No jasne,ze Brega ma rację- nie mozna się zmuszać do związku z kimś kto ci się nie podoba,nie możesz się dogadać.Chrzescijanin powinien się modlic o dobry wybór,osoba niewierząca dobrze się zastanowić,poradzić kogoś zaufanego.
Ale jak już jesteś zdecydowany na związek to ,,nic samo się nie zrobi''.O miłość trzeba dbać,pielęgnować ją bo odleci jak motyl.
polecam coś do przemyślenia
http://www.walenty.majdanski.prv.pl/
Majdański, ,,Giganci'':
„Rola wychowawcza małżeństwa na tym się zasadza, że trzeba koniecznie zacząć samowychowanie, odkąd zawarło się małżeństwo. Małżeństwo zmusza wolę konkretnie, osacza ją najdespotyczniej i najpedagogiczniej, by zechciała zacząć sama siebie kształtować. Żaden proces życiowy nie pcha tak przemożnie do wychowywania samego siebie, nie stanowi tak naturalnych warunków samowychowania się, jak małżeństwo. Przysięgając u ołtarza wzajemność, nade wszystko ślubują nowożeńcy... wychowywać samych siebie, acz o tym nie mówią i prawie nigdy tego nie wiedzą. Kto bowiem o tym uczy?”.
„Moc i wielkość państwa zależy od ilości ludzi samowychowujących się przez małżeństwo i Łaskę”.
Proces wychowawczy w rodzinie obejmuje małżonków i dzieci. Wydobywa czynną miłość poprzez wyzwalanie poczucia ojcostwa u rodziców w stosunku do dzieci oraz – braterstwa małżonków między sobą i dzieci. Bez tych zjawisk, trwale dysponujących wolą, nie możemy znać i kochać Boga jako Ojca oraz narodu jako rodziny. Dopiero te stany woli, rozwijane poprzez małżeństwo w rodzinie, prowadzą wprost do Stwórcy jako Ojca i do narodu jako szerszej rodziny, a wiodą tam tym szybciej, im w ujawnionym tą drogą ojcostwie i synostwie jest więcej heroizmu.
Konieczność heroizmu w małżeństwie-rodzinie predysponuje tę instytucję do rzędu czołowej. Ponieważ nie będąc herosami rodzinę zakładamy, ponieważ jako samotni nie byliśmy przedtem ludźmi szczytów poświęcenia, musimy od pierwszego dnia pożycia małżeńskiego heroizm ten wyzwalać, siebie w tym kierunku wychowywać. Ustawiczny sprzeciw egoizmu jest tu niwelowany przez potężny pociąg płciowy, równie jak nasz egoizm wielki, demoniczny. Instynkt zbliża dwie osoby wbrew wszelkim zastrzeżeniom egoizmu zarówno ze strony małżonka, jak i małżonki, usuwając z nich w ten sposób coraz większe ilości samolubstwa, których by na innej płaszczyźnie współżycia, w innych warunkach – wyplenić się nie zdołało.
Rolę pedagogiczną instynktu płciowego wspomaga walnie Łaska. Ona dopiero poręcza heroizm, miłości w życiu małżeńskim. Bez Łaski tyle, że wiedzielibyśmy, iż heroizm ten być tu powinien, lecz mógłby nie zaistnieć. Toteż małżeństwo heroiczne – wychowawczo jest życiem Łaski. Jest nim tak samo całe życie wychowawcze rodziny.
W małżeństwie właściwie dopiero uczymy się żyć choć z jednym człowiekiem jak z bliźnim i żyć z nim na zawsze jak najlepiej. Małżeństwo na skutek tego niesłychanie stabilizuje stosunki ludzkie, które by w inny sposób stawały się tak złożone, iż wytworzyłyby atmosferę szaleństwa z niepewności. Małżeństwo wzmacnia olbrzymio wolę, bo nastawia w jednym kierunku tak nieokiełznane i anarchizujące części psyche, jakimi są wrażenia i serce. Ogromna współcześnie ilość rozwodów niczego tak nie dowodzi jak słabej woli. Trudno od eunucha woli wymagać, by wytrwał w instytucji heroicznej – małżeństwie.
Nierozerwalność małżeństwa, choć niczego tak nie wzmacnia jak woli, jest jednocześnie najbardziej społeczną i państwową prawdą w Kościele. Albowiem zjawiska antyspołeczne nie są jeno na zewnątrz nas. One dlatego są poza nami, że są w nas. Uspołecznianie człowieka na zewnątrz bez uspołeczniania go na wewnątrz jest sianiem tym większej anarchii. Ponieważ najwięcej nieładu sieje uczucie, dlatego nie można działać wybitnie społecznie wśród ludzi, zostając samemu anarchistą wewnątrz siebie, to jest osobnikiem o nieopanowanych uczuciach. Dorobek takich działaczy na dalszą metę jest nikły. Tak zwani społecznicy i tak zwana socjologia, gdy się- zajmą zjawiskami społecznymi organizmu człowieka, a więc i jego świadomości, i jego woli, ogłoszą „miastu i światu” jeszcze jeden dogmat naukowy: że najdoskonalej społecznym zjawiskiem jest nierozerwalność małżeńska. Nieco później, może za tysiąc lat lub tysięcy tysiąc, nauka i uczeni położą swe podpisy także na pozostałych dogmatach Kościoła. Myśl nie idzie tak szybko jak prawda. Myśl trzeba uzbroić w odwagę dobrej woli i Objawienie. Czyżby do tego czasu warto było ryzykować zbawienie i dlatego wierzyć jedynie w anarchię swego mózgu lub mózgów uczonych!
Nic też w tym stopniu, jak małżeństwa trwałe, nie usunęło nomadyzmu i nic tak, jak powszechność rozwodów, nie uczyniłoby z nas hordy. Odpowiedzialność mężczyzny za egzystencję kilku osób, skoncentrowanie serca na nich właśnie umiejscowiło pobyt rodzin i sprowokowało powstanie stałych osiedli, zaczątków wielkich cywilizacji, gdyż przykuwało do ziemi, na której praca musi się powtarzać długo i systematycznie, o ile ma być trwałą podstawą egzystencji. Ginęły względnie szybko narody i państwa kupieckie, handlowe, wojownicze, trwały daleko dłużej rolnicze, czego jaskrawym dowodem Chiny. Rolnictwo jest najbardziej – rodzinnym zajęciem. Każdy inny zawód, praca – wypaczają rodzinę. Niemało do upadku Hellenów przyczynił się ich handel międzynarodowy. Godne uwagi, iż Żydzi, naród kupiecki od tysiącleci, stale giną w swej warstwie kupczącej na szerokim świecie, pozarodzinnej, hotelowej, nomadycznej. Odradzają się, żyją przez kupczyków, zajmujących się handlem na miejscu, osiadle, w rodzinie. Ostatnio, szukając podstawy bytu, idą w ziemię, tworząc Erec Izrael: inaczej zginą. Dobije ich zajęcie najbardziej pozarodzinne – handel międzynarodowy.
Daleko ostrzejszy antagonizm między egoizmem a obowiązkiem heroizmu zaznacza się w małżeństwie, gdy przychodzi na świat pierwsze dziecko. Już matka rodząc niemowlę ryzykuje własne życie. Bez bohaterstwa matki nie przychodzi na świat żaden człowiek. Pierwszy krzyk nowonarodzonego – to apel do ojca, by się odważył być herosem. Ile to obowiązków, trudów, pracy wymaga już to jedno dziecko od ojca, nim stanie się ono człowiekiem! Innego rodzaju, lecz bodaj więcej jeszcze ofiar, poświęcenia wymaga dziecko od matki, która będąc panną poza swą osobą mogła nie widzieć świata. Oczywista, iż nowe, tak ciężkie dla obojga małżonków obowiązki wymagają tym więcej usuwania z siebie egoizmu, tym mocniejszej miłości, tym bogatszej, głębszej skali uczuć społecznych. Gdy liczba dzieci wzrasta, konieczność ta potęguje się do granic pełnego bohaterstwa rodziców. Atoli heroizm o tyle przychodzi łatwiej, obficiej, o ile rodzice, rozpocząwszy jako małżonkowie pracę nad samowychowywaniem się, uświadamiają sobie ustawicznie coraz wyraźniej swe dziecięctwo w stosunku do Stwórcy i są w stałym z Nim kontakcie jako najbardziej umiłowanym Ojcem, słowem: gdy żyją życiem Łaski. Z drugiej strony – wychowywanie dzieci, jako ustawiczne dopasowywanie ich woli do atmosfery bohaterstwa małżeńskiego, tym składniej się rozwija, im kontakt rodziców z Bogiem jako Ojcem widoczniej się dla dzieci zaznacza. Dziecko, gdy patrzy na heroizm rodziców, na ich wiarę religijną, wzbiera uczuciami dziecięctwa wobec ojca i matki. Na tym zaszczepia się w nim poczucie dziecięctwa w stosunku do Boga, którego wolę tym dokładniej poznaje, im wola jego rodziców cielesnych jest bliższą Ojca-Stwórcy.
Gdy życie państwa również w zwyczaju, obyczaju, prawie, ustawodawstwie, konstytucji, wszędzie – wyzwala heroizm z obywateli poprzez pogłębianie braterstwa narodu oraz jego uczuć synostwa wobec Boga – dziecko jako młody człowiek jest moralnie przygotowane do życia. Wejść w nie może śmiało, by wzbogacić je w nowe wartości, tyle indywidualne, co narodowe i Boskie. Im z kolei młody człowiek w swej służbie dla narodu stara się dalej wychowywać siebie, stając się coraz dokładniej podobnym do Chrystusa-Brata, tym społecznie typ to wyższy, cywilizacyjnie bardziej odgórny.
