opowiem ci małą historyjkę o tym , jak oduczyłam się "czarno - widzieć"....
około rok temu, byłam w połowie trzeciej ciąży - niezaplanowanej. za soba miałam 3 miesiące leżenia pod kroplówką z powodu "niepowściągliwych wymiotów ciężarnej" - ważyłam 10 kg mniej i nie miałam siły podnieść głowy. pracowałam wczesniej na kontrakcie, więc zus wypłacał mi jedynie marny zasiłek. nie wiedziałam, czy szef-psychol kompletny- przyjmie mnie do pracy po macierzyńskim. i wtedy przyszedł mój mąż z informacją, że prawdopodobnie zostanie zwolniony... jakimś cudem dotarło do mnie, że albo się zbiorę do kupy, albo użalanie się doprowadzi nas wszystkich do szaleństwa. zaczęlam myśleć o tym co mogę zrobić i modlić się o to co nie zależało ode mnie.
no i... mamy Julcię, która jest naszą największą radością, mąż znalazł pracę zanim został zwolniony, ja po macierzyńskim byłam tak zdeterminowana, że wynegocjowałam 30 proc. podwyżki, a 4 dni temu opuściłam na dobre wspomnianego psychola i pracuję sto metrów od domu, na lepszych warunkach
.
to oczywiście nie znaczy, że "zawsze się ułoży" albo że "jakoś to będzie". staram się jednak w takich razach stosować modlitwę o pogodę ducha - pewnie znaną ale przytoczę:
Boże, użycz mi pogody ducha
abym godził się z tym czego zmienić nie mogę,
odwagi, żebym zmieniał to zmienić mogę,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.