uważam, że histeria związana z glutenem jest wywołana przez media.W końcu nie każde dziecko jest alergikiem - tak więc kaszka z pszenicy czy "danonki" mogą być traktowane na równi z marchewką czy kleikiem ryżowym. Szczerze mówiąc moje dziecko (nowe pokarmy zaczęłam wprowadzać już w piątym miesiący - jak mała miała 5,5 mies. wróciłam do pracy, a bałam się, że nie będę w stanie odciągnąć tyle mleka, żeby małej wystarczyło na cały dzień) gorzej reagowało na kleik kukurydziany niż na biszkopty czy kromkę chleba (faktycznie na ząbki jeden z lepszych sposobów).
Jedna z teorii głosi, że alergia to sygnał, że układ immunologiczny się nudzi, tj. im bardziej w sterylnych warunkach chowane jest dziecko tym większe prawdopodobieństwo, że mu coś zaszkodzi. Na przykład zaobserwowano, że alergie znacznie rzadziej występują na wsi (gdzie npdzieci mają kontakt ze zwierzętami) niż w dużym mieście.
A na dodatek - dzieci karmione piersią i tak przecież mają możliwość "przetestowania" wszlekich substancji typu białko krowie, gluten w mleku matki - jeżeli mama pije mleko, je jogurt czy chleb z dżemem pomarańczowym i maluchowi nic nie jest moim zdaniem można z czystym sumieniem wprowadzić taki produkt do diety (oczywiście zachowując zdrowy rozsądek).
Szczerze mówiąc jako matka karmiąca jadłam truskawki, cytrusy, jogurty - nie zauważyłam niczego niepokojącego u malucha.
Dzięki Bogu do lekarza chodzimy rzadko (czasami raz na pół roku) a córka swoją energią mogła by pewnie i piątkę maluchów obdzielić