Teraz jest 12 maja 2024, o 21:09 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

prezerwatywy :/

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez novva » 3 października 2006, o 07:41

kamienna napisał(a):Nie dyskutujmy już o tym. Co miałam powiedzieć, powiedziałam. Słowo padło, Duch będzie robił swoje.

Wybacz, ale nie mogę tego tak zostawić!
kamienna napisał(a):Prawda jest taka, że prezerwatywa i długotrwały celibat są grzechem. I moje subiektywne odczucia tego faktu nie zmienią.

Co do pierwszego - jasne. Ale dlaczego powstrzymywanie się od współżycia nawet przez dłuższy czas, jeśli chcemy odłożyć poczęcie dziecka, nazywasz grzechem? Masz na to jakieś dowody? Bo mnie się wydaje, że to jest właśnie Twoje subiektywne poczucie.
kamienna napisał(a):Ja piszę te słowa też po to, żeby siebie upomnieć. Siebie nawracać w myśleniu o współżyciu po porodzie nawracać. Też mam taką chęć, żeby mężowi mówić: dziś nie, bo znów szyjka wysoko.

Nie widzę niczego złego w powiedzeniu: "dziś nie, bo..." Nie byłam jeszcze w sytuacji poporodowej, nie wiem, jakie to dla małżeństwa trudne. Jednak wydaje mi się, że skoro rozpoznajemy dni płodne, nie chcąc na razie mieć (kolejnego) dziecka, to trzeba sobie o tym mówić. Inaczej - powtarzam - nie ma po co zawracać sobie głowy obserwacjami! Współżyje się wtedy, kiedy się chce, a Pan Bóg z tym zrobi, co będzie chciał. Tak oczywiście też można (znam rodziny tak postępujące, z 4-5 dzieci), tylko ma się to NIJAK do npru, przynajmniej w moim rozumieniu.
Wytłumacz mi to, proszę. Jeśli tego nie zrobisz, nie wrócę do tego tematu. Ale na razie nie mogę się z Tobą zgodzić.
novva
 

Postprzez juka » 3 października 2006, o 08:23

ja też rozumiem taką postawę (chociaż sama postępuję inaczej)- co Bóg da, to będzie. człowiek mam prawo nic nie planować, to jego zycie i jego odpowiedzialność. ale w tymwypadku obserwacja objawów płodności to dodatkowy, zupełnie niepotrzebny stres. wiesz, że "dziś szyjka wysoko" a mimo to współżyjesz z mężem i boisz się następne 2 tygodnie. lepiej nie wiedzieć i przyjąć to co się zdarzy (lub nie zdarzy :wink: )
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez fiamma75 » 3 października 2006, o 08:35

kamienna napisał(a):Ja piszę te słowa też po to, żeby siebie upomnieć. Siebie nawracać w myśleniu o współżyciu po porodzie nawracać. Też mam taką chęć, żeby mężowi mówić: dziś nie, bo znów szyjka wysoko.


Albo odkładasz poczęcie (i respektujesz objawy płodności) albo wszystko Ci jedno. Postawa "co Bóg da", gdy wiesz, że potencjalnie jesteś płodna a zależy Ci na niepoczęciu dziecka (bo masz ważne powody), jest dla mnie nadużywaniem Bożego zaufania i zrzucaniem na Niego odpowiedzialności za swoje decyzje , bo w końcu po coś się rozpoznaje czas niepłodności. Co innego, gdy wg Twojej wiedzy, nie powinno dojść do poczęcia, ale się zdarzyło, wtedy jak najbardziej jest się "uprawnionym" do pokładania zaufania, że Bóg wie, co robi, obdarzając Cię "niespodzianką".
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez token » 3 października 2006, o 08:46

kamienna napisał(a):Pozdrawiam. Nie dyskutujmy już o tym. Co miałam powiedzieć, powiedziałam. Słowo padło, Duch będzie robił swoje.


Twoje stanowisko jest dla mnie dziwaczne. Z jednej strony niby stosujesz npr (obserwujesz objawy) z drugiej ignorujesz te oberwacje, bo wstrzeięźliwoś to da Ciebie grzech (ciekawe na jakiej podstwie? Chętnie przeczytam). To po co Ci npr? Nie lepiej iśc na żywioł i kochac się wtedy, kiedy się chce,, bez termometru i sluzu?
Napisałaś jeszcze , że w małżeństwie nie chodzi o realizowanie potrzeb seksualnych - no to gdzie je realizujesz?
pisałaś też, że małżeństwo może jedynie odkłada poczęcie: to też nieprawda, bo małżeństwo możę także nie planowac już dzieci, bo na przykład jest już w weiku średnim. Na to pozwala encyklika Humane Vitae, dlaczego twierdzisz inaczej? Ciekawa jestem co ukształtowało Twoje poglądy na seksualnośc w taki sposób.
I co to znaczy dla Ciebie długotrwała wstrzemięźliwośc? Tydzień, dwa, miesiąc?
token
Przygodny gość
 
Posty: 17
Dołączył(a): 3 października 2006, o 08:24

Postprzez kamienna » 3 października 2006, o 20:40

Odpowiedzi na wszystkie pytania już padły. Niektóre z Was nie czytały tematu od początku (np. token).

