Mam problem z obecnym cyklem...jeszcze się nie skończył, ale ja coraz bardziej niecierpliwie rano spoglądam na termometr :/ Powiedzcie, czy to może być cykl bezowulacyjny?
Dodam jeszcze, że mam ostatnio dużo stresu - ciężka sesja, dużo nauki od ponad miesiąca. Czy to może wpłynąć np. na brak owulacji? Albo na to, że owulacja jest, ale temperatura i tak zachowuje się jak chce?
I czy cykl bezowulacyjny ma jakikolwiek wpływ na...podwójną owulację później? Czyli czy jeśli teraz nie byłoby owulacji, to jest większe prawdopodobieństwo że w następnym cyklu organizm to "nadrobi"?
Pytam, bo to miał być ostatni cykl przed rozpoczęciem starań o dziecko, a tu taki misz masz że zaczynam się niepokoić...
Poniżej podaję swoje temperatury, śluz staram się obserwować ale średnio mi to wychodzi, niemniej w tym cyklu zauważyłam, że ogólnie jest dość sucho. Jest trochę śluzu - gęstego, białawego - ale nie zauważyłam płodnego śluzu (w innych cyklach trudno było mi złapać moment kiedy śluz był rozciągliwy, ale zdecydowanie w okolicach owulacji było go więcej). Szyjka przez cały czas jest raczej miękka - nie tak twarda jak pod koniec cyklu, ale też nie bardzo miękka jak w czasie owulacji, trudno mi to określić...
d.c.
1-6. miesiączka, bardzo obfita w tym cyklu
7. 36,6
8. 36,55
9. 36,5
10. 36,6
11. 36,5
12. 36,5
13. 36,4
14. 36, 25 - ale temp. była mierzona przed 4 rano, więc chyba trzeba to potraktować jako zakłócenie, prawda?
15. 36,45
16. 36,5
17. 36,5
18. 36,6
W innych cyklach (zaobserwowałam do tej pory 5) temp. po miesiączce spadała do ok. 36,3 na kilka dni, wzrost temp. był ok. 16-18 dnia.
Czy ktoś ma jakiś pomysł, żeby rozszyfrować ten cykl?...