Witam dziewczyny w Nowym Roku
może uda mi sie trochę "powiać optymizmem"
Dziś byłam u mojej ginki (jest to najlepszy lekarz jakiego znam) no i dodała mi nadziei i obudziła we mnie mój optymizm. Jak pewnie już wiecie staramy się o dzidziusia od września i każdą "porażkę" przeżyłam strasznie (nawet zaczęłam myśleć że jestem może na coś chora
), ale okazało się że jest narazie wszystko dobrze. Kochana pani doktor dała mi parę ważnych rad, może komuś się one też przydadzą; po pierwsze spróbowac przestać myśleć chorobliwie o dziecku (to trudne ale bardzo ważne), po drugie wyczekać kiedy jest najbardziej ślisko i mokro i jeżeli jest odczucia bólu owulacyjnego to przytulać się w tym dniu, po trzecie odłożyc na razie wszystkie wykresy, mierzenie temperatur i powrócic do tego po porodzie
(mam nadzieję że oby), po czwarte - można pić ziółka, no i... (w moim przypadku) meliskę na uspokojenie i po piąte, najważniejsze - rozwijać i pogłębiac więź ze swoim kochanym mężem.
Zostałam podniesiona na duchu i poczułam nową siłę do walki ze swymi złymi myślami i pesymistycznym nastawieniem.
Myślę, że ten czas oczekiwania Pan Bóg nie dał nam na darmo i na pewno służy on czemuś wielkiemu, a czemu to pewnie już niektóre z nas wiedzą, a jeżeli nie to pewnie przyjdzie czas zrozumienia.
Na ten Nowy Rok życzę Wam dziewczyny dużo wiary, niezłomnej nadziei i wielkiej i wszystko znoszącej miłości
pozdrawiam Beatka
ps. aaa... pani doktor powiedziała mi że do często do poczęć dochodzi na wiosnę wtedy gdy zaczyna świeci słonko i wszystko budzi się do życia, a więc ...