Teraz jest 12 maja 2024, o 15:52 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Moje zwątpienie z NMPR pogłębia się..:-(

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB

Moje zwątpienie z NMPR pogłębia się..:-(

Postprzez Abi » 4 czerwca 2006, o 15:40

Jestem całkiem zniechęcona do swoich obserwacji. Mam 5 miesięczną córeczkę , karmię piersią przez cały czas na żądanie. Od ponad 2 lat prowadzę zapiski swoich cykli. Dostrzegałąm w tym sens, ale nigdy nie byłam do końca pewna czy dobrze określiłam szyjkę jej twardość i rozwarcie. Z objawem śluzowym tez różnie bywało. Po porodzie totalny zamęt!Najpierw śluz płodny przez pierwsze 3,4 miesiące przeplatał się z mniej płodnym, kiedy już myśłałam, że określiłam swój nowy PMN wszystko się zmieniało..Z badaniem szyjki jeszcze gorzej.Nie dość, że zmieniła swój kształt, to według moich subiektywnych ocen z zeszłych tygodni utrzymuje się ona wysoko i zazwyczaj jest Miękka! Szyjkę
twardą,nisko położoną udało mi się tylko raz z całą pewnością wyczuć, 4 miesiące po porodzie i dopiero wtedy zaryzykowaliśmy z mężem stosunek!W zeszłym miesiącu miałam dość obfite krwawienie, które uznałam za okres. Ucieszyłam się, że nareszcie sprawy się unormują, ale gdzie tam..Objawy szyjkowe wariują nadal, śluz raz płodny, raz nie, pojawia się i znika. A temperatura nie rośnie, co oznaczałoby, że owulacji wogóle jeszcze nie było. POza tym w tygodniu jesteśmy tak zmęczeni z mężem, że o seksie nawet nie myślimy. Regenerujemy się w weekend, ale zazwyczaj wieczorem tez już nie ma czasu, siły, ochoty na coś więcej poza spaniem. A rano nie można...
Mamy z mężem dość tej niepewności. Przestudiowałam od A do Z książkę Kiplleya i kilka innych pozycji, które wpadły mi w ręce , ale niewiele mi to pomogło. Nie mam dostępu do netu na codzień, a nie znam osób w realu, które mogą mi coś z doświadczenia poradzić. Do tego dochodzą stresy dnia codziennego, niepokoje związane ze zdrowiem i rozwojem Dzidziulka, bo nie wszystko zdaje się przebiegać właściwie i trzeba to skonsultować ze specjalistami...Nie mamy warunków ani finansowych ani lokalowych na 2 dziecko, a możliwość potencjalnego poczęcia odbiera nam wogóle chęc na zbliżenia. BEZSENS! Szepnijcie proszę jakieś ciepłe, mądre słówko...
Ps. Dodam, że miałam ciężki poród, pęknięcie od pochwy po odbyt, szyta byłam pod narkozą przez godzinę. Okres połogu wspominam jako horror, a teraz jeszcze to...:-((
Abi
Przygodny gość
 
Posty: 4
Dołączył(a): 4 czerwca 2006, o 14:58

Postprzez klara bemol » 4 czerwca 2006, o 15:55

Abi, rozumiem Cię doskonale!!! Współczuje i podzielam troski. Jesli potrzebujesz, napisz na prywatny, podam telefon, adres i może będzie Ci raźniej. Ja też jestem samotna wśród ludzi (mam wrażenie, że nie masz z kim pogadać). Mój maluszek ma 2 miesiące. Obserwuję się pierwszy cykl po porodzie i też nie do końca jeszcze wszystko jest jasne. Ale może we dwie będzie raźniej...
Skąd jesteś? Czy karmisz piersią?
Pozdrawiam!!! Nie jesteś sama.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Re: Moje zwątpienie z NMPR pogłębia się..:-(

Postprzez mateola » 4 czerwca 2006, o 16:01

I ja Cię rozumiem. Sama niedawno "obraziłam się" na npr, bo miało się nijak do mojej rzeczywistości.
Trzeba po prostu przyznać, że to nie jest metoda na każdą sytuację w życiu małżeństwa...
Pozdrawiam serdecznie - M.
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez Abi » 4 czerwca 2006, o 16:34

Dziękuję za odzew z Waszej strony!