Może tylko jedna nieścisłość się wkradła: stosuję npr i odkładam w czasie poczęcie. Kochamy się wtedy, kiedy moja wiedza pozwala mi stwierdzić, że jestem raczej niepłodna. Kilka razy zdarzyło się kochać, gdy czas był podejrzany :)

Pozdrawiam wszystkich dyskutantów.
PS
Coś mnie pobolewa w okolicach podbrzusza już z tydzień... :) Czyżby to kolejny potomek??? :)
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez token » 3 października 2006, o 22:09

Po dokładnej lekturze wątku , a w szczególności Twoich wypowiedzi, proszę, w odniesieniu do stwierdzenia:"Odpowiedzi na wszystkie pytania już padły" , o skomentowanie następujących zdań:

kamienna napisał(a):Nie chcę CIę zasmucać, ale 9miesięczny celibat też jest antykoncepcją.

Proszę o podstawę prawną - w tym wątku jej nie podajesz.
kamienna napisał(a):Nie użyłabym też sformułowania "nie chcą dziecka", raczej powiedziałąbym "odkładają w czasie poczęcie"

Prosze o ustosunkowanie się do sytuacji, gdy para juz nie palnuje dziecka, do czego też ma prawo. W tym wątku tego nie podajesz.
kamienna napisał(a):Celibat - już to pisałąm wyżej - jest gorszy od prezerwatywy.

Prosze o podstawę prawną.
kamienna napisał(a):Fiamma, przecież w małżeństwie nie chodzi o realizowani potrzeb seksualnych, ale stanoiwnie jedno.

Proze o wyjaśnienie. W tym wątku nie opisałaś, co zrobic z potrzebami seksualnymi w małżeństwie.
kamienna napisał(a):Prawda jest taka, że prezerwatywa i długotrwały celibat są grzechem.

kamienna napisał(a):Celibat w małżeństwie (jeśli nie niesie większych przesłanek jak tylko unikanie poczęcia) jest nawet czymś gorszym niż antykoncepcja, bo uniemożliwia poczęcie w ogóle!!!

Ponownie prosze o posdstawę prawną - w odniesieniu do celibatu.
Albo Twoje sądy mają jakieś uzasadnienie, albo są tylko Twoimi poglądami, co nie jest niczym złym, gdy sie dopisze maleńkie: "moim zdaniem". Na razie robisz zamieszanie a potem, gdy przychodzi do uzasadnienia, chowasz głowę w piasek.
Jeszcze ktoś pomyśli, że to prawda z tym celibatem.
token
Przygodny gość
 
Posty: 17
Dołączył(a): 3 października 2006, o 08:24

Postprzez kamienna » 4 października 2006, o 18:58

Katechizm Kościoła Katolickiego mówi:

2361 "Płciowość, przez którą mężczyzna i kobieta oddają się sobie wzajemnie we właściwych i wyłącznych aktach małżeńskich, nie jest bynajmniej zjawiskiem czysto biologicznym, lecz dotyczy samej wewnętrznej istoty osoby ludzkiej jako takiej. Urzeczywistnia się ona w sposób prawdziwie ludzki tylko wtedy, gdy stanowi integralną część miłości, którą mężczyzna i kobieta wiążą się z sobą aż do śmierci"

2367 Małżonkowie, powołani do dawania życia, uczestniczą w stwórczej mocy i w ojcostwie Boga . "W spełnianiu obowiązku, jakim jest przekazywanie życia i wychowywanie, obowiązku, który trzeba uważać za główną ich misję, są współpracownikami miłości Boga-Stwórcy i jakby jej wyrazicielami. Przeto mają wypełniać zadanie swoje w poczuciu ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności"

2368 Szczególny aspekt tej odpowiedzialności dotyczy regulacji poczęć. Z uzasadnionych powodów małżonkowie mogą chcieć odsunąć w czasie przyjście na świat swoich dzieci. Powinni więc troszczyć się, by ich pragnienie nie wypływało z egoizmu, lecz było zgodne ze słuszną wielkodusznością odpowiedzialnego rodzicielstwa. Poza tym, dostosują swoje postępowanie do obiektywnych kryteriów moralności:


