Teraz jest 21 maja 2024, o 19:05 Wyszukiwanie zaawansowane
kukułka napisał(a): A pozwolze mu poczuc sie glowa rodziny, mezczyzna!!! (...) Chodzilo mi o to,ze skoro maz proponuje zmiane, to mzoe warto go posluchac, bo moze mu w Tobie czegos brakuje? I tyle.
"A to ja, nie on, ryzykuję tu całym mom życiem. " - przesadzasz, abebo, robota to nie cale zycie
kukułka napisał(a): nigdzie nie powiedzialam, ze nie dbasz o siebie. Chodzilo mi o to,ze skoro maz proponuje zmiane, to mzoe warto go posluchac, bo moze mu w Tobie czegos brakuje? I tyle.
abeba napisał(a):Jak mam nie brać skoro obecnie sama nas utrzymuję? Komu mam ufać? Cieszę sie że maz sie zwolnił, odpocznie sobie, należy mu się to. Ale nadziei na przyszłość to nie słuzy.
Masz własne meiszkanie? bo nasze ma czynsz 200pln, pozostałe 660 to koszt wynajmu, i już schodzimy poniżej 2000. Oczywisce nie wyobrażam sobie siedzenia w takiej kawalerce w 4 osoby...
własne mieszkanie i samochody(oraz motocykl, bo ten argument też padł) były opisem stanu posiadania a nie tego co konieczne dla dziecka. Tylko po co w takim razie sie tak napalał i wzruszał tydzień temu tym pomysłem o dziecku? tylko mi tym narobił przykrości, że teraz sie sam wycofuje.
Chodziłaś z małym dzieckeim do czytelni? wpuszczali Was?
oczywiście, że jak sie jest we dwoje to idzie mnóstwo kasy na rozrywki (np. ostatnio koncert +picie na nim + 1 kebab na dwoje po nim=50pln) - czy mam już teraz sobie wszystkeigo odmawiać - po co?
Od szóstego roku życia sie uczę, angielski, konkursy przedmiotowe, świetne liceum, 2 kierunki studiów - mam to wszystko zmarnować? chciało by sie cos z tego mieć a nie gnuśnieć. praca jest ważna! moja mama straciła nas z domu mając 45 lat, pracować będzie co najmniej do 60tki.
groch napisał(a): jeśli on jest taki, to po prostu może potrzebuje, abyś to Ty podjęła tą ostateczną decyzję. (...) a jeśli podejmujesz jakieś decyzje i masz poczucie, że cała odpowiedzialność spoczywa na Tobie może spróbuj zapytać męża po podjęciu takiej decyzji, co o tym sądzi. Na jakieś 90% przypuszczam, że powie, że zrobiłaś dobrze. Poprze Cię, a to będzie znaczyło, że masz w nim wsparcie.
abeba napisał(a):Dzieci to nie jest decyzja którą może podjąc jedna osoba, niestety.(dziś znów mąż ma dzień "jak najszybciej tylko się da")
groch napisał(a):Poprze Cię, a to będzie znaczyło, że masz w nim wsparcie.
A dlaczego wyszły w rozmowie domysły, czy Ty jesteś szczęśliwa czy nie? Odpowiadam za siebie, mam nadzieję, że się nie obrazisz - otóż mam wrażenie, że przez to, że tak bardzo podkreślasz, ile poświęciłaś dla założenia rodziny (to się przewijało już w kilku wątkach). To Twoja/Wasza sprawa, jeśli jest Wam z tym dobrze, ale nie każdy związek funkcjonuje tak samo. Nie gniewaj się, ale tak myślę.
czy moje życie zawodowe się nie skończy, czy jeśli będę chciała pełnić rolę matki i pracownika to czy podołam, czy będę umiała to pogodzić. nie boję się wyrzeczeń, ale nie ukrywam, że chciałabym być szczęśliwą mamą i żoną - a dla mnie to oznacza, że nie chcę poprzestawać na roli kury domowej i całkowitej rezygnacji z życia pozarodzinnego...
nie przeraża mnie ilość pracy - ale raczej to, czy jej efekty będę kiedyś mogła ocenić jako dobre czyli czy poświęcenie (jakiekolwiek ono będzie) jest współmierne do efektu. Mogę się np. poświęcić się "na siłę" i siedzieć w domu gotując obiadki, ale jeśli będę sfrustrowana i pełna pretensji to wcale nie będę uważała, że robię dobrze.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości