przez sfrustrowany » 17 kwietnia 2009, o 10:17
Witam.
Przeczytałem wszystkie Wasze posty i przede wszystkim chciałbym pogratulować nauczycielom NPR, braku jakiejkolwiek pomocy z ich strony.
Na cały wątek dwa posty: "może czas na dziecko".
Dziękuję, utwierdza mnie to w coraz bardziej negatywnym stosunku do npr.
A mogę powiedzieć, że nie stosujemy jej od wczoraj, co więcej stosujemy ją z żoną od początku -naście lat.
Nie chodzi mi tu o skuteczność planowania dzieci, bo to się udało, ale o aspekt zabijaniu więzi między kochającymi się ludźmi.
Dziewczyny, które dopiero zaczynają i mają już problemy, proponuję wam szybko znaleźć rozwiązanie, bo nie będzie lepiej.
Ja po nastu-latach małżeństwa, doszedłem do wniosku, że między sakramentem małżeństwa i kapłaństwa w dziedzinie seksu nie ma większej różnicy. Moja żona to zakonnica, nawet jeśli tego nie chce to musiała stłumić w sobie libido, żeby żyć zgodnie z wyuczonym-sumieniem, ja mam być księdzem, z czym się zupełnie nie zgadzam, bo gdybym chciał żyć w celibacie to bym nie wybierał małżeństwa.
Jak przeżyliśmy tyle lat ?
Najpierw, bo tak ma być i to jest dobre. Ok, trzeba się nauczyć siebie.
Potem dzieci -planowane, ok, chociaż okres trudnej ciąży, bez żadnych kontaktów, to z mojej strony było wycie do księżyca.
Niestety życie nie jest takie piękne jak by się chciało i okazało się , że drugie dziecko jest ciężko chore i w efekcie tego niepełnosprawne.
Czyli małżeństwo stało się wspólnotą ukierunkowaną na dziecko, brak jakiejkolwiek pomocy psychologicznej dla rodziców, których dzieci nigdy nie będą zdrowe odcisnęło głębokie piętno na naszym związku.
A przecież mieliśmy być jednym ciałem w pięknej Bożej Miłości i moglibyśmy się w niej odnajduwać pomimo szarej rzeczywistości.
Niestety nie wolno nam, kiedy się chce nie można tak często, kiedy się chce najbardziej to już wogóle zakazane. Kiedy już można to nie ma czego ratować, bo czas walki i tłumienia uczuć, daje efekty w okresie niepłodnym.
Z całym szacunkiem, ale to chyba jest właśnie przedmiotowe traktowanie kobiety, jako że musi, choć cały organizm mówi NIE.
Tak samo przedmiotowo traktowany jest mężczyzna jako nosiciel narzędzia do umieszczania nasienia w pochwie.
A tak miało być pięknie.... wyczekiwanie w okresie nażeczeństwa, byliśmy dla siebie pierwsi, miłość i wogóle. Ja wariat idealista, że dla mojej kobiety wszystko, i pomóc w domu i do dzieci w nocy wstawać, i klapa opuszczona i brudne rzeczy w koszu do prania (ktoś tu w to nie wierzył).... i co dostałem w zamian ?
Nic, męcz się jak takie sobie wybrałeś. Trzeba było się wyszaleć za młodu jak św. Augustyn, a potem dopiero mówić o wstrzęmięźliwości i pisać o celibacie.
Jaka jest dla nas szansa, żebyśmy stali się Bożym małżeństwem, bo mam nie odparte wrażenie, że to co teraz się dzieje nie jest po myśli Pana Boga, i jeśli jakimś cudem nie trafię do piekła, to święty Piotr tam przy drodze do czyśćca popatrzy na nas z politowaniem i powie: co wyście zrobili, gdzie w Przykazaniach i Piśmie Świętym było napisane, że macie tak niszczyć to co Bóg stworzył.
Choć pewnie moja żona ma szanse zostać męczennicą, mogę być świadkiem w jej procesie. To ja zastanawiam się czy nie czas zastanowić się nad zmianą Kościoła, bo Pana Boga się nie wyrzeknę.
Przepraszam, że może chaotycznie i długo, ale nie da się tylu lat w jednym zdaniu.