2370 Okresowa wstrzemięźliwość, metody regulacji poczęć oparte na samoobserwacji i odwoływaniu się do okresów niepłodnych są zgodne z obiektywnymi kryteriami moralności. Metody te szanują ciało małżonków, zachęcają do wzajemnej czułości i sprzyjają wychowaniu do autentycznej wolności. Jest natomiast wewnętrznie złe "wszelkie działanie, które - czy to w przewidywaniu aktu małżeńskiego, podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków - miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego"

Token, jeśli nadal uważasz, że trzeba dyskutować. Dyskutuj z autorami katechizmu.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez token » 5 października 2006, o 07:54

kamienna napisał(a):Katechizm Kościoła Katolickiego mówi:

2361 "Płciowość, przez którą mężczyzna i kobieta oddają się sobie wzajemnie we właściwych i wyłącznych aktach małżeńskich, nie jest bynajmniej zjawiskiem czysto biologicznym, lecz dotyczy samej wewnętrznej istoty osoby ludzkiej jako takiej. Urzeczywistnia się ona w sposób prawdziwie ludzki tylko wtedy, gdy stanowi integralną część miłości, którą mężczyzna i kobieta wiążą się z sobą aż do śmierci"

2367 Małżonkowie, powołani do dawania życia, uczestniczą w stwórczej mocy i w ojcostwie Boga . "W spełnianiu obowiązku, jakim jest przekazywanie życia i wychowywanie, obowiązku, który trzeba uważać za główną ich misję, są współpracownikami miłości Boga-Stwórcy i jakby jej wyrazicielami. Przeto mają wypełniać zadanie swoje w poczuciu ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności"

2368 Szczególny aspekt tej odpowiedzialności dotyczy regulacji poczęć. Z uzasadnionych powodów małżonkowie mogą chcieć odsunąć w czasie przyjście na świat swoich dzieci. Powinni więc troszczyć się, by ich pragnienie nie wypływało z egoizmu, lecz było zgodne ze słuszną wielkodusznością odpowiedzialnego rodzicielstwa. Poza tym, dostosują swoje postępowanie do obiektywnych kryteriów moralności:


2370 Okresowa wstrzemięźliwość, metody regulacji poczęć oparte na samoobserwacji i odwoływaniu się do okresów niepłodnych są zgodne z obiektywnymi kryteriami moralności. Metody te szanują ciało małżonków, zachęcają do wzajemnej czułości i sprzyjają wychowaniu do autentycznej wolności. Jest natomiast wewnętrznie złe "wszelkie działanie, które - czy to w przewidywaniu aktu małżeńskiego, podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków - miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego"

Token, jeśli nadal uważasz, że trzeba dyskutować. Dyskutuj z autorami katechizmu.


Nie ma takiej potrzeby, bo te fragmenty nie ilustrują Twojego twierdzenia o rzekomej grzeszności wstrzemięźliwości w małżeństwie. Owszem, dotyczą seksu i płodności, ale nic nie mówią o tym, że wstrzemięźliwość jest grzechem.

Pierwszy:
Mowa o tym, że seks nie jest wyłacznie biologicznym faktem nie wyklucza, że biologia jest jego elementem.
Drugi:
Przekazywanie życia jest misją małżeństwa.
Trzeci:
Małżeństwo ma prawo odkłądać w czasie narodziny dziecka. Zauważ, że nie określono czasu tego odkładania i nie ma zakazu zawieszenia rozrodu w ogóle.
Czwarty:
akceptacja metod opartych na obserwacji cyklu, potępienie antykoncepcji.

Z czym mam tu polemizować? Gdzie tu potępienie czasowej wstrzemięźliwości, która przecież jest istotą akceptowanych przez KK metod planowania rodziny?


Tu masz fragmenty Humanae Vitae, jeśli chcesz, polemizuj z autorem :-)

Człowiek ma prawo do zaspokojenia potrzeb seksualnych w ramach małżeńśtwa(HV):
Jest to przede wszystkim miłość na wskroś ludzka, a więc zarazem zmysłowa i duchowa. Toteż nie chodzi tu tylko o zwykły impuls popędu lub uczuć, ale także, a nawet przede wszystkim, o akt wolnej woli, zmierzający do tego, aby miłość ta w radościach i trudach codziennego życia nie tylko trwała, lecz jeszcze wzrastała, tak ażeby małżonkowie stawali się niejako jednym sercem i jedną duszą, i razem osiągali swą ludzką doskonałość.

