pomysł jest super tylko współczuję nauczycielom którzy mieli by o tym mówic tej "wspaniałej polskiej młodziezy" która takie komentarze na necie wypisuje...
ja miałam wspaniałą nauczycielkę w podstawówce, wszystko nam umiała mądrze wytłumaczyc, zdaje sie juz w 6 klasie opowiadała nam o cyklu, zmianach temp i w ogóle... może nie wszyscy moi znajomi to pamietają, ale mi wtedy bardzo to jakos w pamięc zapadło i tak mi zostało
za to a liceum nauczycielka w ramach pokazania nam metod antykoncepcji kazała poprosić mamy żeby nam dały opakowania po pigułkach, żeby je przyniesć do szkoły...
na studiach raz tylko asystent od fizjologii próbował nam uswiadomić na podstawie czasów dlugości życia komórek rozrodczych, ze jak sie odpowiednio wybierze czas to plemnik z komórką jajową nie zdążą się spotkac... ale jak nam to opowiadał to jakis speszony był bo w grupie same baby...
dodam że studiuje farmację, więc ludzie którzy nas kształcą maja dużą wiedzę na temat fizjologii, ale jakos chyba nie potrafia pojąć logiczności zasad npr... i nikt nam o tym nie mówi, wszyscy wspieraja przemysł farmaceutyczny i promują i inwestują w piguły...
a ostatnio usłyszałam na zajeciach od jedej pani doktor , która jest zaangażowana w promocję profilaktyki wad cewy nerwowej , że jedyną kobietą, która jest zwolniona od łykania kw. foliowego jest dziewczyna, która przychodzi do nas do apteki i kupuje piguły, bo ona jest w 100% zabezpieczona przed ciążą...
z takim podejściem nauczycieli, lekarzy, ech szkoda gadać...
mi się marzy własna apteka, w której mogłabym jakoś zacząc promowac npr...
a na razie, cóz, bedzię trzeba jakoś moralnie sie do tego ustosunkowac, sprzedawać te piguły i gumki na nocnych dyzurach,( bo co tu ukrywac, od tego chyba sa te nocne dyżury, kolezanki które juz pracuja w tym fachu mówia ze czasem tylko po to przychodza klienci do aptek) ech....
niewiedza na temat npr i bezposrednie skojarzenie z kalendarzykiem i jego "skutecznosćią" jest powalająca, juz nie mówiąc o fakcie że npr nie jest kojarzone ze sposobem życia, tylko z antykoncepcją, czyli zamknieciam na życie... ale jeszcze gorsze sa prześmiewcze i złosliwe komentarze, którym nawet my nprowcy nie umiemy sie zawsze dosc wyrażnie sprzeciwić...
na koniec tylko anegdotka z zycia wzięta:
mój maz spotkał ostatnio swojego kolegę, z dzieckiem na ręku i zoną. dziecko oczywiście było powodem ich małzenśtwa.
kolega: a ty kiedy sie potomka doczekasz?
mąż: chcemy poczekać, bo zona w przyszłym roku dopiero studia kończy.
kolega: eee to w gumki musisz inwestować ( śmiech)
maż: nie, wolimy naturalne metody
kolega (ryknał śmiechem) : no co ty, kalendarzyk?
mąż (speszony z lekka): nie, przez liścia...
kolega sie speszył, jego zona zaczęla się śmiać:)