Droga MAKG,
Prawdopodobnie ten cykl będzie jednak należał do tych dłuższych - stres przedślubny robi swoje (choć to radosny i piękny moment). Wydaje się, że właśnie następuje przejście od fazy płodnej do niepłodności poowulacyjnej, choć w tym momencie jeszcze nie możemy wyznaczyć początku fazy III: trzeba poczekać na sygnał wzrostu temperatury (trzy kolejne niezakłócone wyższe niż sześć poprzednich) oraz obserwować zmiany w śluzie.
Nie wiem, czy Twoje temperatury przedwzrostowe w dotychczasowych cyklach utrzymywały się na poziomie ok. 36,3, ale jeśli tak, to może dzień 23 byłby pierwszym dniem wzrostu (ale pod warunkiem, że w dniu 25 wystąpi trzecia temp. wyższa niż w dniach 16-22), zatem poziom niższy będzie można wyznaczyć na podstawie temperatur z dni 16-22 na 36,35 (z pominięciem zakłóconej temp. w dniu 20). Poziom wyższy wówczas to 36,55.
Jeżeli w ciągu dwóch najbliższych dni nie pojawi się już śluz typu bardziej płodnego, wtedy szczyt śluzu wyznaczamy na dzień 23. Przy założeniu, że mamy już początek wzrostu faza III zacznie się
wieczorem trzeciego dnia wzrostu temp. po dniu szczytu pod warunkiem, że ta trzecia temp. będzie przynajmniej na poziomie wyższym.
Naturalne rozpoznawanie płodności nie służy wyznaczeniu dnia owulacji, tylko określeniu granic faz płodności i niepłodności. Owszem, można na podstawie obserwacji domyślać się post factum, kiedy miało miejsce jajeczkowanie, co pomaga w planowaniu poczęcia.
O korelacji objawów z momentem owulacji można poczytać w naszym serwisie:
http://npr.pl//index.php/content/view/307/42/
Pojawienie się śluzu rozciągliwego w dniu 15 nie ma większego znaczenia dla interpretacji, bowiem i tak początek okresu płodności wyznacza pojawienie się jakiegokolwiek rodzaju śluzu na początku cyklu.
Taki jednodniowy objaw można tłumaczyć tym, że rytm hormonalny w cyklu kobiecym ma charakter falowy, czyli poziom estrogenów (mówiąc w wielkim uproszczeniu) to wzrasta, to się obniża, nie jest stały - więcej na ten temat w naszym serwisie:
http://npr.pl//index.php/content/view/62/42/
10 miesięcy obserwowania własnego organizmu na pewno zaowocuje doświadczeniem.
Gdybyście chcieli podszlifować wiedzę, to zapraszamy Was oboje na kurs prowadzony przez naszych nauczycieli:
http://npr.pl//index.php/content/view/38/51/
a jeżeli nie ma ich w pobliżu, możecie uczyć się z "Kursu domowego":
http://rodzinna.pl/komplet-domowego-kursu-p-159.html
Gorące uściski od wszystkich Forumowiczów na starcie Waszej Nowej Drogi Życia, a zamiast prezentu fragment z medytacji Karola Wojtyły "Przed sklepem jubilera":
Teresa:
Andrzej wybrał mnie i poprosił o moją rękę.
Stało się to dziś między godziną piątą, a szóstą po południu.
Dokładnie nie pamiętam, nie zdążyłam spojrzeć na zegarek
ani też dostrzec godziny na wieży starego ratusza.
W takich momentach nie sprawdza się godziny,
momenty takie wyrastają w człowieku ponad czas.
Ale nawet gdybym pamiętała, że trzeba spojrzeć na zegar ratusza,
nie mogłabym tego uczynić, musiałabym bowiem
patrzeć ponad głową Andrzeja.
Szliśmy właśnie prawą stroną rynku, gdy Andrzej odwrócił się i rzekł:
"czy chcesz być moją towarzyszką życia?"
Tak powiedział. Nie powiedział: czy zechcesz być moją żoną,
ale: moją towarzyszką życia.
Było więc przemyślane to, co zamierzał powiedzieć.
Mówił to zaś patrząc przed siebie, jakby się lękał wówczas
czytać w moich oczach, a równocześnie jakby chciał zaznaczyć,
że przed nami jest jakaś droga, której kresu nie widać
- jest lub przynajmniej może być jeśli na jego prośbę
ja odpowiem "tak".
Odpowiedziałam "tak" - nie od razu,
ale po upływie kilku minut,
a jednak nie mogło być w ciągu tych minut żadnej refleksji,
nie mogło też być żadnej walki motywów.
Odpowiedź więc była prawie że zdeterminowana.
Wiedzieliśmy oboje, że sięga w całą przeszłość
i wychyla się w przyszłość daleko,
że zanurza się w naszym istnieniu jak czółno tkackie,
aby uchwycić ten główny wątek, co decyduje o wzorze tkaniny.
Pamiętam, że Andrzej nie od razu zwrócił ku mnie wzrok,
ale dość długo patrzył przed siebie,
jakby wpatrywał się
w tę drogę, która jest przed nami.