justi85 napisał(a):Myślałam, że owulacja nie może się przesunąć o wiele dni do przodu, że skoro organizm się do niej wcześniej przygotowywał to jest może jakaś maksymalna ilość dni po których musi w końcu do owulacji dojść.
Może istnieje taka zależność, jednak jak do tej pory nie opublikowano na ten temat wyników żadnych miarodajnych badań.
Więc... naprawdę różnie to bywa. Wpływa na to głównie jak organizm konkretnej kobiety reaguje (i czy w ogóle) na dany rodzaj zakłóceń, bo taka nieudana przymiarka do owulacji (śluz zmienia się jak w płodnych dniach, ale w okolicach dniu szczytu nie ma conajmniej 3-4 wyższych temperatur) wynika z tego, że w tym momencie oragnizmowi nie opłaca się potencjalna ciąża... więc przekłada owulowanie na moment, gdy te warunki się poprawią... a ta zmiana może nastąpić szybciej lub później oraz oragnizm może zareagować wcześniej lub później. Z tego zestawienia wynika, że... nie przewidzisz w większości przypadków, kiedy organizm znów spróbuje do owulacji podejść.
Dlatego, niestety, jeśli po rozpoczęciu II fazy masz dzień szczytu, ale temperatury nie pozwalają wyznaczyć III, to ciągle trwa czas płodny, bo nie wiemy, kiedy znów organizm spróbuje zaowulować - wtedy śluz może pojawić się np. tylko w jednym dniu, i to niekoniecznie w najlepszej jakości... lub zamiast śluzu może nastąpić krwawienie okołoowulacyjne... albo być też tak jak zawsze w dniach największej płodności.