Widzicie.. problem z mieszkaniem jest tego typu:
Tomek ma 2 siostry (bliźniaczki). Jedna z nich od początku swojego małżeństwa 17 lat temu mieszkała z mamą i z T. na 3 pokojach. Mama jeden, Tomek drugi a oni trzeci. Mają dwóch synów. Rodzice nie wychowywali swoich chłopaków jak nalezy wiec babcia (moja tesciowa) wtrącała się non stop. Aśka - siostra, nawet nie gotowała, bo nie umiała i tak nauczyła swoją mamę że ona robiła to za nią. Aśka co chwilę tylko mówiła "ja pozmywam"
To jest 1 problem który przerzuciła na mnie - nie dociera do niej że potrafię gotować, potrafi w ugotować makaron dużo wcześniej niż my będziemy jeść i wyjść do pracy a my mamy go potem odgrzać.Wkurzam się bo co to za filozofia ugotować sobie makaron, aby był ciepły i smaczny a nie podgrzewany przez zalanie wrzątkiem (pomijając że podczas gotowania go rozgotowuje wrrr a to jeszcze mam podgrzewać?? ) Prosiłam ją kilka razy aby nam nie gotowała, że sama to zrobię po powrocie, ale ostatnio już nie wytrzymałam. "Olałam" tamten makaron i ugotowałam świeży. Była zdziwiona na drugi dzień jak zobaczyła. I wtedy jej delikatnie wytłumaczyłam że potrafię gotować makaron !! (wrr) a co z tym co w lodówce ?? zrobiłam zapiekankę na winie (szybka nauka bo wcześniej tego nie robiłam - jedyny plus z tej sytuacji)
Kolejna sprawa. Aśka z rodziną mieszkała w tym mieszkaniu ok. 17 lat - nie mieszka od półtora roku bo ani T. ani teściowa ani nawet sami "zainteresowani" nie wytrzymywali ze sobą. Ta nieciekawa rodzinka bez przerwy na siebie wrzeszczała, nic poza tv nie było w życiu rodzinnym, teściowa we wszystko właziła buciorami i dawała kolejne powody do awantur że się wtrąca. Wychodziła do pracy i mówiła "idę odpocząć". Byłam tam wiele razy jak Aśka z rodziną tam jeszcze mieszkała, i na prawdę nie można było wytrzymać. W końcu T. namówił mamę aby poszukała mieszkania dla nich. Znalazła, na osiedlu obok... no i po co ?? byłoby dalej, było by jeszcze więcej spokoju... ale nie, bo ona musi ją mieć na oku ! Kurde, kobieta ma ponad 38 lat a teściowa ma mieć ją na oku ? Bez przesady !! No cóż - nic nie zrobię. Wzięli kredyt wspólnie - teściowa i Aśka z mężem, na teściową i spłacają razem. A to najlepsze !! wymyślili że Tomek ma spłacać kredyt z nimi !! 1/3 !! wybiliśmy im to bardzo szybko z głowy. Jak tylko się wyprowadzili, usłyszeliśmy w windzie od sąsiadki "czy ja dobrze słyszę że już nie słyszę??" ale miałam ubaw
Zatem - jak tylko przychodzi Aśka to teściowej, to zaraz tesciowej włącza się inny program - na krzyki, opieprzanie jej, "w co Ty się ubrałaś", "co dałaś Darkowi do ubrania? jak on wygląda" "jak to nie wyprałaś? dlaczego??" i tak wiecznie...
Przed ślubem była na prawdę fajna. Mogłam bez problemu tak powiedzieć osobom trzecim, I się przejechałam. Teraz się ze mnie niektórzy nabijają że przecież "taka fajna była"
Wczoraj przyjechali do nas moi rodzice - tata wykańczał panele z T. a ja miałam nadzieję że pogadam sobie z mamą. Zrobiłam jej herbatę, zaniosłam do pokoju, nagle patrzę, a teściowa niesie swoją herbatę, rozsiadła się u nas na kanapie i zaczęła gadać. "No to nara" pomyślałam... to sobie pogadam. Wyszłam z pokoju... Wpadł mi do glowy pomysł, że T. nie zapłacił fv za telefon więc wyciągnełam mamę na mały spacer i sobie pogadałyśmy. To był kolejny raz takiego wejscia teściowej do nas. Ja rozumiem że ona chce sobie pogadać, ale ja mam prawo pobyć chwilę sam na sam ze swoją mamą z którą nie mieszkam tak jak z teściową... Pogadałyśmy sobie - dobrze ze ten bank jest na drugim końcu osiedla
Jak wróciłyśmy już nam dała spokój i mogłyśmy się sobą zająć.
Ale wiem jedno.. następnym razem zaproszę rodziców w taki dzień w którym teściowa będzie na popołudnie. Ona ma co chwilę jakąś koleżanke w domu wiec ma towarzystwo, a ja i mama nie. Dawno nie rozmawiałyśmy, potrzebowałyśmy „poplotkować” !
