W poniedziałek (5. dnia @), byłam u mojego ginekologa i wydaje mi się, że powiedział, że to @, poza tym jak mu pokazałam moje obserwacje to choć były szczątkowe, próbował mi tak mniej więcej wyznaczyć fazę niepłodości, ale niestety jestem z tych, co jak się nad czymś zastanawiają, to sami się nakręcają, bo myślą, że może tylko im się wydaje, że ktoś coś powiedział, albo że coś zrobił...
Na wszelki wypadek, opiszę z grubsza moje obserwacje. Po @ w siódmym tyg. po porodzie zaczęłam mierzyć tempkę, która utrzymywała się na poziomie 36,5, jednakże po ok. 2 tyg. przerwałam obserwacje i wznowiłam je dopiero po tym, jak pojawiło się plamienie. Do tego czasu śluz pojawiał się i znikał, a szyjka szalała (chociaż dopiero uczę się ją obserwować, co na razie średnio mi wychodzi). Tuż po plamieniu (początek stycznia) tempki wyglądały następująco 36,25; 36, 35; 36,45 (pojawił się także rozciągliwy, przejrzysty śluz i miałam odczucie mokrości). Następnie na 5 dni zawiesiłam mierzenie tempki, ponieważ obie z córeczką byłyśmy przeziębione i zdarzało się, że mała budziła się w nocy nawet co godzinę.
W tym czasie śluz zaczął gęstnieć i po kilku dniach uczucie mokrości ustąpiło miejsca odczuciu suchości. Wydawało mi się też, że szyjka stwardniała i opuściła się. A tempki ułożyły się następująco 36,7; (dzień bez tempki) 36,9; 36,7; (dzień bez tempki) 36;9; 36;8; 36,85; 36,7 a następnego dnia (25.01) pojawiła się @, z bardzo obfitym drugim dniem, że aż musiałam się z pracy zwolnić, a przed porodem nigdy tak nie miałam. Poza tym moje @ do tj pory trwały 4 -5 dni, a tym razem @ trwa 7 dni, z czego ostatnie 2 to już niewielkie plamienie. Dziś postanowiłam wrócić do mierzenia tempek i wyszło mi 36,7 (po ok 2,5 godzinach snu).
Także wydaje mi się, że ten wzrost tempki, mimo szczątkowych obserwacji to jednak @, a nie krawienie okołoowulacyjne, ale chętnie jeszcze raz wrócę do książki Kippleyów, zwłaszcza że udało mi się ostanio pozamykać pewne sprawy i ubyło mi trochę obowiązków, więc łatwiej będzie mi się skoncentrować na lekturze.
Mam nadzieję, że tym razem nic a w zasadzie nikogo z tego (przytulania) nie będzie...
Ps. Mój ginekolog analizując te tempki powiedział, że któregoś z tych dni wyższych temperatur można by wyznaczyć faże niepłodności, jednakże tylko w przybliżeniu z uwagi na szczątkowe obserwacje.