Teraz jest 21 września 2024, o 02:52 Wyszukiwanie zaawansowane
klara bemol napisał(a):Pan Bóg Was nigdy nie przekreśla, więc i Wy Go nie skreślajcie! To piękne zdanie niesie wiele prawdy.
Myśmy "nie poszli na całość", ale i tak do dziś (prawie 10 lat) mam moralnego kaca, że pozwoliliśmy sobie na za dużo. I mnie to gniecie, i jest mi przykro, mam ochotę walić w ścianę, więc rozumiem.
Ja się staram teraz dbać o to, aby nie przekraczać granicy, bo jak wiecie w małżeństwie też ona jest.
Polecam wspólną rozmowę - przyznanie się do tego, co Was boli i jak Was to boli. I ku pokrzepieniu - Jezus do Marii Magdaleny: Nikt Cię nie potępił? I ja nie potępię. Idź i nie grzesz już więcej.
AnnaMaria napisał(a):1.Maria Magdalena nie była cudzołożnicą!!
AnnaMaria napisał(a):2.mysmy też przekraczali granicę w za czasów narzeczeństwa, ale nie wyobrażam sobie mieć z tego powodu wyrzuty sumienia przez najbliższe lata i walić z tego powodu głową w mur. Dla mnie to przesada i nadwrażliwość sumienia.
klara bemol napisał(a):AnnaMaria napisał(a):1.Maria Magdalena nie była cudzołożnicą!!
nie napisałam tego, pokazałam, że w trudnych sytuacjach, nawet tych po ludzku nie do wybaczenia, Jezus umie przebaczaćAnnaMaria napisał(a):2.mysmy też przekraczali granicę w za czasów narzeczeństwa, ale nie wyobrażam sobie mieć z tego powodu wyrzuty sumienia przez najbliższe lata i walić z tego powodu głową w mur. Dla mnie to przesada i nadwrażliwość sumienia.
piszesz o przekraczaniu granicy i jednocześnie o nadwrażliwości sumienia - zadziwiające połączenie
Na całe szczęście żaden ze spowiedników nie podziela Twojego zdania o moim sumieniu.
AnnaMaria napisał(a):SŁOWA TE SĄ Z J 8,1-11 CZYLI PRZYPOWIESCI O
CUDZOŁOŻNICY
AnnaMaria napisał(a):2. Na szczęscie żaden ze spowiedników nie podziela Twojego zdania, aby 10 lat po ślubie mieć moralnego kaca/walić głową w mur czy robić inne rzeczy z powodu, że się kiedyś te granice przekroczyło. Nadwrażliwość to jest bardzo adekwatne określenie.
zosia_samosia napisał(a):zuza, a może poczekajcie trochę, oddalcie trochę termin ślubu, dajcie sobie czas na przemyślenia Tylko po to, żeby ze spokojem serca i rozumu móc przyjąć ten sakrament.
Kinia napisał(a):Strzyga,
Mi się wydaje, że to czy przekonuje zależy też od tego ile już wiesz, jak bardzo masz ten temat pogłębiony itd... Bo jestem przekonana, że do moich uczniów łatwiej trafi niż poważny dość (a przynajmniej bardziej poważny) wykłąd o.Knotza (którego osobiście bardzo lubię). Ale w momencie kiedy ja mam już naukowe podstawy z tej dziedziny + rozszerzenie o pewnie jakieś 50 książek, to też mnie nie powala na kolana
milgosia napisał(a):A co do tego ślubu pomimo trudności, to przez 80% czasu naszego narzeczeństwa wyglądało, że nasz ślub będzie wyjątkowo skromny - tzn. ksiądz, my, świadkowie i ew. rodzice mojego M. I byliśmy na to nastawieni, a kapłan powiedział nam, że wie o naszej sytuacji i nie weźmie od nas ani grosza i będzie prosił w Kościele, aby nasz ślub był "po kosztach". Ja co prawda ze smutkiem myślałam o tym, że nasz ślub będzie taki skromny, bo jak każda dziewczyna marzyłam, aby był taki tradycyjny... Ale jak już się z tym pogodziłam i rozpoczęły się przygotowania do naszego ślubu, to ... wszystko się zmieniło, nowa praca M itd. i ostatecznie sama uroczystość była taka, jaką sobie wyśniłam .
Ja tą zmianę odbieram jako łaskę, jako taką czułość Pana Boga, który widząc, że człowiek dba o Jego sprawy - o sakrament pomimo wszystko - to On zadba też o te sprawy ludzkie, najprostsze i wiele rzeczy porozwiązuje...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość