Jestem już w domu po laparoskopii.
Wiem, że nie wpisuje się pod rząd dwóch odpowiedzi ale nie będę czekać aż ktoś coś napisze na mój poprzedni wpis, a chciałabym opisać cały pobyt w szpitalu i przygotowanie do zabiegu, aby dziewczyny, które czeka ten zabieg wiedziały co ich czeka
Poszłam do Klinikii (Katowice Ligota) w piątek. Od razu zrobiono mi USG dopochwowe oraz zwykłe badanie ginekologiczne. Przez sobotę i niedzielę nie robili mi nic. W poniedziałek badanie krwi (bardzo dużo pobierają jej), badanie EKG serca, badanie spirometryczne (wydolność płuc), rozmowa z anestezjologiem, badanie ginekologiczne. Wieczorkiem lewatywka (nie była taka zła
Dostałam też tabletkę uspakajającą na noc przed operacją, ale jej nie brałam bo byłam o dziwo bardzo spokojna. We wtorek około 5.30 lewatywka druga
i czekanie na zabieg. O 14.00 doczekałam się, przyszli po mnie, dali tabletkę i wieżli na sale operacyjną. Tam załżono wenflon i przeszłam na fotel ginekolg. na którym robią ten zabieg. Podpieli aparaturę całą i nagle straciłam świadomość. Obudził mnie ogromny ból brzucha i ogromna febra (trzęsło mną jak pieron, ale nie z zimna). Dostałam bolący zaszczyk i wszystko ustało i 2 kroplówki. Na drugi dzień do domu, brzuch boli ale do wytrzymania. Za 5 dni sciągnięcie szwów. Dostałam 36 dni zwolnienia. Okazało się podczas zabiegu że miałam Zespół Policystyczny Jajników. Na szczęście jajowody były drożne. Lekarz jeszcze tego samego dnia kazał mi się starać o dziecko, momo że wszystko boli (łącznie z przełykiem od intubacji). To tyle o tym zabiegu. Może ten opis komuś się sprzyda. Pozdrawiam.