Im dłużej rozmawiamy na ten temat, tym więcej wkrada sie nieścisłości, opacznego interpretowania moich słów (robi to zwłaszcza token, która np. ironicznie pyta, czy tydzień wstrzemięźliwości to już celibat), dodatkowych wątków. Piszę po raz ostatni w tym temacie.
Temat zaczął się jako odpowiedź na dwie konkretne sytuacje (Fridy - 9miesięcy celibatu oraz Funkia - 6mcy w temacie
TU ). Nie zaczęłam tego tematu, żeby dyskutować o celibacie w małżeństwie w ogóle. Nie interesują mnie sytuacje wyjątowe (ktoś przytacza, gdy jeden z małżonków ma HIV). Interesowała mnie sytuacja Fridy, Funki i poniekąd Juki. Sprowokowaliście mnie do argumentowania i się zaczęło dyskutowanie o wszsytkich możliwych wariantach płodności małżeńskiej.
Wracając do sytuacji wymienionych par - moja teza o grzechu wynika ze zdziwenia. Nie można powiedzieć, że ktoś stosuje NPR, jeśli zdecydował sie na celibat. Żadna książka o NPR nie notuje faktu, że kobieta jest 6 czy 9 mscy płodna nonstop). W temacie z funkią Betsabe zinterpretowała podane dane funki:
moja interpretacja:
poziom nizszy 36.5
poziom wyzszy 36.7, szczyt sluzu 19 dc
wyzsze tempki to dni - 21 dc, (22 dc pomijamy, bo tempka spadla ponizej poziomu nizszego), 23 i 24 dc czyli III faza od 24 dc wieczorem
Dodała:
i jak na moj gust, to poziom wyzszy nie jest taki "wyzszy",
ja bym sie wstrzymala jak na razie...
Po czym funkia odpisała:
Bardzo dziękuję za rade, chyba faktycznie się wstrzymamy (już 6 miesiąc)...
Mim_m pisała tu wcześniej, że niektóre młode pary wpadają w paranoję. Myślę, że z tym mamy tu do czynienia. Podobnie, kiedy Frida pyta, czy w III fazie może stosować prezerwatywy.
Mim_m odpowiada jej:
Poza tym jak jeszcze raz przeczytasz, co napisałaś, to sama chyba rozumiesz, że mijasz się z logiką... "nie cały czas podczas cyklu, ale właśnie wtedy kiedy jest okres niepłodny dla zwiększenia "skuteczności" metody" - skoro okres jest niepłodny, to po co zwiększać skuteczność? Z tego punktu widzenia bardziej sensowne byłoby zwiększanie w ten sposób skuteczności PRZED owulacją. Ale to oczywiście nie ma nic wspólnego z katolicką etyką seksualną.
Podobnie mijają się z logiką ci, którzy mówią, że stosują NPR po porodzie, a tak napradę go nie stosują, bo jeszcze raz powtarzam: NPR nie zakłada, że kobieta jest płodna 6 czy 9 mcy nonstop.
Niepotrzebnie też token frustruje sie nad moim sformułowaniem o potrzebach seksualnych, pytając gdzie je niby realizować. To fiamma napisała:
Skąd wiesz, że ta kobieta nie cierpi? Czy tylko mężczyźni mają potrzeby seksualne
Może pragnie wspołżycia tak samo jak jej mąż, ale nie da się wyznaczyć czasu niepłodnego.
Może faktycznie niepotrzebnie złapałam ją za słówko. Ale chyba wszyscy się zgodzimy, że w małżeństwie na pierwszym miejscu jest jedność rezalizowana przez seks, a nie na odwrót. Argumentem ku temu jest cytat z HV, który token tak pięknie przytoczyła jako pierwszy.
Drugi piękny cytat z HV:
Jeżeli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka.
Moim zdaniem dotyczy juki. Ale na pytanie, czy "warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne" pozwalają jej na czwartego potomka, może odpowiedzieć już tylko ona sama. Ja ze swoej strony zachęcałabym ją do wiary, że Bóg przewidzi i warunki fizyczne, i ekonomiczne, i psychologiczne czy społeczne. Ja sama wielokrotnie tego doświadczałam, że zamartwiałam sie o coś, co Bóg łatwo i szybko ku memu zdziwieniu załatwił. To jest naprawdę wyjątkowe doświadczenie, kiedy brakuje do pierwszego, a nagle ktoś ci przynosi pieniądze.
Powiem więcej: żyjemy w takim świecie, który nonstop mówi nam: "musisz wychować dzieci dostatnio, posłać do dobrych szkół, a na wakacje muszą jechać w świat". Taka katecheza powoduje, że się jej poddajemy i niejednokrotnie stać nas an kolejne potomstwo, ale sie nie decydujemy. Jeśli więc KKK mówi, iż potomstwo jest główną misją małżeństwa, to chyba sie zgodzimy, że nie jest nią: samochód, mieszkanie czy wakacje na Seszelach. Ale to wszystko jest kwestią wiary.
Sformułowanie zaś: "decydują się (...) dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają (...) na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka" - w żaden sposób nie zakłada, że małżonkowie żyją w celibacie.
Rozumiem, że przedstawione tezy są nieprzyjemne, bo wymagają radykalizmu. Ale takie właśnie jest chrześcijaństwo. Jezus mówi: "Z powodu mojego imienia będą was nienawidzić" i na innym miejscu: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je". Niełatwe, prawda?