przez Michał » 6 kwietnia 2004, o 09:30
Moja poprzedniczka poruszyła mnie swoją wypowiedzią, tak więc jestem zmuszony parę spraw dojaśnić. Rybka ma rację, że sakrament pokuty jest dla grzeszników, ale "Kto jest bez grzechu niechaj pierwszy rzuci kamień" Dlatego warto aby poprzez sakrament pokuty mogli oboje rozpocząć od zera. Tak jak już pisałem nieważne jest kto ile. Czasem małe grzeszki powtarzające się przez lata i potrafią napełnić dzban po brzegi, a jeden wielki zaledwie do połowy. Absolutnie nie odnoszę tego do małżeństwa Zoji ponieważ nie znam ich, podobnie chyba jak Ty Rybko. Kolejna rzecz, nieprawdą jest iż błędy małżonków nie sa powodem do zdrady. Bardzo często tak właśnie się dzieje w przypadku kiedy nad tymi błędami nie pracują małżonkowie, nie wyjaśniają sobie powodów błędów zostawiając je z myślą kocha to zapomni. Nic bardziej błędnego!
Nie proponowałbym patrzenia na tych, którzy kamieniowali cudzołożnice, ale na Tego, który podał rękę i nie potępił, na Jezusa Chrystusa. Jeżeli chodzi o brak ojca w rodzinie, to czasem rzeczywiście jest lepiej gdy na jakiś czas dzieci będą pozbawione widoku pijanego, awanturującego się ojca. Na jakiś czas bowiem ten człowiek jest chory i należy mu pomóc - leczyć. Proszę mi uwierzyć, że człowiek ma siłę walki z nałogiem jeśli ma dla kogo żyć, dla swojej żony i dzieci. Jeśli uda mu się urośnie w oczach swoich dzieci, stanie się upragnionym wzorem ojca o silnym charakterze. Jeśli chodzi o zdradę bo przecież to ten temat, to jest to bardzo specyficzna choroba, choroba duszy, która jest spragniona miłości, lub choroba ciała, która w połączeniu z instynktem popędu płciowego może prowadzić do seksocholizmu. Jednak gdy pokona mężczyzna swoje słabości dla swojej rodziny, być może jeszcze większym wzorem będzie dla swoich dzieci. Tak jak już wcześniej pisałem nie odnoszę tego do małżeństwa Zoji bo Ich nie znam, a te uwagi są czasem bardzo skrajnymi przypadkami (jak seksocholizm). Jeżeli chodzi o kruchość dorosłych osób to może nie zbyt jasno się wyraziłem, określając mężczyznę jako kruchego wewnętrznie miałem na myśli cechę naturalną mężczyzny potwierdzoną przez naukowców, a mianowicie mężczyzna wbrew zewnętrznym pozom jest uczuciowy i do tego czasem stopnia, że jest mniej odporny psychicznie - wewnętrznie choć bardziej stabilny zewnętrznie (problemy gryzie i dławi w sobie nie okazując na zewnątrz). Więc nie wiem Rybko czy właśnie szukasz mężczyzny, który nie będzie potrafił rozmawiać z Tobą o swoich problemach ale będzie twardym facetem, który gdy będzie miał problemy pójdzie na piwo albo z niewyjaśnionych przyczyn będzie walił drzwiami w domu i robił Tobie awantury. Pomimo wszystko jeżeli chodzi o mnie to zastanowiłbym się co lepsze zanim powiem TAK. Pozdrawiam Wszystkich Michał