To prawda, że bardzo brakuje mi kogoś z kim mogę podzielić się swoimi dylematami, szczególnie w tak delikatnej materii. Niestyty dostęp do sieci mam średnio raz w tygodniu, a to troszkę mało na jakiś sensowny kontakt. Ale cieszę się, że tu jesteście! (Klara, dzięki za pomocną dłoń!)
Doświadczam tego jak bardzo trudno jest iść tą wąską drogą jaką proponuje Kościół, a iść nią samotnie ( mam na myśli również nasze małżeńskie osamotnienie) to już wyczyn nie lada..
Nie wiem, czy jest coś co mogłabym jeszcze zrobić w swojej sytuacji, żeby zyskać lepsze rozeznanie. Jestem typem upartym i łatwo się nie zniechęcam dlatego ciągle szukam odpowiedzi i staram się zrozumieć dlaczego ta metoda się u mnie nie sprawdza. Skąd tak dziwne i odmienne od książkowych objawy ze strony szyjki?? Napiszcie prosze jeszcze jakieś swoje uwagi, spostrzeżenia, pomysły, jak znowu tu wpadnę postaram się coś znowu napisać.
Pozdrawiam serdecznie!
Abi
Przygodny gość
 
Posty: 4
Dołączył(a): 4 czerwca 2006, o 14:58

Postprzez klara bemol » 4 czerwca 2006, o 16:41

Z tego, co czytałam na forum, szyjka dość długo po porodzie może dochodzić do siebie, tym bardziej po takim porodzie, jak Twój (czytajć coś takiego ciesze się, że miałam cc). Niestety, nie pozostaje nic innego, jak praktyka, obserwacja i jeszcze raz obserwacja! I pytaj, tu je wielu mądrych ludzi, którzy na pewno pomogą.

Pozdrawiam i jestem!!!
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez mim_m » 5 czerwca 2006, o 11:14

Co do szyjki, to zachęcam do obserwacji - ja zaczęłam "łapać" ten objaw po jakichś dziewięciu miesiącach od porodu, ale za to teraz daje mi nieocenioną wiedzę :). A dodam, że przed ciążą w ogóle nie mogłam się z szyjką połapać, więc byłam zupełnym laikiem.
Nam czasem też jest ciężko z tym npr-em, bo nie zawsze wszystko idzie dobrze. Pewną pociechą jest fakt, że żadna z metod regulacji urodzin nie jest doskonała i każda ma swoje - niekiedy poważne - wady (pomijam tu aspekty moralne, rzecz jasna). Dlatego rozważaliśmy to ostatnio z mężem i doszliśmy do wniosku, że gdyby nawet Kościół dopuścił do stosowania inne metody planowania rodziny, to chyba zostalibyśmy przy tym naszym npr-ze, bo po prostu ze znanych dziś metod mimo wszystko najbardziej nam odpowiada.
Inna sprawa, że stosowanie npr niekiedy sporo nas kosztuje :? , ale doszliśmy do wniosku, że chcemy przecież być radykalnymi chrześcijanami (bo jest się albo radykalnym chrześcijaninem, albo wcale się nim nie jest), a to naprawdę niewielka ofiara na rzecz tego radykalizmu ;)
Jeśli potrzebowałabyś czasem pomocy, to możesz mi podesłać wykresy i obserwacje - mam teraz sporo praktyki, dużo na ten temat czytam i rozmawiam z kobietami w podobnej sytuacji (mam to szczęście, że w moim środowisku wiele małżeństw stosuje npr i akurat sporo z nich jest teraz na etapie npr poporodowego), więc może będę czasem mogła pomóc Ci w interpretacjach. Niestety, służę tylko internetową pomocą, ale może choć czasem i to Ci się przyda.
mim_m
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 13 kwietnia 2004, o 14:28

Postprzez Dona » 5 czerwca 2006, o 12:57

mim_m napisał(a):mam to szczęście, że w moim środowisku wiele małżeństw stosuje npr i akurat sporo z nich jest teraz na etapie npr poporodowego


hmm zastanawiam się czasami, , w jakich środowiskach malżeństwa stosują NPR,
bo chyba nie w moim... :?
A swoja droga, chyba ja jestem jakas "nie taka", bo nie umiałabym tak sobie swobodnie ze znajomymi gadac o śluzach i szyjkach...
ale to nie w tym temacie ma być ta rozmowa..

ech..mim_m- mam pyt. o ta szyjke..
ale to w innym wątku zadam...
Dona
Domownik
 
Posty: 353
Dołączył(a): 21 kwietnia 2006, o 10:58
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mateola » 5 czerwca 2006, o 16:51

mim_m napisał(a):Dlatego rozważaliśmy to ostatnio z mężem i doszliśmy do wniosku, że gdyby nawet Kościół dopuścił do stosowania inne metody planowania rodziny, to chyba zostalibyśmy przy tym naszym npr-ze, bo po prostu ze znanych dziś metod mimo wszystko najbardziej nam odpowiada.

Nam też odpowiada - w okresach, kiedy da sie ją stosować. Porównanie mamy wprawdzie niewielkie, ale zawsze jest to wybór choćby spośród dwóch znanych nam z autopsji metod.
Inna sprawa, że stosowanie npr niekiedy sporo nas kosztuje :? , ale doszliśmy do wniosku, że chcemy przecież być radykalnymi chrześcijanami (bo jest się albo radykalnym chrześcijaninem, albo wcale się nim nie jest), a to naprawdę niewielka ofiara na rzecz tego radykalizmu ;)

Bycie chrześcijaninem nie jest tożsame ze stosowanien npr - wiele wyznań chrześcijańskich nie wymaga od swoich wyznawców npr-u i nikt nie kwestionuje ich "radykalności" ;-) .

Co do szyjki, to wiem, że prawdopodowbnie przyda mi się w okresie premenopauzy, jako że najwolniej reaguje na niewielkie wahania hormonów (jest leniwa, jak pisza Kiplejowie, i byle co jej nie ruszy), więc obserwuję ją bardzo wytrwale. Raz dziennie, zawsze o tej samej porze, (bo wędruje w ciągu dnia) i w tej samej pozycji. U mnie ściśle pokrywa się z zanikiem śluzu (bo temp już różnie - wcześniej lub później).
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez mim_m » 6 czerwca 2006, o 08:19

"Bycie chrześcijaninem nie jest tożsame ze stosowanien npr - wiele wyznań chrześcijańskich nie wymaga od swoich wyznawców npr-u i nikt nie kwestionuje ich "radykalności"" - to może ja wyraźniej napiszę: jesteśmy katolikami (to też chrześcijanie) i npr jest zgodny z naszą katolicką moralnością. Jego stosowanie jest (też dla innych) świadectwem naszego chrześcijańskiego radykalizmu, chrześcijańskiego myślenia i stylu życia. I dobrze nam z tym.
A co do tego, że "nikt nie kwestionuje ich radykalności" to jest twierdzenie trochę na wyrost, bo poszczególne wyznania chrześcijańskie nieustannie kwestionują nawzajem swoją "radykalność"...
Ale to temat na inną dyskusję i inne forum, więc przepraszam, że w ogóle się tu rozpisuję, obiecuję już zamilknąć.
mim_m
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 13 kwietnia 2004, o 14:28

Postprzez Marynia2000 » 6 czerwca 2006, o 16:07

Min_m,

Bardzo Ci dziękuje za to, co napisałaś i nawet sie nie domyślasz jak na czasie były dzisiaj dla mnie Twoje słowa. Czasem trzeba przeczytać o motywacji drugiej osoby, aby na nowo utwierdzić się w swojej, zwłaszcza że bardzo jest teraz potrzebna. Więc dziękuję.
Marynia2000
Przygodny gość
 
Posty: 27
Dołączył(a): 11 maja 2006, o 16:38
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mim_m » 6 czerwca 2006, o 16:31

Ja też dziękuję - to, że moje słowa mogą być dla kogoś motywacją, motywuje również mnie :D
mim_m
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 13 kwietnia 2004, o 14:28

Postprzez Abi » 6 czerwca 2006, o 16:38

"Co do szyjki, to zachęcam do obserwacji - ja zaczęłam "łapać" ten objaw po jakichś dziewięciu miesiącach od porodu, ale za to teraz daje mi nieocenioną wiedzę (...)"

Min_m, skoro dopiero po tak długim czasie zyskałaś pewność ( jak rozumiem) co do objawu szyjki jak w takim razie radziłaś sobie do tego czasu ze współżyciem? Na czym się opierałaś?
W naszym przypadku od 7 miesiąca ciąży ( z przyczyn zdrowotnych) musieliśmy zachować abstynencję i dopiero 4 miesiące po porodzie RAZ miałam pewność, że nie ma śluzu płodnego i szyjka jest nisko położona i twarda. Czy to normalne, żeby młode, kochające się małżeństwo na tak długo musiało rezygnować z tej formy wyrażania miłości? Przyznam, że dla mnie zaczęło sie to stawać coraz bardziej NIENORMALNE.

Smuci mnie ogromnie to moje zwątpienie.Zaczynam jednak zadawać sobie pytanie o GRANICE swojego MASOCHIZMU, bo ostatnio tak zaczynam odczuwać moje uparte dążenie do trzymania się NMR.

Czy któraś z Was potrafi powiedzieć jak mam rozumieć to, że w moim subiektywnym badaniu szyjka jest przez większość czasu wysoko położona i miękka? Czasem się obniża i twardnieje, ale to odczucie jest "niewyraźne" i umieściłabym je na kontiunuum Twarda-Miękka gdzieś pośrodku.[/quote]
Abi
Przygodny gość
 
Posty: 4
Dołączył(a): 4 czerwca 2006, o 14:58

Postprzez mateola » 6 czerwca 2006, o 16:47

mim_m napisał(a): jesteśmy katolikami (to też chrześcijanie) i npr jest zgodny z naszą katolicką moralnością. Jego stosowanie jest (też dla innych) świadectwem naszego chrześcijańskiego radykalizmu, chrześcijańskiego myślenia i stylu życia. I dobrze nam z tym.

Rozumiem, że piszesz we własnym imieniu - bo mnie nie jest z tym dobrze. Wolałabym, żeby wybór npr był wolnym wyborem metody zagospodarowania płodności (jak jest w innych chrześcijańskich wyznaniach), a nie "wyborem" podjętym pod presją oceny "radykalności" mojego katolicyzmu, czy nawet chrześcijaństwa, czy wręcz prób wyrzucania z Kościoła.
Ostatnio edytowano 6 czerwca 2006, o 16:57 przez mateola, łącznie edytowano 1 raz
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez mateola » 6 czerwca 2006, o 16:56

Abi napisał(a):[Czy to normalne, żeby młode, kochające się małżeństwo na tak długo musiało rezygnować z tej formy wyrażania miłości? Przyznam, że dla mnie zaczęło sie to stawać coraz bardziej NIENORMALNE.

Smuci mnie ogromnie to moje zwątpienie.Zaczynam jednak zadawać sobie pytanie o GRANICE swojego MASOCHIZMU, bo ostatnio tak zaczynam odczuwać moje uparte dążenie do trzymania się NMR

Wypada współczuć. Masz do wyboru albo zacisnąć zęby i przeczekać, albo wybrać, choćby czasowo inne formy, albo możesz też podjąć współżycie mimo niepwewnych objawów, godząc sie na to, że może być podszyte strachem.

Czy któraś z Was potrafi powiedzieć jak mam rozumieć to, że w moim subiektywnym badaniu szyjka jest przez większość czasu wysoko położona i miękka? Czasem się obniża i twardnieje, ale to odczucie jest "niewyraźne" i umieściłabym je na kontiunuum Twarda-Miękka gdzieś pośrodku

Ja miałam podobny stan niedawno, na lekach, które zaburzyły zupełnie objawy płodności.

