widzę, że ten post był dawno pisany, ale moja odpowiedź może się komuś przyda tak na przyszłość
otóż u mnie tak to wygląda, że jak bardzo się denerwuję tym, że okres może mi w czymś przeszkodzić, to on sam się często przesuwa
a przychodzi dopiero potem jak jestem już zrelaksowana i moja ciało w jakis sposób się "odblokowuje"
wydaje mi się, że moje stany psychiczne mają ogromny wpływ na miesiączkę i czasem jest to fajne, ale czasem też oczywiście sprawia problemy
jedzenie cytryn albo napar z malwy? pierwsze słyszę, to brzmi jak jakieś szamańskie metody wiejskiej uzdrowicielki (szczególnie te cytryny), no, ale może coś w tym jest
u mnie duży wysiłek fizyczny opóźnia krwawienie, dopiero jak odpocznę to dostaję
krwawienie można przesunąć także biorąc tabletki hormonalne i jeśli robisz to tylko dlatego, że to ułatwi Ci życie (w końcu od tego jest medycyna) a nie jako antykoncepcję to nie ma w tym nic złego
pozdrawiam