Anita mam podobnie z córką
Helsa - masz złote dziecko
skoro je to wszystko, co napisałaś.
Moja z tego to zjadłaby naleśniki z konfitura, pierogów już nie (nie wiadomo dlaczego). O galaratce nie ma mowy...itd.
Ja bardzo starałam się ją nauczyć właściwych nawyków jedzeniowych, ale na wiele rzeczy reagowała alergicznie i niestety ten czas ciekawości - kiedy dziecko chce próbować różne rzeczy z talerza rodziców został przegapiony.
Byłam przwrażliwona na punkcie zdrowego żywienia i wychowałam niejadka. Ona np. nie zje za nic w świecie surowego jabłka, a był okres kiedy podpatrzając starszego kuzyna sięgała po takie jabłka. Ale przyszła wiosna - kiedy "zdrowych" jabłek jest mało, a sklepy raczą nas importowanymi owocami, więc postanowiłam zrobić przerwę - gdy pojawiły się papierówki ona już ich nie tknęła.
Owoce je, ale przerobione na kompoty, konfitury. Nawet placka z owocami nie tknie - lubi tylko czekolade i Petitki Lubisie
Warzywa je też gotowane: brokuły, kalafior, marchew, buraki, ziemniaki. Z powodzeniem przemycam zieloną pietruszkę, ale siekać ją muszę pół godziny, bo jak coś większego znajdzie w buzi to wymiotuje!!!
Generalnie ma uczulenie na wszystkie "grudki" - nazywa je kluskami i wymiotuje. Ma to po mamie, której nie minęło do dziś
- jak niespodziewanie pojawi się grudka np. w budyniu, to mamy odruch wymiotny
Jajka np nie tknie - tez ze względu na to, że długo musiałam jej ograniczać. Ser zółty jedynie lubiła - dopóki alergolog nie kazał odstawić - teraz juz też nie zje
Uwielbia za to mięso...w każdej postaci
Pije też dużo soków i klarownych i przecierowych