Jak to rozumieć?
Jak potencjalną płodność...
U mnie szyjka zamknięta to górka podobna w kształcie do naparstka, twarda jak czubek nosa (sprężysta), z malutkim wgłębieniem, wielkosci dużej głóki od szpilki. Otwarta - jest jak taki mały wulkanik (gdzieś to wyczytałam), miękka jak warga, z otworkiem na czubek małęgo palca. I różni sie w dotyku - trudno to opisać, ale gdy przejeżdżam palcem, wyczuwam taki specyficzny poślizg, jakby była zmiękczona octem, sokiem z cytryny.. .pewnie zmiana pH .
Szyjka jest kwestią wprawy. Ale mimo, że ja swoją znam dobrze, bałabym sie polegać tylko na niej...
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez mim_m » 6 czerwca 2006, o 21:18

"Rozumiem, że piszesz we własnym imieniu" - chyba nie ma wątpliwości? czemu miałabym pisać w czyimś innym?
"Min_m, skoro dopiero po tak długim czasie zyskałaś pewność ( jak rozumiem) co do objawu szyjki jak w takim razie radziłaś sobie do tego czasu ze współżyciem? Na czym się opierałaś?" - opierałam się na tym, co i przed ciążą: na temperaturze i śluzie. Jestem typem "mokrym", więc też nie jest to takie proste, ale po jakimś miesiącu - półtora obserwacji po porodzie załapałam, co u mnie jest typowym obrazem niepłodności. Szyjkę stosuję do dziś wyłącznie pomocniczo. Naprawdę nie jest to takie trudne, choć byłam bardzo sceptycznie nastawiona. Ale, jak pisałam, warto ćwiczyć, bo trud się opłaca.
mim_m
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 13 kwietnia 2004, o 14:28

Postprzez mateola » 6 czerwca 2006, o 21:40

mim_m napisał(a):"Rozumiem, że piszesz we własnym imieniu" - chyba nie ma wątpliwości? czemu miałabym pisać w czyimś innym?


Bo wcześniej napisałaś: "bo jest się albo radykalnym chrześcijaninem, albo wcale się nim nie jest)" - w kontekście stosowania npr - a to już uogólnienie.

Pociągnę jeszcze główny wątek - Abi pyta, co robić w czasie tego uczenia się, gdy NIE WIE, jak stosować dostępne metody (ma książkę, jest obczytana, obserwuje). W obserwacjach jest bałagan i trwa to już kilka miesięcy. Jest w tym wszystkim zagubiona i nie widzi wyjścia. Gdyby miała - jak Ty - możliwość złapania śluzu lub/i temperatury - być może ten wątek nie powstałby wcale, albo miałby inną formę.
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez Abi » 9 czerwca 2006, o 15:22

Witam ponownie!
Znów wpadłam do Was kobietki. Jestem szczęśliwa, bo badania wypadły pomyślnie i mój SKARB na nic grożnego nie choruje :D Teraz tylko kłopoty z laktacją, piersiami , objawami poszczepiennymi i nocnymi pobudkami. Ale to nic przy tak dobrej wiadomości :wink:
Ale wracając do moich dylematów...Wygląda na to, że jedyny objaw, którego jestem pewna to temperatura. Cykle nadal bezowulacyjne, ale w praktyce nic z tego nie wynika.
Mam pytanie do Was. Jeśli wystąpi owulacja, to w jakim czasie po niej następuje skok temperatury? Podzielcie się jeszcze jeśli miałyście podobną sytuację tym jak sobie radziłyście, radzicie, jak długo to trwało itp. I czy ktoś może potrafi wyjaśnić dlaczego ta moja szyjka jest ciągle wysoko i zazwyczaj miękka??
Abi
Przygodny gość
 
Posty: 4
Dołączył(a): 4 czerwca 2006, o 14:58

Postprzez żaba » 4 lipca 2006, o 22:48

Abi napisał(a):
dopiero 4 miesiące po porodzie RAZ miałam pewność, że nie ma śluzu płodnego i szyjka jest nisko położona i twarda.