Gdy próbuję T. powiedzieć jak mi ciężko z jego mamą, że wolałabym mieszkać osobno, może jednak ?? to nie... bo on nie chce żeby ona mieszkała sama. SUPER !!!! jasne... wychodzi na to że bardziej o nią sie troszczy niż o moją psychikę.. cóż to jego matka, ok, ale jak to wspominałyście „Opuści ojca swego i matkę swoją...” Odnoszę wrażenie, że zapomniał o odcięciu pępowiny w dniu ślubu. Ale ona ma już 32 lata !!!!!! Ale mnie nosi !!
I widzicie... tak źle i tak nie dobrze...
„dlaczego nie wsypałaś do naleśników proszku do pieczenia?” - bo chciałam sprawdzić, czy faktycznie dużo daje – wg mnie chyba nic... Ale już musiała zrobić głupie miny. Krytykuje moją kuchnię, którą wyniosłam z domu rodzinnego. Bo ona dodaje jeszcze to i to i to !! Ale to ona ! a nie ja !! ona i tak gotuje po swojemu, chociaż wie że niektórych rzeczy nie lubię, a cebuli w plackach ziemniaczanych na słodko to już kompletnie. Ale dodaje, więc ich nie ruszam. Nie marudzę. Ale ona się nie obędzie bez tego.
Bo ona ma takiego mopa że ma taką końcówkę więc dlaczego kupiłam takiego ??
No i dobrze że ma ! a ja mam takiego, bo takiego chciałam cholipka !! Czy to problem ??
Czekamy na decyzję o wykup mieszkania spółdzielczego. Marzy mi się aby – jeżeli się uda- sprzedać to mieszkanie i kupić dwa mniejsze. Ale nie ! bo T. nie chce aby jego mama mieszkała sama. Pozostaje wygrać w totka, wybudować dom, z osobnym pokojem, kuchnią i łazienkami oraz wejściem dla niej.
Co do tego jak się do niej zwracam. Na weselu powiedziałam kilka razy p.Basiu – zrozumiałe bo jak mam się tak od razu przestawić – po prostu się myliłam, to już robiła aferę „nie mam synowej !! nie mam synowej !!” i musiała ciotkom rozpowiadać. Niby żart, ale wkurzał mnie jak nie wiem ! Mówię do niej „mamo” kiedy trzeba ale to tylko ze względu na T. Nie wiem jednak czy jakoś tego nie zmienię. Od kilku tygodni mówię po prostu „chcesz herbatę” unikam tego słowa. Ale czasami trzeba. Co ja mam zrobić ? to nie jest histeria... to jest wołanie o pomoc... nie mam sił.... T. wczoraj obiecał mi że z nią porozmawia. Nie wiem kiedy to zrobi. Ale wczorajszy dzień źle się dla nas skończył. Powiedzieliśmy sobie „suche’ dobranoc i zasneliśmy. Rano przez 10 minut w ogóle nie rozmawialiśmy, aż przyszedł do mnie do łóżka mnie przytulić i przeprosić za to jaki był wieczorem nie miły. (nie chcę już o tym pisać)
„Ile Ty masz butów !! „ o przepraszam... nie wiele w porównaniu z tym co ona – zajmuje całą szafkę na korytarzu z 4 półkami. Zamierzamy dla siebie zrobić inną abym nie trzymała butów przy łóżku, ale to po remoncie.
Kocham go, ale wkurza mnie że nie potrafi opowiedzieć się za żoną. Czy jeżeli postanowię się wyprowadzić – czy pójdzie ze mną ?? nie wiem...
Mamy swoje dwa pokoje, ale wspólną kuchnię i łazienkę...szkoda. Nawet musiałam konkurować z jej pustymi butelkami w całej łazience („bo Czesia tak ma ładnie - dużo butelek”) no masakra... a ja kosmetyki w pokoju... czasami musze jakąś butelkę czy tubkę postawić w łazience, ale nie było gdzie. W końcu poprosiłam T. i kilka rzeczy wyrzucił. Nic nie powiedziała... hmmm Denerwuje mnie ta gonitwa i przepychanka....
Co do remontu – mamy już dość przez panele, które położyliśmy w całym mieszkaniu, nawet u niej w pokoju. A jej mało... „kiedy pomalujecie mój pokój??” „ w przyszłym roku, bo nie damy rady” i wielkie obrażanie się i głupie dogadywanie ! A ja mam co raz gorzej ze zdrowiem. Jestem wyczerpana, a urlopu już nie mam. Zawroty głowy, sesność non stop, w pracy juz komentarze co się ze mną dzieje ? „źle wyglądasz” itd... A musimy jeszcze zrobić korytarz – remont ścian – bez niego nie zrobimy szafy na korytarzu i nie wypakuję ubrań itd. z kartonów...
Nie wyolbrzymiam, po prostu już sobie z nią nie radzę. Wczoraj chyba zauważyła ze nie miałam najmniejszej ochoty z nią gadać. Omijałam ją wielkim łukiem. I dobrze, bo jeszcze mogłabym coś jej powiedzieć głupiego ze złości na nią !!