przez kamienna » 10 grudnia 2007, o 15:49
Naginałam zasady dopiero jak wróciły cykle.
W okresie poporodowym, czyli kiedy - wiadomo - jest cięzko, trzymałam się zasad. Z raz czy dwa zdecydowaliśmy się na współżycie, mimo że wydawało mi się, że czas jest niepewny.
Stosowałam, jak Ty, regułę szczytu. Szyjki nie bralam pod uwagę, bo się jej dopiero uczyłam, no i robiła sobie co chciała. Mnie pomogła bardzo temperatura. No i taka wola Boża widocznie była... bo takie 100% pewności to chyba jednak nie miałam nigdy aż do powrotu cykli. Strach był owszem, bałam się, że nie podołam. Ale uważam, ze ten strach mnie nie zmógł. Nie żylismy też w celibacie. Najdłuższy okres wstrzemięźliwości to były 2 tygodnie (i tylko jeden raz).