Ma też prawo nie planować już potomstwa, a nie tylko odkładać w czasie(HV):
Jeżeli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka.

Małżeństwo ma prawo stosować metody oparte na czasowej wstrzemięźliwości, w przeciwieństwie do antykoncepcji , choć obie metody dają pewność, że dziecka nie będzie (bo do tego katolik też ma prawo)(HV):
Jeśli więc istnieją słuszne powody dla wprowadzenia przerw między kolejnymi urodzeniami dzieci, wynikające bądź z warunków fizycznych czy psychicznych małżonków, bądź z okoliczności zewnętrznych, Kościół naucza, że wolno wówczas małżonkom uwzględniać naturalną cykliczność właściwą funkcjom rozrodczym i podejmować stosunki małżeńskie tylko w okresach niepłodności, regulując w ten sposób ilość poczęć, bez łamania zasad moralnych, które dopiero co wyłożyliśmy.

Kościół jest zgodny z samym sobą i ze swoją nauką zarówno wtedy, gdy uznaje za dozwolone uwzględnianie przez małżonków okresów niepłodności, jak i wtedy, gdy potępia, jako zawsze zabronione, stosowanie środków bezpośrednio zapobiegających poczęciu, choćby nawet ten ostatni sposób postępowania usprawiedliwiano racjami, które mogłyby się wydawać uczciwe i poważne. W rzeczywistości między tymi dwoma sposobami postępowania zachodzi istotna różnica.

W pierwszym wypadku małżonkowie w sposób prawidłowy korzystają z pewnej właściwości danej im przez naturę. W drugim zaś, stawiają oni przeszkodę naturalnemu przebiegowi procesów związanych z przekazywaniem życia. Jest prawdą, że w obydwu wypadkach małżonkowie przy obopólnej i wyraźnej zgodzie chcą dla słusznych powodów uniknąć przekazywania życia i chcą mieć pewność, że dziecko nie zostanie poczęte.

Jednakże trzeba równocześnie przyznać, że tylko w pierwszym wypadku małżonkowie umieją zrezygnować ze współżycia w okresach płodności (ilekroć ze słusznych powodów przekazywanie życia nie jest pożądane), podejmują zaś współżycie małżeńskie w okresach niepłodności po to, aby świadczyć sobie wzajemną miłość i dochować przyrzeczonej wzajemnej wierności. Postępując w ten sposób dają oni świadectwo prawdziwej i w pełni uczciwej miłości.


Twoje zdanie o tym, że wstrzemięźliwość w małżeństwie jest grzechem to wyłącznie Twój osobisty pogląd , sprzeczny w dodatku z encykliką. Twoim autorskim pomysłem jest także rozróżnienie długości takiej wstrzmięźliwości: żaden dokument nie określa, jak długa być wstrzemięźliwość jeszcze nie jest grzechem, a jaka juz jest. Ty, określając okres 6-9 miesiecy jako grzech równy antykoncepcji robisz to na własną rękę. Ciekawe, jaka jest dla Ciebie dolna granica - dobrze sie zastanów, czy czasami nie grzeszysz wstrzymując sie od współżycia już przez tydzień?
token
Przygodny gość
 
Posty: 17
Dołączył(a): 3 października 2006, o 08:24

Postprzez Amazonka » 5 października 2006, o 08:12

Juka, to chyba o Tobie:
Jeżeli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Ogg » 5 października 2006, o 08:35

Do Kamiennej
Encyklika Humanae vitae na którą powoluje się KKK z tego co mi wiadomo zostala specjalnie tak ulożona by sprzeczną nie być z encyklika Piusa XI Casti Connubi czyli o malżeństwie chrześcijańskim. W Casti Connubi (na którą zdaje się KKK też miejscami się powoluje) jest zaś taki zapis:
Aby już, Czcigodni Bracia, przejść do omówienia spraw, sprzeciwiających się poszczególnym dobrom małżeństwa, potrąćmy najpierw o potomstwo. Wielu ośmiela się nazywać je przykrym ciężarem małżeństwa i poleca wystrzegać się go starannie, nie przez uczciwą wstrzemięźliwość (która za zgodą obojga małżonków także w małżeństwie jest dozwolona), lecz gwałceniem aktu naturalnego. Na te zbrodnicze czyny pozwalają sobie jedni dlatego, że sprzykrzywszy sobie dzieci, zażywać pragną samej rozkoszy bez ciężarów, inni tym się zasłaniają, że ani wstrzemięźliwości zachować, ani też potomstwem obarczać się nie mogą, już to ze względu na siebie, już to na małżonkę, już też na swój stan majątkowy.

Radzę zwrócić uwagę na sformulowanie uczciwa wstrzemięźliwość. Dalej encyklika mówi, że jeśli rodzicie nie mogą mieć (z różnych - również ekonomicznych powodów) dzieci to jedynie wstrzemięźliwość (czyli celibat) jest uczciwym środkiem do zapobiegania ciąży. Bylo to w czasach przednprowskich. Pytanie czy papież Pius XI poblogoslawilby kalendarzyk małżeński pozostaje otwarte. Szczęśliwie jednoznacznie go nie potępił, coć odwolania do świętego Augustyna są dosyć niepokojące.
A obecnie małżonkom którzy mają problemy ze stosowaniem metod npr a absolutnie (z powodów zdrowotnych) nie mogą mieć dzieci Kościól też zaleca celibat. Malżonkom z ktorych jedno ma wirusa HIV a choćby wirusa żóltaczki też nie zezwala się na prezerwatywy tylko mówi sie o celibacie. Twoje więc sądy na ten temat wydają się zbyt pochopne i mogą wywolać szkodę miast pożytku.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez juka » 5 października 2006, o 08:43

Amazonka napisał(a):Juka, to chyba o Tobie:
Jeżeli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka.


no tak, ja to wiem, chociaż pewnie sporo osób na tym forum ma inne zdanie :) . nie rozumiem tylko, czym się różni taka moja postawa jeśli stosuję obserwację płodności od identycznej, gdybym stosowała antykoncepcję.... ale ten temat była wałkowany tyle razy, że juz nawet nie proszę o wyjaśnienie :wink:
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez token » 5 października 2006, o 08:46

Ogg napisał(a):Pytanie czy papież Pius XI poblogoslawilby kalendarzyk małżeński pozostaje otwarte. Szczęśliwie jednoznacznie go nie potępił, coć odwolania do świętego Augustyna są dosyć niepokojące.

Nie potępił? To o czym pisał we fragmencie:
Zbawienne to o chrześcijańskim małżeństwie pouczenie i religijne wskazówki dalekie będą od przesadnego owego uświadamiania fizjologicznego, którym w obecnych naszych czasach małżonkom przysłużyć się pragną niektórzy, co samych siebie szumnie nazywają naprawicielami małżeńskiego życia, mówiąc dużo o fizjologicznych tych sprawach, które jednak uczą raczej sztuki bezpiecznego grzeszenia, niż cnoty czystego życia.
token
Przygodny gość
 
Posty: 17
Dołączył(a): 3 października 2006, o 08:24

Postprzez juka » 5 października 2006, o 09:30

a z jakiego dokumentu ten fragment?
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez token » 5 października 2006, o 09:34

juka napisał(a):a z jakiego dokumentu ten fragment?

CAsti Connubi, w "4. Częste pouczanie o małżeństwie chrześcijańskiem" ost akapit.
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP ... 21930.html
token
Przygodny gość
 
Posty: 17
Dołączył(a): 3 października 2006, o 08:24

Postprzez Ogg » 5 października 2006, o 10:03

Napisalam jednoznacznie nie potępil bo szczerze mówiąc ona nie jest latwa do interpretacji. Dla mnie to potępil ale pewni znajomi będący tradycyjnymi katolikami którzy często cytowali mi CC twierdzili że HV nie jest z nią sprzeczna i że można interpretować CC w ten sposób że dopuszcza wstrzemiężliwość w rozumieniu npr ( czyli nie stalą ale okresową) Zdaje się, że kalendarzyk jednoznacznie to Pius XII dopuścil w liście do polożnych w 1951 r.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez kajanna » 5 października 2006, o 10:04

juka napisał(a): nie rozumiem tylko, czym się różni taka moja postawa jeśli stosuję obserwację płodności od identycznej, gdybym stosowała antykoncepcję....


No jak to, juka? Przecież ogg taki adekwatny cytat wstawiła. Antykoncepcyjni zapobiegają poczęciu "nie przez uczciwą wstrzemięźliwość (która za zgodą obojga małżonków także w małżeństwie jest dozwolona), lecz gwałcenie aktu naturalnego", bo "zażywać pragną samej rozkoszy bez ciężarów". Należy się ćwiczyć w cnocie wstrzemięźliwości. :!:
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Edwarda » 5 października 2006, o 11:59

kajanna napisał(a):
juka napisał(a): nie rozumiem tylko, czym się różni taka moja postawa jeśli stosuję obserwację płodności od identycznej, gdybym stosowała antykoncepcję....


