Bóle brzucha, podbrzusza, czy nie wiem czego - czasami mówi, że boli ją nieistniejący woreczek, skurcze mięśni, czasami przy tym wszystkim biegunka, bóle głowy. Ostatnio ją serce bolało (ale to na pewno były nerwobóle), bo tylko po tym jak się zdenerwowała i zaraz ustąpiły. Myślę, że to za ogólne żeby coś doradzić na odległość
Jest teoria, że to mogą być mikro-kamyki w kanalikach żółciowych (mama miała skołonność do tworzenia się kamieni w woreczku żółciowym). Ale mama mówiła, że robiła jakieś badania i wyszło, że nic jej nie jest.
Tymczasem jakby jej się znów pogorszyło...
Mam nadzieję, że weekendowy odpoczynek jej pomoże.
Milgosia, moja mama tak powiedziała, bo już raz prawie udało im się ją wykończyć (przy okazji woreczka żółciowego - podobno to tam norma. Nie znam nikogo, kto by żywy zszedł ze stołu oprócz mojej mamy /a i to raczej pod cud się kwalifikuje/), a niestety tam jest nasz rejon i nic się nie da z tym zrobić.
No i też sprawa, że ja czasami wysiadam psychicznie przy tym wszystkim. Najgorsze jest to, że nie wiem jak jej pomóc. Co i raz buntuję się przeciw wszystkiemu. Przez tą całą sytuację zawaliłam ze 2 lata studiów. Najpierw rok jedenj uczleni, potem jeszcze rok na innej. Mogę być odporna, ale wszystko ma swoje granice!