Kukułka, w moim przypadku słowo "chłop" też pojawiło się w określonym konekście językowym - i nie było hiperpoważne. Też o męzu nie mówię chłop, chyba że w bardzo określonym kontekście. Koniec z tym wątkiem.
W moim przekonaniu, internet/forum ma to do siebie, że sie pisze bez przeglądania wtórnego. Jestem pewna, że NB niektóre sformułowania by zmieniła, gdyby czytała to jeszcze raz. To pierwsza uwaga.
Druga, jej wypowiedź chyba miała się sprowadzić do tego właśnie:
To chyba oczywiste, że jeśli kobietę denerwuje to i tamto, to prosi męża, żeby tego nie robił i odwrotnie mąż mówi żonie.
Z czym sie wszystkie - jak sądzę - zgadzamy.
Poza tym, poczytajcie sobie "problemy w rodzienie" i nawet ten temat od początku - niektórzy mężowie naprawdę sa tacy, że trzeba im pewne rzeczy zasugerować, chcą tak naprawdę,
żeby żona im zastąpiła matkę, która wszystko za nich zrobi i jeszcze całować będzie "po jąderkach" (jak sie pewna seksuolog wyraziła) Bogu dziękują, że ma męża.
Nie wątpię, że mężowie fiammy czy kukułki do takich nie należą. Mój też do takich należy, a gdybym stosowała metody wychowawcze, to w mig by się zorientował, bo jest inteligentny i z matką się nie żenił.