Podbijam wątek. Mogę podzielić się swoim doświadczeniem może komuś pomoże. Prowadziłam bardzo staranne obserwację NPR znałam swój organizm. Mam wykszatałcenie biologiczne a sprawy zdrowia i płodności zawsze mnie interesowały. O dziecko staraliśmy sie dość długo, pomogło leczenie naprotechnologii. W czasie starań żeby było skutecznie wreszcie musieliśmy
przestrzegać harmonogramu współżycia tzn. czekać do śłuzu typu płodnego a potem serderduszka co 2 dni, żeby plemniki dojrzały. Po okienku płodności czekaliśmy już nie mieliśmy ochoty na współżycie. Dlaczego, bo za duży stres zeby nie popsuć zagniżdzania. Jak sie udało to radość wielka i ulga ale tylk chwilowa, ciąza zagrożona i nici z seksu. Przez całą ciążę 4 razy nam się udało, bo lekarz nam pozwolił w 2 trymestrze. Potem znów problemy z ciążą i zdrowiem. Nie jesteśmy przykładem co nadrabiaja w czasie ciązy zaległości z bezpiecznego seksu w małżeństwie.
Zazdrościliśmy innym trochę luzu i braku takich problemów, bo bardzo nam bliskości brakowało. Nie przeginaliśmyz pieszczotami i środkami zastępczymi. Żyliśmy jak brat i siostra. W naszym przypadku odpowiedzialność za życie była najważniejsza.Dostałam wytyczne od lekarza miałam karmić piesią ekologicznie zeby zachować niepłodność LAM, mam endomertiozę i zalezało mi na tym zeby nie mieć @. Po porodzie i ciązy leżacej miałam zakaz kolejnej ciązy przez rok. Czułam sie fatalnie, dziecko płakało całymi dniami i często nocami-refluks, kolki itp. Połóg trwał długo był trudny i bolesny. Karmiłam twardo na żadanie, zero smoczków, butelek, noc - dzień byłam z dzieckiem. Temperaturę mierzyłam ambitnie zaraz po połogu, prowadziłąm obserwacie śluzu CrMS. Byłam w szoku, że temp w zęby cały czas, do tego śluz raz mniej raz bardziej rozciągliwy, biały, rózowy, kremowy, czasem cały dzień sucho 1 dzień, czasem sucho 3 dni potem znów śłuz. PMN wydzodził na mieszany czyli nigdy nic nie wiadmo. Szyjka raz niżej raz wyżej często pośrodku, po porodzie inna niż wcześniej. Miękka i twarda najczęściej miękka. Ciągle otwarta bo porodzie naturalnym już się nie zamyka na spust, ale nie znałam jej możliwości więc się bałam. Znów nauka tego jak ona wygląda i kiedy - oczywiście pisałam obserwacje na koniec kazdego dnia. Mijały tyg. a u mnie nic nowego. Karmienie piersią nie zablokowało mi płodności z trudem ale dawała znak ze działa i jest. Podobno to wyjątki ale mam sporo znajomych co miały taką sytuację. Pytałam się jak wygląda życie po porodzie u innych i każdy rozkładał ręce.
Temp. mierzyłam nawet jak karmiłam. W nocy ok. 3 kładłam dziecko z nami do łóżka, zeby rano o 6.30 zmierzyć temp. Nigdy nie przespałam całej nocy przez czas karmienia, ale temp. była odczytywalna cały czas. Śluz też dał się odczytać, gorzej z szyjką
Najgorsza była interpertacja zjawisk. Pytałam się doświadczonego instruktora co robić w takim przypadku odpowiedz "Zachowac ostrożność albo używać" w zależności od podejścia do dziecka. Ja miałam zakaz od 3 lekarzy na ciązę więc abstynencja. Męczyło mnie to trochę ale ja byłam bardzo zajeta przy dziecku, dochodzeniem do zdrowia i równowagi. Mąż po roku czasu bez seksu zaczął temat, potem zaczął dreptać a potem zaczął dopytaywać się kiedy w końcu. Dodam ze miałam kontakt z nauczycielami metod i nic żadnej konkretnej odpowiedzi w czasie cyklu poporodowego. Nie chiałam i nie mogliśmy ryzykować pomimo starannych obserwacji i determinacji. Po 2 miesiącach od porodu miałam krwawienie, ale bez poprzedzonego skoku temp. wiadomo ze to środcykliczne, potem za 30 dni znów krwawienie znów środcykliczne. Podejścia do owulacji miałam często przez 2 tyg. śluz Bj a potem mniej obfity i mniej rozciągliwy albo biały, a na jeden albo dwa dni znów taki rozciągliwy bardziej. Na usg 8 tyg po porodzie cisza zero pęrzerzyków wieć to był news. Po 3 miesiącach były już pęrzerzyki więc niepewność, kiedy nadejdzie to płodność. Cały czas karmiłam tylko piersią do końca cyklu popodowego czyli 5 miesięcy. Potem miałm już dość LAM, bo u mnie się nie sprawdził. Walczyłam z całą rodziną zeby nie dawali młodemu nic do jedzenia ani smoczka, znosiłam kryzysy laktacyjne. Sama siebie do tego przekonywałam. Mąż mnie wspierał zawsze więc nie byłam sama. Od pierwszej miesiączki po porodzie zaczełam wpowadzać nowe pokarmy i nadal karmiłam moje dziecko do 9 miesiąca. Nie mogłam zakładać niepłodności laktacyjnej bo nie mieściłam się w ramce, ponieważ miałam krwawienia co swiadczy o powrocie płodności, miałam łaty śluzu dobrej jakości. Regułuyszczytu i szyjki nie dało się stosować. Okres wrócił 5 m-cy po porodzie, a trzecia faza trwała 4 dni
Pierwsze cykle poporodowe miałam dość regularne 26 do 40 dni, ale krótką 3 fazą.
56 dni po porodzie przy karmieniu piersią to czas niepłodny ale u mnie 48 dni trwał połóg potem 10 dni na obserwację PMN i koniec 56 dni. PMN miłam mieszany i nie było szans na seks z poczuciem bezpieczeństwa i satysfakcji. Nie chcę straszyć ale nie jest to łatwy czas dla małżeństw. My mieliśmy ciązę zagrożoną bez seksu potem połóg bez seksu potem czas niepewności i rozterek. Przetrwaliśmy to jakość z bólem i poczuciem klęski i niemocy
. Byłam u spowiednika bo miałm wrażenie ze mój swiat się jakoś wali, małżenstwa stało się dla mnie czymś co mnie spycha do otchłani. Chciałam zyc zgodnie z KK ale nie dawałam rady, do tego mąż co nie rozumiał tego wszystkiego choć mnie kochał i był ze mną. Długo mogłam bym jeszcze pisać ale nie chce nikogo przestraszyć za bardzo