Teraz jest 13 maja 2024, o 09:08 Wyszukiwanie zaawansowane
Nikoleta napisał(a):Nikt Cię tu nie ma za wariatkę , tylko właściwie już nie wiadomo o co konkretnie Ci chodzi. Piszesz dużo, chaotycznie, więc nie dziw się, że nie ma chętnych do rozmowy . Poza tym z Twoich postów wynika, że właściwie to już sama nie wiesz czego chcesz
a może po prostu masz wielki stress z powodu wejścia w związek małżeński?
Człowiek wzrastając w latach wzrasta i w mądrości i w miłości.
To co mogę Ci polecić z czystym sumieniem to modlitwa za siebie i za swojego męża. Naprawdę działa. Czasem dopiero po kilku latach , ale działa. I cierpliwości kobieto , CIERPLIWOŚCI.
Może myślałaś , że za klaśnięciem wszystko zmieni się na różowo i będziesz najszczęśliwszą kobietą na Ziemi?
Co do współżycia , to myślę, że każdy z nas ma lub miał podobne wątpliwości. Nie jesteśmy doskonali, ale chyba potrafisz odróżnić postawę roszczeniową, gdy jednym z małżonków kieruje wyłącznie egoizm i świadomie wykorzystuje seksualnie drugą osobę, a normalną postawę wynikającą z miłości i chęci zjednoczenia z mężem/żoną.
abeba napisał(a):1. gdy moje ciało sie uwrażliwia na seks to mam ochotę, a gdy hormony sie odmienią nie mam. Czy mozna powiedzieć, że chęć kochania sie z małżonkiem płynie z miłości do niego? Chyba nie, bo trzeba by wtedy przyjąć, że raz go kocham więcej a raz mniej, a to głupie. A więc ochota na współżycie musi się brać z czegoś innego, co jest tylko we mnie.
abeba napisał(a): 2. jeśli mi jest przykro, gdy w wyniku stosunku będę niezaspokojona, to znaczy że nie było dla mnie ważny mój mąż lecz ja.
abeba napisał(a):3. już prawie doszłam do wniosku, że jedyne co nie płynie z egoizmu to pieszczenie małzonka (to już z gatunku działań mniej godziwych;), no bo robi sie to tylko dla niego/niej, a samemu trzeba sie trochę wysilić. Ale dotarło do mnie, że zależy mi na jego uznaniu, podziwie, podziękowaniu - a wiec na własnej satysfakcji.
Błąd logiczny polegający na myśleniu: jeżeli kocham swojego męża to chcę z nim uprawiać seks, a więc jeżeli nie mam ochoty na seks to nie kocham swojego męża.
Nigdy nie cieszysz się, że jemu było przyjemnie? Nie udało się teraz - uda się za następnym razem. No, chyba, że sie nigdy nie udaje. A sam stosunek nie daje Ci żadnej, ale to żadnej przyjemności?
Czy mozna powiedzieć, że chęć kochania sie z małżonkiem płynie z miłości do niego? Chyba nie, bo trzeba by wtedy przyjąć, że raz go kocham więcej a raz mniej, a to głupie
Niania napisał(a):i to też boli mnie w nauce KK i NPR
pysia74 napisał(a):Niania napisał(a):i to też boli mnie w nauce KK i NPR
Może trochę nie na temat, ale śledząc ten wątek nasunęła mi się taka refleksja - jako że do tej pory poruszamy się na płaszczyźnie nauki KK - mam pytanie: czy którekolwiek z wyznań chrześcijańskich/pozachrześcijańskich dopuszcza w swoich założeniach doktrynalnych i zaleca swoim wiernym postawę "anty life" i związane z nią metody zarządzania płodnością ?
Osobiście mam co do tego wątpliwości... ale przyznam, że w kwestiach religioznawstwa jestem sporym laikiem
Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś czuł się kompetentny mnie oświecić...
pozdrawiam
życie polega na tym żeby się nie poddawać i dążyć do rozwiązania problemów. Bo cierpliwość nie polega na bezczynności.
Bardzo dobrze więc że szukasz pomocy.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości