Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 19:52 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

reguła szczytu - pr. o pomoc

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB

reguła szczytu - pr. o pomoc

Postprzez Krycha » 31 lipca 2008, o 23:08

Proszę o pomoc z początkiem z metodą szczytu.
po ustąpieniu poporodowych najpierw był objaw "zero"/nic, nie jakaś strasznasuchość, ale brak wilgotnosci. Po jakimś czasie pojawiło sie żółtawe-lepko i to uznaję, na zmianę za PMN.
dotąd miałam jedna wyrażną łatkę sluzu błyszczacego - sliskiego, po nim wróciło PMN.

Ponieważ w posiewie ze szpitala była grzybica, miałam od ginki receptę na nystatynę, którą miałam użyć jakby coś zaczęło dolegać, no i powiedzmy zaczeło swędzieć, więc włączyłam te globulki - 10 dni. rozpuszcają sie na żołto - klejąco i zaburzają objaw cały dzień
(numery oznaczają datę, nie numer dnia od porodu)
w dniach 17-25.07 główna obserwacja to slady nystatyny, ale też:
19-22 slady plamienia - tylko naprawdę lekko różowawo...temp 36,1, 36,2; 36,35
23 36,5 plamienie jakby brązowawe
24 36,2 plamienie różowawe
25 36,5 tylko nystatyna
26 36,45 znów lekkie plamienie
27 36,3 już bez lekarstwa żółtawy, lepko czyli PMN
28 36,3 biały wilgotny
29 biały wilgotny / żółty lepki ten lepszy śluz raz, rano
30 36,5 żółty, wilgotny raczej PMN
31 36,3 żółty lepki czyli PMN

nie zauważyłam konkretnego skoku temperatury po plamieniu (jeśliby miało ono być znakiem okresu płodnego).
plamienie musze uznać za lepszej jakości, "płodny"
potem, jeśli uznać ten biały nielepki też za śluz trochę lepszej jakości, to ponieważ był na 2 dni, to muszę odliczać od nowa, wypadałoby że niepłodność będzie najwczesniej 2.08 wieczorem o ile utrzyma się PMN, dobrze myślę?
Ostatnio edytowano 1 sierpnia 2008, o 15:10 przez Krycha, łącznie edytowano 1 raz
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez NB » 1 sierpnia 2008, o 09:10

Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli opisując: biały wilgotny? Czy to jest takie coś jak mąka z wodą? chodzi mi o konsystencję czy to bardziej przypomina wydzielinę czy śluz? Biorąc pod uwagę przebytą infekcję grzybiczą, białą wydzielinę potraktowałabym jako niepłodną. Jak karmione jest dziecko?
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 1 sierpnia 2008, o 09:29

tak, mąka z wodą to by pasowało.
na mój subiektywny gust, to sluzem nazywałabym tylko Bj, albo jak jest śliskość, rozciągliwość albo przezroczystość (spełnia co najmniej jedna z cech)itp., ale z podręczników wynika mi szersza interpretacja....
a jaki zwiazek miedzy wydzieliną a przebytą infekcją? jesli infekcję mam skutecznei za sobą to na logikę nie powinna ona juz wpływać na objawy...?
z tą infekcją też trudno powiedzieć - liczne candida były w posiewie z 10. maja, w czerwcu ginka twierdziła, że nic nie widzi, leczenie zrobiłam po ponad miesiącu na podstawie subiektywnego odczucia dyskomfortu... które w sumie wcale nie ustąpiło... jakoś kiedyś grzybica się jednoznaczniej objawiała.

karmienie wyłącznei piersią ale nie spełnia rygorów ekologicznego, bo zdarzają sie przerwy 7h.

a, w poczatku tego plamienia było pobolewanie podbrzusza, takie "okresowe".
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez Marchewka » 1 sierpnia 2008, o 09:30

Przepraszam, że się wtrącę. Co rozumiesz NB przez określenie mąka z wodą? To jest śluz uznawany za płodny czy nie?
U mnie występuje taki śluz czasem.
Ja mam problemy chwilami z zakwalifikowaniem śluzu, bo bywa on np. rozciągliwy wiele dni po skoku. A mąka z wodą?
Marchewka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 227
Dołączył(a): 21 czerwca 2008, o 15:56

Postprzez Krycha » 1 sierpnia 2008, o 09:51

to też pewnei należaloby sprawdzić czy się rozpuszcza w wodzie (jesli sie rozpuszcza to wydzielina, nie sluz, czyli nie jest objawem płodości).... ale cóż, szklanki przy łózku nie trzymam, poza tym miałam to rano przy karmieniu, dziecka nei odkleję...
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez NB » 1 sierpnia 2008, o 10:35

Mąka z wodą (od razu po połączeniu , nie po zagnieceniu ;-) ) to rozumiem, że na palcach widzisz białą wydzielinę, która się nie lepi. Taka jaka pojawia się np. w III fazie po owulacji, czyli jest wydzieliną gorszej jakości .
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 1 sierpnia 2008, o 10:41

ale u mnie przed też występowało....
często tak miałam, po koncu wyliczonej I fazy...
zawsze myslałam że to jednak lepszej jakości niż żółtawy, gęsty, lepki, kremowy itp. obserwacje...
no bo np. "wodnisty" - to objaw lepszej jakości.
boję się tak ryzykować.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez NB » 1 sierpnia 2008, o 11:23

To już Twoja decyzja. Jeśli masz wątpliwości to zawsze lepiej dodać ten jeden dzień dla pewności.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Marchewka » 1 sierpnia 2008, o 12:25

NB napisał(a):Mąka z wodą (od razu po połączeniu , nie po zagnieceniu ;-) ) to rozumiem, że na palcach widzisz białą wydzielinę, która się nie lepi. Taka jaka pojawia się np. w III fazie po owulacji, czyli jest wydzieliną gorszej jakości .


Dzięki NB. Za pierwszym razem napisałaś to bardzo obrazowo. Zrozumiałam bez wątpliwości. Nie musiałaś wyjaśniac. Chodziło mi o to czy świadczy o płodności czy nie. Ale już wszystko jasne. Dzięki. :wink:
Marchewka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 227
Dołączył(a): 21 czerwca 2008, o 15:56

Postprzez Krycha » 1 sierpnia 2008, o 14:01

NB napisał(a):To już Twoja decyzja. Jeśli masz wątpliwości to zawsze lepiej dodać ten jeden dzień dla pewności.

ale jesli to będzie występować co 3 dni , albo codziennie rano.... to nigdy nie będzie można:((((
naprawdę sięgnęłam do zapisków sprzed ciaży i tam w co drugim cyklu mam już po zakończeniu niepłodności względnej kilka dni żółtawy lub biały wilgotno łamane na lepko (czyli własnei jak teraz, z wątpliwościami) zanim zrobił sie klarowny obraz Bj
A ty Marchewka dotąd jak go interpretowałaś?
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez NB » 1 sierpnia 2008, o 14:55

Z tego co opisałaś to moim zdaniem 29. była szansa na współżycie.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 1 sierpnia 2008, o 15:10

nie rozumiem
1. 29.07 to był trzeci dzień po plamieniu....a piszecie:
Małżonkowie mogą wtedy współżyć ponownie wieczorem 4-go dnia od nawrotu podstawowego modelu niepłodności.

(http://npr.pl/index.php/content/view/45/53/ )
no to trzeciego czy czwartego dnia wieczorem wg reguły szczytu?

3. 29.07 była a teraz juz nie ma?
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez NB » 1 sierpnia 2008, o 15:17

przepraszam chodziło mi o 30 !
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 1 sierpnia 2008, o 20:09

dziś o 16 - przeźroczysty śliski :evil: :evil: :evil: :evil:
to by było na tyle w kwestii ratowania naszego pożycia w weekend. :(

Ale może nawet lepiej, że nie skorzystalismy 30.07,byłby strach
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez Marchewka » 1 sierpnia 2008, o 20:51

Krycha napisał(a): A ty Marchewka dotąd jak go interpretowałaś?


Jeśli pojawiał się po miesiączce to uznawałam go za płody. Jeśli po skoku (np. 2 lub 3 dnia) to jako śluz gorszej jakości.
Czasem pojawiał się też w okolicach bj i tu - nie wiem czy zachowywałam się właściwie, (bo ja mam często skok przedwczesny :idea: i te dziwne problemy śluzowe), jeśli czułam wcześniej ból owulacyjny i następnie skok i taki śluz to traktowałam to jako wydzielinę. Jeśli przed bólem - to jako płodny.
Trochę to skąplikowane, ale jeśli ma się rościągliwy śluz przez cały cykl, to trzeba kombinowac. :wink:
Marchewka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 227
Dołączył(a): 21 czerwca 2008, o 15:56

Postprzez Tatuś » 1 sierpnia 2008, o 23:50

Krycha napisał(a):ale jesli to będzie występować co 3 dni , albo codziennie rano.... to nigdy nie będzie można:((((


Tak to niestety jest po porodzie, trzeba się uzbroić w cierpliwość... Ja tak ze spokojem przez 10 miesięcy od porodu (no powiedzmy 7 miesięcy, bo wczesniej nic nie usiłowałam ustalić) ustaliłam 6 dni na "korzystanie".
A i tak jak później konsultowałam moje zapiski, to inni by mieli wątpliwości, czy to było słuszne...

Na pocieszenie powiem, że przed pierwszą owulacją był naprawdę wyjątkowy ten śluz. Na jakieś 5 dni przed skokiem powiedziałam męzowi: "nie ma siły, teraz to juz będzie owulacja"

Parę innych dziewczyn, z którymi gadałam tez miało takie spostrzeżenia!
Ale prawda jest taka, że u każdej z nas wygląda to inaczej i trudno założyć, że ten objaw śluzowy będzie taki wyraźny...

Życzę cierpliwości... :?

P.S. Ja teraz czekam na druga owulację już 24 dzień i "ani widu, ani słychu" :evil: :evil: :evil:
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez Krycha » 3 sierpnia 2008, o 18:38

a to wszystko przy dość twardej i zamkniętej szyjce :evil: :evil:
(polożenia nei umiem jeszcze okreslić bo brak mi porównania - to pierwsze obserwacje po porodzie)
jest na to jakaś reguła? pewnie wątpliwości :arrow: wstrzemięźliwość

Przez to codzienne rezygnowanei ze wspołżycia i z nadziei na nie, czuję taką złośliwą dumę, że "się nie daję". Czuję się samotna i że oszukuję męża. Naprawdę to nie jest wyraz jedności małżeńskiej:(
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez NB » 4 sierpnia 2008, o 12:45

Bardzo dobrze, że obserwujesz szyjkę. To jest bardzo ważny czynnik w obserwacji po porodzie. W chwili gdy obraz śluzu staje się niejasny, lub brak nam pewności należy wykorzystać szyjkę. Kiedy jest zamknięta i twarda oznacza, że płodności nie ma. Gdybyś przeczytała rozdział na temat powrotu płodności po porodzie w książce Kippleyów wtedy dowiedziałabyś się więcej na ten temat. A propos: jakim podręcznikiem się posiłkujesz?
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 4 sierpnia 2008, o 14:09

ale przezroczysty sliski to nie jest niepewny obraz sluzu!
to białe ok, dzięki, już ustaliłysmy, faktycznie, rozpuszcza się. byłaby szansa na seks (gdyby nie to, że i tak 31.07 o 3 nad ranem mąż wyjeżdzał w delegację:( ). ale jak jest przezroczysty sliski to chyba już nie wolno go zignorować? tu nie obowiązuje zasada, że decyduje ten z płodnych objawów, który konczy się później? przed ciążą nawet jak miałam zamkniętą szyjkę to czekałam na koniec sluzu:(

miałam pożyczonego Roztera ale 3 lata temu jak mnie okres poporodowy nie interesował. teraz nie mam siły czytać. tak, wiem że w tym momencie oberwę. podręczniki, jakie przeglądałam, mnie nei przekonują, bo przykłady tam są banalne. nijak sie mają do łamigłówek z forum. szukałam porady instruktorów, ale poradnia parafialna i biuro iner mają wakacje.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez NB » 4 sierpnia 2008, o 14:36

Jasne, że przezroczysty i śliski jest śluzem płodnym. Chodziło o biały, nielepki śluz. Kiedy jest taki śluz a do tego szyjka twarda to tym samym potwierdza się , ze jest to czas niepłodności. No niestety, żeby być czegokolwiek pewnym trzeba mieć najpierw dobrze ugruntowaną wiedzę teoretyczną i porady z doskoku, czy z forum, czy z poradni nie uzupełnią wiedzy. Jeśli jesteś z Warszawy lub okolic zapraszam na nową edycję kursów , które rozpoczną się na jesieni.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 4 sierpnia 2008, o 14:55

szkoda, że nie można w takiej sytuacji kierować sie szyjką. Widzisz, znów miałam nadzieję na jakąś szczególną regułę dla zaawansowanych;) nie wiem czy to tak dobrze, że zaczęłam znów badać szyjkę. Fakt, że szyjka pozwala a sluz nie, tylko powiększa moją frustrację.

mój mąż i tak nie pójdzie, bo ma okropny żal do nprowców za to co zrobili(ście) z jego wesołą, zalotną dziewczyną - więc zdaje się, że kurs odpada (pomijając kwestię opieki nad dzieckiem, gdybyśmy jendak przyszli we dwoje).
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez NB » 4 sierpnia 2008, o 15:12

Krycha, ani ja ani nikt inny z Tobą nic nie zrobił i takie oskarżenia są po prostu nie na miejscu. Twoja frustracja to nie jest wyłącznie NPR ale wpływ na to mają też jakieś inne rzeczy w Twoim życiu, o których ja bladego pojęcia nie mam.
Nikt za Was nie podejmie decyzji o tym czy współżyć czy nie, bo to Wasza decyzja. Nie mam żadnego wpływu na Twój strach. Jeśli chcecie się porządnie nauczyć metody - zapraszam na kurs stacjonarny lub domowy. Jeśli nadal chcesz żyć w strachu - nic na to nie poradzę. Gdybym była na Twoim miejscu podjęłabym współżycie w 30 dniu. I proszę nie obwiniaj NPRu za to, że mąż pojechał na delegację.
Teraz trzeba odczekać i wyznaczyć niepłodność wg reguły szczytu. Im więcej będzie karmienia dziecka w nocy tym mniejsze prawdopodobieństwo, że płodność wróci.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Marchewka » 4 sierpnia 2008, o 16:01

Krycha napisał(a):mój mąż i tak nie pójdzie, bo ma okropny żal do nprowców za to co zrobili(ście) z jego wesołą, zalotną dziewczyną .


Zaskoczyłaś mnie. My zauważamy, że npr działa na nasze małżeństwo korzystnie. Daje mojemu mężowi wielki spokój i życzliwość wobec mnie. Nauczył się szacunku do mojego ciała i stara się w nie "wsłuchiwać".

Postaraj się zaangażować męża w obserwacje i chwal go za postępy (nawet banalne). Poproś go np. żeby podał rano Ci termometr.

Ja nie twierdzę, że mój mąż jest super zaangażowany. Ale ma stałe enpeerowe obowiązki. Rano wyłącza dzwiniący budzik, ja wkładam do ust termometr. On zasypia. Dzwoni drzemka, on wyłącza, ja podaję mu termometr (mam cały czas zamknięte oczy). On odczytuje głośno temperaturę, ja zapamiętuję (on nigdy nie pamięta). Zasypiamy.
To jest oczywiście wersja weekendowa lub gdy nie wstajemy do pracy. Czasem muszę radzić sobie sama. Wieczór obowiązkiem mojego męża jest wymyć termometr, strzepnąć i położyć na stałym miejscu. Ja zajmuję się notowaniem w zeszycie i interpretacją (choć bardzo bym chciała, to w przyszłości zmienić - w narzeczeństwie to on był w tym lepszy). Czasem zerka do naszego zeszytu i żartuje sobie : "Nie ma pionowej kreski (chodzi o III fazę) - nie ma seksu". A czasem po prostu nie zdążyłam jej jeszcze narysować, mimo że III faza już jest.

Krycha życzę Ci, żeby udało Ci się pokazać Twojemu Mężczyźnie, że może uczestniczyć w Twojej płodności. Musi poczuć, że wspierasz jego rozwój w tym kierunku.
Marchewka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 227
Dołączył(a): 21 czerwca 2008, o 15:56

Postprzez Krycha » 4 sierpnia 2008, o 16:10

ale zapraszacie pary, prawda?

NB nie oskarżam Ciebie, tylko ideologów poświęcających dziesiątki stron na głoszenie, co parom wolno, a czzego nie jak już dni płodne i niepłodne wyznaczą. Chwała Ci NB że w takie dyskusje sie nie właczasz i nie doradzasz w sprawach sumienia tylko technicznych.
I nie chodzi o strach tylko o decyzję odkładania poczęcia. tak, to nasza decyzja, że nie współżyjemy, kiedy istnieje choćby minmialne p-o płodności, ale czy podejmujemy ją w sposób wolny, skoro pod sankcją grzechu ciężkiego, piekła itd.?
oczywiście to nie jest wina NPR, że mój mąż musiał wyjechać akurat wtedy, gdy były 2 dni mozliwości bezpiecznego współżycia. Ale to własnei z rygoru NPR wynika, że dni przed i po jego delegacji były "ryzykowne" i wtedy kiedy chcieliśmy nie mogliśmy ich wykorzystać. Gdyby nie istnaił NPR to poprostu zabezpieczalibyśmy sie inaczej i można by sie kochać "kiedy indziej" bez wyrzutów sumienia, natomiast w NPR jesli w ogóle chce sie kiedykolwiek współżyć to trzeba bardzo wiele temu podporządkować.
przepraszam za złośliwość, ale moje dziecko postanowiło zadbać o moją niepłodność i żądało w nocy jeść o 23, 24, 1:48 i 3:30. Dzięki temu może i jestem niepłodna ale bardzo bardzo przemęczona.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez NB » 4 sierpnia 2008, o 16:25

Będziesz miała wątpliwości - pisz.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 4 sierpnia 2008, o 16:50

Marchewko, na nasze nie dziąła korzystnie. Nasze małżeństwo ze względu na katolicką naukę nt. wstrzemięźliwości+NPR było w głębokim stresie od "zakazanej" nocy poślubnej począwszy.
mąż brał udział w NPR, strzepywał termometr,podawał,nie musisz mi tłumaczyć że budzik ma funkcję drzemka ustawianą na minuty. Jak go przypiliłam, to potrafił zrobić poprawną interpretację.
ale nie sprawdzał sluzu własnoręcznie, nie mógł sprawdzić jakie mam "odczucie" - więc stracił całkowicie możliwość inicjowania współżycia. zostła tym wykastrowany. Nie naciskał na współżycie gdy jest czas płodny, nie naciskał i gdy niepłodny, bo widział w moich oczach że nie mam na nie ochoty. Czekał, czekał i smucił sie tym jaką mnie widział: zestresowaną, smutną, osobę której jedna wizyta w wc potrafiła zepsuć humor na pół tygodnia, a w III fazie -zmuszającą siebie samą (bo nie zmuszaną przez niego) do seksu.
okres starań o dziecko i ciaży był najszczęśliwszym czasem naszego małżeństwa, termometr, zeszyty i gatunki śluzów poszły głęboko w niepamięć i nie trzeba było o nich rozmawiać przy kolacji. Można było zaszaleć, odzyskać radość życia. Niestety to sie skończyło. :cry: i nie sądzę, by jak sie cudem raz na miesiąc trafi mozliwość współzycia, łatwo było tę radość odzyskać :cry: :cry:
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez Tatuś » 4 sierpnia 2008, o 23:32

Znów muszę zaznaczyć, że pisze oryginalny tatuś, mężczyzna. Żona ciągle wykorzystuje mój login i hasło.

Chciałem tylko Ci powiedzieć, że doskonale Cię rozumiem, Twojego męża jeszcze lepiej. Nasza sytuacja - może czytałaś - jest taka, że niedługo będziemy obchodzili roczek naszego drugiego dziecka. Kolejne może jeszcze będziemy mieć, ale z uwagi na różne uwarunkowania nie przez najbliższe dwa - trzy lata. Co to dla nas oznacza?
Przez ostatni rok seksu mieliśmy tyle, że da się go policzyć na palcach obu rąk. Używając terminologii często stosowanej na tym forum mogę powiedzieć wprawdzie, że był za to najlepszej jakości. To też się liczy, nie mogę zaprzeczyć. Ale ilość (podobnie jak jednak rozmiar - czytałem w Claudii z lipca jak byłem u fryzjera) tez ma znaczenie.

Natomiast jakie widoki na przyszłość.

Po pierwsze, jak się dowiedzieliśmy dopiero po głębszym studiowaniu zasad npr (to, co nam opowiadano na kursie przedmałżeńskim to było NAJWIĘKSZE KŁAMSTWO jakie kiedykolwiek w życiu usłyszałem i które wyjątkowo mocno wpłyneło na moje życie: Pani opowiadała, że najwyżej przez 5-6 wieczorów w miesiącu no i w czasie okresu rzecz jasna trzeba sobie "inaczej zorganizować wieczory"; jaka jest rzeczywistość, wszyscy wiemy), w tzw. I fazie w zasadzie kochać się nie wolno. Moja żona miesiączkuje zawsze równo 7 dni, a po odjęciu tych iluś dni od najkrótszego cyklu wychodzi, że wolno tylko 6-tego dnia. No więc odpada. Przed drugą ciążą korzystaliśmy swobodnie przez 3, czasem nawet 5 dni począwszy od ósmego dnia cyklu i to był zdecydowanie lepszy seks niż ten po owulacji. Dlaczego, tłumaczyć nie trzeba.

Potem czekanie na owulację. I tutaj - przyznaję, to moja wina, bo nie mam żadnej ochoty na uczenie się tych wszystkich zasad - co cykl dowiaduję się o jakiejś nowej zasadzie, która odsuwa nasz seks w czasie. I tak np. przed ostatnią ciążą czekaliśmy zawsze chyba do trzeciego dnia od wzrostu temperatury. Przy ostatniej owulacji dowiedziałem się, że po ciąży przez 3 cykle trzeba czekać do czwartego dnia. Ten ostatni się podobno nie liczy, bo to tzw. przedcykl, no więc jeszcze dwa oprócz tego, co jest teraz. No OK, poczekaliśmy. Udało się dwa razy po czym zaczęła się miesiączka. Dzisiaj jest trzeci dzień od wzrostu temperatury, a od początku cyklu za chwilę będzie miesiąc. Myślałem więc, że jutro się uda. Nic z tego. Jakiś objaw śluzowy spowodował, że trzeba czekać aż 5 dni od wzrostu temperatury. No więc kolejny dzień czekania. A jeszcze jutro trzeba wyjątkowo wstać 1,5h wcześniej niż zwykle i już sie boje pomyśleć, jak to może wpłynąć na objaw temperaturowy.

Oczywiście, można powiedzieć, że to moja wina, bo nie uczestniczę w stosowaniu npr. Sorka, ale z ubolewaniem czytam te wszystkie wypowiedzi jak to jest ważne żebym podawał termometr itp itd. Wy kobiety nie uczestniczycie w wielu rzeczach, które robimy tylko my, mężczyźni, a które są równie ważne dla rodziny jak ta sfera, o której rozmawiamy. Nie wymagam od mojej żony żeby uczestniczyła w jakichkolwiek sprawach, które dotyczą tylko mojej osoby, czy to zdrowotnych, czy zawodowych, czy takich, które zwykle należą właśnie do nas. Natura tak nas podzieliła że my jesteśmy płodni cały czas a Wy nie i zmienić tego nie można. Co więcej, mnie nie interesuje całe wnioskowanie prowadzące do ostatecznej decyzji: dzisiaj, czy nie, tylko ten ostateczny wynik - można czy nie można.

Z całym szacunkiem dla myślących inaczej, ale nie zamierzam oglądać i oceniać objawów ani robić innych rzeczy w tym temacie. Skoro to od kobiety zależy to, czy nasza miłość jest płodna, czy też nie, to na niej według mnie ciąży konieczność odczytania tych objawów, tym bardziej, że ciężar urodzenia i wychowania dziecka głównie Was dotyka.

