Witajcie.
Od jakiegoś czasu borykam się z pewnym problemem. Mój narzeczony to DDA (Dorosłe Dziecko Alkocholika). Jest wspaniały, kochany, wyrozumiały, pragnący dla nas tego co najlepsze. Oprócz tego niedawno postanowił skorzystać z terapii dla DDA, którą bardzo zachwala i z tego co widzę chce ją kontynuować. Widzę jak wiele mu dają takie spotkania... A ja mimo to się boję... Boję się, że on sam zacznie pić... że spotka mnie to co jego mamę... boję się, bo wiem, że jego ojciec, wujkowie i dziadek to alkoholicy. Mimo, że mój luby odcina się całkowicie od alkocholu, od tej sytuacji...
Czy była któraś z Was w podobnej sytuacji? Jak poradziłyście sobie z tym irracjonalnym (jak dla mnie) strachem?
Ja go kocham, on kocha mnie. W sumie czego mi więcej potrzeba....
A jednak się boję... boję się tego co będzie... mimo, że kocham i chcę z nim być...