Czy któraś z Was potrafi powiedzieć jak mam rozumieć to, że w moim subiektywnym badaniu szyjka jest przez większość czasu wysoko położona i miękka? Czasem się obniża i twardnieje, ale to odczucie jest "niewyraźne" i umieściłabym je na kontiunuum Twarda-Miękka gdzieś pośrodku.


Ja tak zupelnie technicznie...
przy pierwszym dziecku mialam podobne do Was objawy - sluz, sluz i sluz, najczesciej b. plodny, szyjka miekka, calymi miesiacami.... KOSZMAR!
U Roetzera doczytalam, ze w ten sposob moze "wylazic" niedobor magnezu, a jako matka karmiaca mialam na tenze niedobor pewne szanse. Zatem - z rozpaczy zapewne - zaczelam brac magnez w dawkach terapeutycznych przez miesiac, a potem juz w normalnych. I PRZESZLO!!!! Naprawde - wszystko sie unormowalo! Cykl wrocil mi dopiero rok po porodzie, ale przezylam go normalnie.
Przy kolejnych dzieciach magnez bralam od pierwszych dni po porodzie i wlasciwie nie mialam juz takich problemow, czego i Wam zycze!
Teraz wszystkim mlodym matkom radze - MAGNEZ, MAGNEZ... najlepiej z B6
żaba
Przygodny gość
 
Posty: 4
Dołączył(a): 29 marca 2006, o 22:25

Postprzez klara bemol » 5 lipca 2006, o 17:31

Abi, droga, ja mam to samo (zajrzyj do mojego wątku po cc - prosze o radę). Szyjka wciąż miękka, wysoko, jakby w połowie drogi i wokół niej ciut wodnistego śluzu,a sucho zewnątrz że wejść nie można. I tez czekamy, krócej niż niektórzy, ale też doskwiera.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez juka » 5 lipca 2006, o 17:51

ja też tak samo - czekam :twisted: . niestety możliwość urodzenia czwartego dziecka skutecznie mnie odstrasza. :twisted: :twisted: :twisted:
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez ares1976 » 6 lipca 2006, o 19:18

No cóż - myślę że do stosowania NPR jako jedynej metody zapobiegania ciąży po prostu trzeba dojrzeć....
Ja też kiedyś krytykowałam prezerwatywy a teraz zmieniłam zdanie - "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia" jak to mówią... Mamy nieplanowane dziecko i wystarczająco dużo stresów.
Każdy z nas musi sam wybrać - jednocześnie każdy z nas jest inny i ma inną psychikę. Osobiście sądzę, że popadanie w nerwicę przy stosowaniu NPR to nieporozumienie. Jedni żyją spokojnie stosując NPR - a inni wariują - i myślę że jest błędem katowanie się w ten sposób. Myślę, że Bóg nie jest sadystą i zna każdego osobiście - wie na ile ktoś jest silny a na ile nie, jakie ma w życiu warunki, jakie stresy i co potrafi wytrzymać. Ktoś powie, że mam szerokie sumienie - nie, po prostu nie wszysto w życiu jest czarno-białe i tyle, człowiek uczy się z biegiem lat...
Na razie jestem na takim etapie, że nie wyobrażam sobie stosowania NPR jako jedynej metody w okresie III fazy - jednocześnie nie akceptuję prezerwatyw w I i II fazie (a tylko w III jako dodatkowe zabezpieczenie) - inaczej wyląduję u psychiatry....
Dobił mnie przykład Reginy z forum, która zaszła w ciążę wg swoich obliczeń w III fazie - a tempki potem spadły - o ile dobrze zrozumiałam - i nie można było tego przecież przewidzieć - to jakaś paranoja....
ares1976
Przygodny gość
 
Posty: 18
Dołączył(a): 5 lipca 2006, o 14:06


Powrót do Powrót płodności po porodzie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości

cron