A to, że aby stosować npr, trzeba mu podporządkować bardzo wiele, to prawda, tego nikt mi tłumaczyć nie musi. Ja na szczęście nigdzie nie wyjeżdżam, więc ten problem mi odpada, ale gdybym wyjeżdżał i przez to straciłbym szansę na długo oczekiwany kontakt, wpadłym chyba w taką furię, że spaliłbym w mojej kozie wszystkie książki od npru. To jest metoda bardzo trudna, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że w uwagi na dynamizm, jaki zawiera w sobie seks, jego okrzesanie i pohamowanie się, podporządkowanie tym zasadom, które zupełnie nieoczekiwanie regulują to, kiedy można się kochać, a kiedy nie, to jest naprawdę całkiem poważny krzyż małżeński.

Na przestrzeni ostatniego roku mogę powiedzieć, że najlepiej czułem się wtedy, kiedy w ogóle nie czekałem na seks, bo wiedziałem, że go teraz być nie może. Nie nastawiałem się, koncentrowałem się na innych rzeczach, tematach. Jako że moje życie jest atrakcyjne pod wieloma względami (np. co należy do rzadkości bardzo lubię swoją pracę), potrafię skoncentrować się na innych aktywnościach. Ale czy na tym polega małżeństwo? Na wyzwoleniu się z pragnienia seksu? Sami sobie odpowiedzcie.

Nie chcę nikogo obwiniać za to, że to tak wygląda, bo nie ma kogo. Moja żona mi dzisiaj powiedziała, że trzeba się było nie decydować na chrześcijańskie małżeństwo. No to jaką mamy alternatywę? W moim przypadku stosowanie npru wynika tylko z tego, że Kościół nie daje nam żadnej alternatywy, a ja staram się żyć zgodnie jego nauką. I o ile w innych sprawach nadal wierzę w jego nieomylność, o tyle tutaj po raz pierwszy odkąd żyję na tym świecie mam naprawdę wątpliwości. Że ktoś podejmując tę decyzję popełnił błąd, którym skrzywdził wielu ludzi. A Ci, którzy fałszują prawdziwy obszar npru, czynią jeszcze większe zło.

Ja też najlepiej wspominam w naszym związku okres starania się o pierwsze dziecko. Trwało to chyba z pół roku, pamiętam, że aż momentami już nie miałem siły, bo z kolei wtedy zależało nam na możliwie szybkim poczęciu. Jednak drugie dziecko to - jak to określamy żartobliwie - nasz błąd npru. I dlatego teraz takie restrykcje. Jak dobrze pójdzie 7 dni na 40 i to w fazie, w której jak wiadomo z wzajemnym obdarzaniem się miłością małżeńską akt ten niewiele ma wspólnego.

Tak więc Krycha - piszę to tylko po to, żebyś nie czuła się osamotniona. Żebyć wiedziała, że z męskiego punktu widzenia sprawa jest też trudna, nie da się ocenić, czy trudniejsza, czy łatwiejsza. Nic na to nie poradzimy, bo wyboru nie ma. Inni wybrali za nas. Pozostaje wierzyć, że to jest dobre, że nad tą decyzją także czuwała Boża opatrzność i tak ma wyglądać w chwili obecnej nasze małżeństwo. Nie wszystko w życiu da się rozumieć, nie wszystko niestety można kontrolować. Czasami trzeba się podporządkować komuś innemu. Do tego jednak potrzeba wiary, zakorzenienia w niej, bez tego chyba nie damy rady.

Kończę bo trzeba spać. Dobranoc.
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez NB » 5 sierpnia 2008, o 07:56

Tatusiu, Twoja wypowiedź jest ważna ale nijak się ma do tematu wątku. Jest to typowa korespondencja, którą można zawsze przesłać przez użycie PW.
Po raz kolejny apeluję do Was a szczególnie do Twojej Żony, abyście oparli sie na konkretnej metodzie i porządnie jej nauczyli. Bez kursu, kontaktu z instruktorami, którzy doświadczyli niejednego w tej materii, będziecie całe życie narzekać i nigdy nie będziecie mieli pewności. Chyba lepiej jest zapytać się kogoś w chwili wątpliwości niż tworzyć własne reguły jak to już miało miejsce w przypadku Twojej Żony. Tak przy okazji, czy sprawa z nadżerką już została wyjaśniona?

