początku mogę powiedzieć że NPR pomógłby mi przełamać paniczny lęk przed współżyciem i uświadomić sobie, że potencjalnie mogę przekazać nowe życie.
Mam jednak obawy co w wypadku gdyby okazało się że nie da się stosować NPR? Czy w każdym wypadku da się stosować NPR? Czy możliwe są zaburzenia w cyklu czy warunkach życia kobiety które uniemożliwiają w sposób precyzyjny wyznaczenie dni płodnych i niepłodnych? Obawiam się, że tak własnie będzie i teoria o NPR nie sprawdzi się w praktyce. Do tego dochodzą obawy, że gdy z jakiś przyczyn nie dałoby się stosowac NPR mąż nie będzie zdolny do abstynencji i skończymy na antykoncepcji. Jeśli by okazało się, że nie da się stosować NPR wolałabym zrezygnować ze slubu niż skończyć na antykoncepcji.
Czy moje obawy są uzasadnione? Wiem, że powinnam przeprowadzić choć kilka obserwacji by przekonać się czy metoda się sprawdza. A z dotychczasowych obserwacji, raz wychodziły mi niskie temperatury, potem temperatura nie spadła mi w dniu miesiączki, wszak zaobserwowałam skok temperatury, ale zostałam w momencie mierzenia temperatury wyrwana z koszmarnego snu, nie mam więc pewności co do tej temperatury, a wzrost temperatury co do najwyższej z najniższych temperatur wyniósł tylko 0,1 stopnia.
Czy zawsze się da stosować NPR? Czy u każdej kobiety cykle przebiegają tak precyzyjnie jak w dokładnym zegarku? Czy może się zdarzyć że nie będzie się mogło wyznaczyć dni płodnych i niepłodnych? Czy te obawy są uzasadnione?