Najwyższe odznaczenia zdobywa taki obywatel długo po... śmierci, gdyż kocha bliźnich w... dalszym ciągu, bo spoza grobu z nimi pozostaje. Działa wówczas, gdy idzie o ziemię, naturalnie – kapitałem tradycji swego nazwiska, a gdy idzie o niebo, nadnaturalnie – u boku Ojca jako święty. Kto zbadał... naukowo, ile czynią dla narodu jego narodowi święci? Stanowią nić między ogromną wszechczasów i wszechludów rodziną Ojca, ludzi wiekuiście żywych: niebem a gromadą bliźnich-narodu, zdążających przez życie ciał do rodziny stałej, wiecznej. Są olimpijczykami nieśmiertelnymi naprawdę. Ich laury tchną wieczną wiosną. W narodzie chrześcijańskim bohater państwa jest zarazem świętym. Dlaczego? – Bo taki tylko heros daje z siebie istotnie wszystko, zdobywa naprawdę wszelkie osiągalne punkty. Narody jutra strzec będą nie tylko pierwszeństwa w rekordach ciał, nie jeno na olimpiadach natury, lecz również, a raczej ponad wszystko na Olimpie nadnatury.
Natomiast w cywilizacjach niekonsekwencji obserwujemy, jak nowożeńcy po zawarciu małżeństwa uprawiają dalej egoizm. Małżeństwa takie nie tylko nie dopomagają mężowi i żonie do samowychowywania się, ale jako źródła ustawicznej deprawacji staczają poziom etyczny ogółu „starych” coraz niżej. Przede wszystkim jednak pozbawiają małżonków synostwa Bożego: z powodu życia przeciw naturze i mordowania dzieci nie ma w małżonkach Łaski. Lawinowo wzrastająca ilość małżeństw-spółek seksualnych spiętrzyła w cywilizacji ludzi białych koszmarny zator, grożący potopem. Jednocześnie wcale pięknie rozwijają ci „starzy”... moralność szkolną dla dzieci. Nawet święcą entuzjastycznie „stulecie dziecka”, choć sami gniją w swym – wieku trupim.
Punktem zwrotnym w życiu człowieka jest chwila zawarcia małżeństwa, bo społecznie i wychowawczo okresy przedmałżeński i małżeński są całkiem różne. Na punkt ów, oddzielający dwa te okresy, prawie żadnej dotąd nie zwracano uwagi. Naświetlić go musi wkrótce nauka, zwłaszcza socjologia i pedagogika. I mocniej religia. Punkt ten, kto wie, czy nie odsłoni jaskrawiej niż cokolwiek prawdy, że człowiek dorosły jest wychowawczo bezbronny, moralnie nieporadny. Horyzonty, które się przed nim wtedy otwierają, są mu nieznane. Mimo istnienia państw, szkoły i wszystkich instytucji, jest wówczas... osamotniony i to tym zupełniej, im goręcej i mocniej chce zostać człowiekiem; sam zaś pozostaje, jedyny na pustyni Dwu Miliardów Ludzi, gdy chce wszędzie postępować jak chrześcijanin doskonały: święty.
Wiek tedy szkolny... samowychowawczy rozpoczyna się zdecydowanie z dniem zawarcia małżeństwa. Trwa odtąd przez całe życie. Zaczyna się w nim być nauczycielem i jest się zarazem uczniem... w dalszym ciągu. Oto punkt wyjścia pedagogiki konsekwentnej. Zrywa ona z wylęknionym, jednostronnym werbalizmem pedagogicznym. Wtedy według niej zachodzi akt wychowawczy, gdy towarzyszy mu akt samowychowawczy pedagoga w stosunku do samego siebie. Do wychowywania i samowychowywania obowiązany jest tutaj każdy „stary” i to w prostym stosunku do wagi pozycji społecznej, jaką zajmuje. Wszelkie procesy wychowawcze i samowychowawcze, indywidualne i społeczne są tutaj w ścisłej harmonii z dążeniem naczelnym każdej jednostki: doskonaleniem się chrześcijańskim na wzór Ojca.
W ten sposób skończy się pedagogika jako nauka... słów i papierowej woli. Cywilizacja... prawdy słów – zawiodła nas do kłamstwa. Filozofia dotąd jej wierzy, iż ukaże prawdę w samych słowach... logistycznie zmajstrowanych. Narody z życia chrześcijańskie uczyć będą prawdy – prawdą życia. Skończy się blady wpływ liter i dźwięków na wolę.
Każdy „stary” będzie tu oddziaływał wychowawczo, bo sam się będzie ustawicznie doskonalił przez samowychowanie, każdy zaś młody będzie się wychowywał, bo nie można nie ulegać pedagogii „starych”, heroicznie konsekwentnej.
Poza ćwiczeniem się w miłości Stwórcy, jako Ojca, i w miłości bliźnich, jako samego siebie, nie ma podstaw wychowanie... Może być co najwyżej wychowanie naukowe, szkolne, ławeczkowe. Nigdy – naturalne i logiczne.