Ja mogę się wypowiedzieć jako osoba mieszkająca po ślubie z rodzicami.
Rozwiązanie takie polecam jeśli was rodzice/teściowie nie należą do osób despotycznych, a wy sam jesteście osobami które nie dają się podporządkować.Ponadto wszystkich powinno cechować umiłowanie przestrzeganie wspólnie ustalonych zasad.wtedy dosięgnie was pełnia szczęścia
a tak na poważnie naprawdę wspólne mieszkanie nie jest złem koniecznym. My nie żałujemy tej decyzji, przez blisko 3 lata nie zdarzyło się nic co miałoby nas zrazić do mieszkania z rodzicami. Wiem że im również jest raźniej z nam. Ne jemy codziennie razem obiadów, każdy z rodzin żyje własnym życiem chyba że zdarzają się sytuacje w której jesteśmy sobie jakoś potrzebni.
A co do nocy poślubnej to nie mieliśmy żadnych problemów psychicznych:)Wydawało nam się to takie naturalne że nie myśleliśmy czy ktoś podsłuchuje na dole a wątpię żeby moi rodzice pałali chęcią poznania szczegółów naszego pożycia.
Nie obawiamy się rodziców którzy mogli by niespodziewania wtargnąć do naszej sypialni ponieważ rodzice nigdy się tam nie dobijają widząc ze drzwi są zamknięte.Wogóle gdy jesteśmy w swojej cześć domu, gdy ktoś z rodziców coś od nas chce dzwoni albo piszę smsa ale zdążyło się raptem kilka razy. Rodzice też nie siedzą w domu 24 godziny na dobę, 365 dni w roku.
No i ja nie mam oporów spędzać w zamkniętej sypialni całego dnia, w końcu co jak co ale rodzice chyba znają się w temacie i są świadomi ze ich dziecko będąc po ślubie ma swoje życie seksualne.
Nas ta kwestia nie krępuje i w żadnym stopniu nie blokuje.
Większe obawy mam o to co będzie jak pojawi się dziecko za ścianą niż o rodziców.