No jak to, juka? Przecież ogg taki adekwatny cytat wstawiła. Antykoncepcyjni zapobiegają poczęciu "nie przez uczciwą wstrzemięźliwość (która za zgodą obojga małżonków także w małżeństwie jest dozwolona), lecz gwałcenie aktu naturalnego", bo "zażywać pragną samej rozkoszy bez ciężarów". Należy się ćwiczyć w cnocie wstrzemięźliwości. :!:


Nie wiem czemu kajanno ale mi się ten cytat z NPR jako beeee skojarzył... Czyli tak źle i tak niedobrze :P :P :P
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Postprzez kajanna » 5 października 2006, o 12:25

Edwardo, ja tylko zacytowałam stosowny fragment, ale w żaden sosób się do niego nie ustosunkowałam. W tym wątku pisałam już kilka razy, że uważam, iż dłuższa wstrzemięźliwość jest dla małżonków, ich związku i rodziny niekorzystna.
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Edwarda » 5 października 2006, o 12:30

kajanna napisał(a): W tym wątku pisałam już kilka razy, że uważam, iż dłuższa wstrzemięźliwość jest dla małżonków, ich związku i rodziny niekorzystna.


Oczywiście też tak uważam.

OK nie wiem czemu "wyczytałam" w Twojego posta ustosunkowanie się do tego cytatu :P Chyba między wierszami i intuicyjnie, ale nie wyszło :(
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Postprzez juka » 5 października 2006, o 12:50

kajanna napisał(a):bo "zażywać pragną samej rozkoszy bez ciężarów".


ehhh.... właśnie z tą intencją stosuję npr.... i tak się dzieje - zażywam tego i owego bez ciężarów :wink: . moich ukochanych Ciężarów zażyłam już w stopniu wystarczającym :lol: . i tak mi wolno, wg. najsurowszych interpretacji. chyba że traktować npr jako ten ciężar do "zażycia" przy okazji przyjemności :lol: :wink:
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez kajanna » 5 października 2006, o 12:54

juka napisał(a): chyba że traktować npr jako ten ciężar do "zażycia" przy okazji przyjemności :lol: :wink:


:D :D :D
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kamienna » 5 października 2006, o 13:00

Im dłużej rozmawiamy na ten temat, tym więcej wkrada sie nieścisłości, opacznego interpretowania moich słów (robi to zwłaszcza token, która np. ironicznie pyta, czy tydzień wstrzemięźliwości to już celibat), dodatkowych wątków. Piszę po raz ostatni w tym temacie.

Temat zaczął się jako odpowiedź na dwie konkretne sytuacje (Fridy - 9miesięcy celibatu oraz Funkia - 6mcy w temacie TU ). Nie zaczęłam tego tematu, żeby dyskutować o celibacie w małżeństwie w ogóle. Nie interesują mnie sytuacje wyjątowe (ktoś przytacza, gdy jeden z małżonków ma HIV). Interesowała mnie sytuacja Fridy, Funki i poniekąd Juki. Sprowokowaliście mnie do argumentowania i się zaczęło dyskutowanie o wszsytkich możliwych wariantach płodności małżeńskiej.

Wracając do sytuacji wymienionych par - moja teza o grzechu wynika ze zdziwenia. Nie można powiedzieć, że ktoś stosuje NPR, jeśli zdecydował sie na celibat. Żadna książka o NPR nie notuje faktu, że kobieta jest 6 czy 9 mscy płodna nonstop). W temacie z funkią Betsabe zinterpretowała podane dane funki:
moja interpretacja:
poziom nizszy 36.5
poziom wyzszy 36.7, szczyt sluzu 19 dc

wyzsze tempki to dni - 21 dc, (22 dc pomijamy, bo tempka spadla ponizej poziomu nizszego), 23 i 24 dc czyli III faza od 24 dc wieczorem

Dodała:
i jak na moj gust, to poziom wyzszy nie jest taki "wyzszy",

ja bym sie wstrzymala jak na razie...


Po czym funkia odpisała:
Bardzo dziękuję za rade, chyba faktycznie się wstrzymamy (już 6 miesiąc)...


Mim_m pisała tu wcześniej, że niektóre młode pary wpadają w paranoję. Myślę, że z tym mamy tu do czynienia. Podobnie, kiedy Frida pyta, czy w III fazie może stosować prezerwatywy.
Mim_m odpowiada jej:
Poza tym jak jeszcze raz przeczytasz, co napisałaś, to sama chyba rozumiesz, że mijasz się z logiką... "nie cały czas podczas cyklu, ale właśnie wtedy kiedy jest okres niepłodny dla zwiększenia "skuteczności" metody" - skoro okres jest niepłodny, to po co zwiększać skuteczność? Z tego punktu widzenia bardziej sensowne byłoby zwiększanie w ten sposób skuteczności PRZED owulacją. Ale to oczywiście nie ma nic wspólnego z katolicką etyką seksualną.

Podobnie mijają się z logiką ci, którzy mówią, że stosują NPR po porodzie, a tak napradę go nie stosują, bo jeszcze raz powtarzam: NPR nie zakłada, że kobieta jest płodna 6 czy 9 mcy nonstop.

Niepotrzebnie też token frustruje sie nad moim sformułowaniem o potrzebach seksualnych, pytając gdzie je niby realizować. To fiamma napisała:
Skąd wiesz, że ta kobieta nie cierpi? Czy tylko mężczyźni mają potrzeby seksualne
Może pragnie wspołżycia tak samo jak jej mąż, ale nie da się wyznaczyć czasu niepłodnego.

Może faktycznie niepotrzebnie złapałam ją za słówko. Ale chyba wszyscy się zgodzimy, że w małżeństwie na pierwszym miejscu jest jedność rezalizowana przez seks, a nie na odwrót. Argumentem ku temu jest cytat z HV, który token tak pięknie przytoczyła jako pierwszy.

Drugi piękny cytat z HV:
Jeżeli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka.

Moim zdaniem dotyczy juki. Ale na pytanie, czy "warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne" pozwalają jej na czwartego potomka, może odpowiedzieć już tylko ona sama. Ja ze swoej strony zachęcałabym ją do wiary, że Bóg przewidzi i warunki fizyczne, i ekonomiczne, i psychologiczne czy społeczne. Ja sama wielokrotnie tego doświadczałam, że zamartwiałam sie o coś, co Bóg łatwo i szybko ku memu zdziwieniu załatwił. To jest naprawdę wyjątkowe doświadczenie, kiedy brakuje do pierwszego, a nagle ktoś ci przynosi pieniądze.
Powiem więcej: żyjemy w takim świecie, który nonstop mówi nam: "musisz wychować dzieci dostatnio, posłać do dobrych szkół, a na wakacje muszą jechać w świat". Taka katecheza powoduje, że się jej poddajemy i niejednokrotnie stać nas an kolejne potomstwo, ale sie nie decydujemy. Jeśli więc KKK mówi, iż potomstwo jest główną misją małżeństwa, to chyba sie zgodzimy, że nie jest nią: samochód, mieszkanie czy wakacje na Seszelach. Ale to wszystko jest kwestią wiary.

Sformułowanie zaś: "decydują się (...) dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają (...) na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka" - w żaden sposób nie zakłada, że małżonkowie żyją w celibacie.

Rozumiem, że przedstawione tezy są nieprzyjemne, bo wymagają radykalizmu. Ale takie właśnie jest chrześcijaństwo. Jezus mówi: "Z powodu mojego imienia będą was nienawidzić" i na innym miejscu: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je". Niełatwe, prawda?
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez juka » 5 października 2006, o 13:41

kamienna napisał(a):ja ze swoej strony zachęcałabym ją do wiary, że Bóg przewidzi i warunki fizyczne, i ekonomiczne, i psychologiczne czy społeczne. Ja sama wielokrotnie tego doświadczałam, że zamartwiałam sie o coś, co Bóg łatwo i szybko ku memu zdziwieniu załatwił. To jest naprawdę wyjątkowe doświadczenie, kiedy brakuje do pierwszego, a nagle ktoś ci przynosi pieniądze.
Powiem więcej: żyjemy w takim świecie, który nonstop mówi nam: "musisz wychować dzieci dostatnio, posłać do dobrych szkół, a na wakacje muszą jechać w świat".


dzięki za zachętę :D . napewno wiary nigdy za wiele. ale rzeczywiście - zdecydować muszę ja... i wychować też muszę ja...
a co dobrych szkół i zagranicznych wyjazdów - powiedzmy że byłoby miło, ale w żaden sposób na razie nam to nie grozi :lol: . zgadnij, ile kosztują podręczniki dla dziewięciolatka? a dla sześciolatka? + przybory + niania dla maleństwa... nie mówię że mnie nie stać i głoduję, tylko chciałabym żebys zrozumiała mój lęk.
kto zgadnie wygra lodówkę :wink:
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez token » 5 października 2006, o 14:03

kamienna napisał(a):Im dłużej rozmawiamy na ten temat, tym więcej wkrada sie nieścisłości, opacznego interpretowania moich słów (robi to zwłaszcza token, która np. ironicznie pyta, czy tydzień wstrzemięźliwości to już celibat), dodatkowych wątków. Piszę po raz ostatni w tym temacie.

no to - bez ironi - od kiedy dla Ciebie zaczyna sie grzeszny celibat w normalnej sytuacji, gdy para jest po porodzie? A w premenopauzie?
kamienna napisał(a):Temat zaczął się jako odpowiedź na dwie konkretne sytuacje (Fridy - 9miesięcy celibatu oraz Funkia - 6mcy w temacie TU ). Nie zaczęłam tego tematu, żeby dyskutować o celibacie w małżeństwie w ogóle. Nie interesują mnie sytuacje wyjątowe (ktoś przytacza, gdy jeden z małżonków ma HIV). Interesowała mnie sytuacja Fridy, Funki i poniekąd Juki. Sprowokowaliście mnie do argumentowania i się zaczęło dyskutowanie o wszsytkich możliwych wariantach płodności małżeńskiej.

