Jestesmy juz troche zdesperowani... juz prawie rok po porodzie a my ciagle w celibacie
Karmie piersia ale juz od dawna synek dostaje stale pokarmy; smoczek i butelki (z odciaganym mlekiem) byly w uzyciu od samego poczatku, swiadomie nie trzymalismy sie zasad LAM aby jak najszybciej wrocila miesiaczka i abysmy mogli wrocic do NPR. Miesiaczki nadal brak.
A problem polega na tym, ze po moim bardzo obciazajacym wywiadzie (strata dziecka, leczenie nowotworu tarczycy, potem poronienie i w koncu ostatni porod: cc z krwotokiem trudnym do opanowania, atonia macicy) lekarze wypowiadaja sie jednoznacznie ze na razie nie wolno mi zachodzic w ciaze. Co do przyszlosci zdania sa podzielone... ale nie wiem czy sami sie odwazymy na kolejna ciazechoc bardzo tego pragniemy.
W zwiazku z tym wszystkim: co mozemy zrobic? Czy sa jakies dodatkowe mnozliwosci monitorowania ew. pojawienia sie owulacji (czytalam ze testery nie moga byc stosowane podczas karmienia piersia )? Na ile mozna zaufac metodzie obserwacji sluzu? Temperature mierze od jakiegos czasu ale wiem ze nie jest to zadna wskazowka. Szyjki nigdy nie umialam badac (mam tylozgiecie macicy i nic mi z tych obserwacji nie wychodzilo). Pozostaje sluz. Obserwacje niby czytelne: sucho lub wilgotno (sluz typu płodnego). W zasadzie moglibysmy je zastosowac ale...
no wlasnie: czy mozna zaufac obserwacjom samego sluzu?
Nie mielibysmy zadnych watpliwosci gdyby wolno mi bylo zajsc w ciaze.
Przepraszam za ten dlugi post ale juz nie wiem co robic
Agnieszka