Widzisz, ja przykładowo urodziłam dwoje dzieci i czas po porodach (14 miesięcy bez powrotu cykli) był dla nas bardzo budujący. Dzięki temu, że nauczyłam się objawu szyjki, bez problemu wyznaczałam fazę niepłodną. Po drugim porodzie miałam moment zawahania ale pokonałam własny strach aby po raz drugi przekonać się, że tutaj cudów nie ma, są za to objawy, które jasno pokazują co się dzieje w organizmie kobiety. Moją pewność utwierdzał także fakt częstego karmienia dzieci w nocy. Nie ma 100% środków antykoncepcyjnych ani 100% metod naturalnych. Hipotetycznie jeśli zastosowalibyście prezerwatywę: co by to zmieniło? Byłoby miło przez chwilę ale czy to byłoby to prawdziwe zjednoczenie małżonków czy jego namiastka?

Reasumując: człowiek dokonuje wyborów, jeśli wybiera pigułki to musi liczyć się z komplikacjami zdrowotnymi, jeśli wybiera rozpoznawanie płodności to liczy się z koniecznością wstrzemięźliwości okresowej.

I tyle na ten temat.
Ewentualne głosy w dyskusji proszę kierować na PW, lub na fora dyskusyjne , których w necie jest mnóstwo.
To forum ma określone zasady i proszę się ich trzymać. Restrykcyjny zdaniem niektórych użytkowników regulamin ma na celu utrzymanie pomocowego charakteru tego forum.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez micelka » 5 sierpnia 2008, o 17:58

Dylematy natury moralnej, trudności z przeżywaniem wstrzemięźliwości to chleb powszedni dla wielu NPR-owiczów, szczególnie po porodzie. Nawet najlepsza wiedza teoretyczna, skończone kursy itp nie pomogą uporać się z tymi problemami. Na kursie przedmałżeńskim przedstawia się "NPR w pigułce" (jakie ciekawe sformułowanie ;) ), ale ani słowem nie wspomina się o okresie poporodowym. O problemach nietechnicznych nie mówi się. Podobnie tutaj. Forum ma charakter pomocowy, tymczasem głosy takie jak Tatusia w niniejszym wątku, który próbował podnieść na duchu Krychę i inne osoby w podobnej sytuacji, są niemile widziane. A według mnie te wewnętrzne rozterki to znacznie ważniejsze problemy niż sprawy techniczne.
micelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 242
Dołączył(a): 9 czerwca 2005, o 12:42

Postprzez Tatuś » 5 sierpnia 2008, o 23:06

No to oberwałem. Prezesowa postawiła mi jedynkę (jak w szkole) i zostałem napiętnowany.

Istotnie dla mnie to forum też ma charakter pomocy, tyle że nie polegającej na odczytwaniu treści pewnych mniej lub bardziej przezroczystych substancji, ale podzielenia się smutkiem, który niestety z npru płynie nader często. I to też jest pomoc, przynajmniej dla mnie. Jak sobie poczytam, że inni też mają problemy, a więc że nie wszystkim udaje się tak różowo ułożyć życie intymne w zgodzie z nprem jak NB, to mi łatwiej. Lepiej się wtedy czeka i czeka i czeka i czeka. I dlatego napisałem poprzedniego posta.

I jeszcze a propos nazwy. Npr to nie jest okresowa wstrzemięźliwość. To jest okresowy seks. Nie bójcie się ludzie mówić prawdy, ona zawsze zwycięża. Npr też jej nie pokona, chociażby nie wiem jak się starać.

Pozdrowienia dla wszystkich rozumiejących autora tego posta.

I dla tych, co po poprzednim poszukiwali artykułu z Claudii :oops:
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Następna strona

Powrót do Powrót płodności po porodzie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości

cron