Masz prawo do swojego zdania na temat długotrwałęj wstrzemięźliwości, ale jest to wyłacznie Twoje zdanie - nazywanie jej grzechem (i to gorszym niż antykoncepcja) nie ma żadnego umocowania w aktualnych dokumentach. Małżeństwo, które nie chce mieć dzieci ma prawo do tak długiej wstrzemięźliwości, jak uzna to za stosowne i Twoje zdanie nie ma tu nic do rzeczy.
token
Przygodny gość
 
Posty: 17
Dołączył(a): 3 października 2006, o 08:24

Postprzez NB » 5 października 2006, o 14:44

Drodzy Forumowicze
uprzejmie proszę o stosowanie sie do regulaminu forum. Mam nadzieję, ze każdy go czytał ?
Czy się to komuś podoba czy nie - jest to forum POMOCY a nie dyskusji.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez novva » 5 października 2006, o 14:49

Rozumiem wszystkie Twoje tezy, kamienna, podziwiam wiarę i szanuję Twój wybór.
Niemniej zgadzam się z token, że określanie czasowej wstrzemięźliwości (nawet długotrwałej) mianem grzesznego celibatu jest wyłącznie Twoim wymysłem. Dla mnie wstrzemięźliwość nie jest łatwa i właśnie to traktuję jako podjęcie krzyża. Bo moja motywacja do npr jest w przeważającej części religijna i rzeczywiście, gdyby nie to, mogłabym sobie ułatwić i uprzyjemnić życie. Ale tego nie robię i to chyba też jest godne uszanowania, a nie tylko klasyfikowania jako grzech. To boli, naprawdę.
Ponieważ widzę, że już nas Nikoleta przywołuje do porządku, kończę temat.
novva
 

Postprzez Antonia » 5 października 2006, o 22:12

kamienna... także jestem ciekawa ile masz dzieci. Jeśli jedno to wcale mnie nie zaskakuje, że odkładasz poczęcie nie odkładajac współżycia 5 miesięcy po porodzie. jeżeli małżeństwo ma już np trójkę dzieciaczków i kolejnego już w planach nie ma- to sorry, ale igranie z losem, kiedy w organizmie burza hormonalna po porodzie; to już nie jest otwarcie na życie a zwyczajna bezmyślność. Żeby posiadać troje, czworo, pięcioro dzieci naprawdę trzeba mieć siłę fizyczna, psychiczną, emocjonalną i niezłe zaplecze finansowe. Jeżeli ktoś z rodziców czuje intuicyjnie, że nie będzie w stanie zapewnić, któregoś z wyżej wymienionych to ma prawo, nie planować więcej dzieci. Oczywiście, że po chcrześcijańsku ma być na ewentualne poczęcie otwarty, lecz wolno mu w zgodzie z etyką chrześcijańską tego poczęcia unikac.
Antonia
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 250
Dołączył(a): 14 października 2004, o 21:58

Postprzez Antonia » 5 października 2006, o 22:28

Osobiście nie chciałabym takiej sytuacji, w której poczęlibyśmy taką iczbę dzieci, która poważnie nadszarpnęłaby moje zdrowie fizyczne czy psychiczne bądź nie bylibyśmy w stanie swoich dzieci utrzymać. Wystarczy pooglądać w telewizji o rozdartych wewnętrznie matkach, którym państwo odbiera dzieci, bo matka nie jest w stanie zapewnić im chleba. Czy to oznacza, że te kobiety mają małą wiarę i dlatego nikt im pieniędzy nie przynosi? Świat nie jest biało-czarny... a szkoda.
Gdybym była kompletnym laikiem, to posty kamiennej odczytałabym jako nakaz Kościoła, by każdy stosunek kończył się poczęciem- co wielu laików niestety rozumie właśnie tak, kiedy słyszy o NPR.
Antonia
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 250
Dołączył(a): 14 października 2004, o 21:58

Poprzednia strona

Powrót do Powrót płodności po porodzie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 37 gości

cron