Poczytałem sporo Waszych wypowiedzi, widzę że znacie sie na temacie npr od każdej strony. Liczę zatem na pomoc.
Jesteśmy małżeństwem od 5 lat. Mamy obecnie dwójkę dzieci, starsze niedługo skończy 3 lata, młodsze za kilka dni 4 miesiące.
Z pierwszym poczęciem, które miało miejsce jakieś 1,5 roku po ślubie, mieliśmy pewien problem. Tzn. problem to nie był, bo okres 4-5 miesięcy starań bardzo miło wspominam. Dzięki pomocy leków (Duphaston), udało się. Ciąża zdrowa, dziecko zdrowe.
Po pierwszej ciąży cykl wrócił po 8-9 miesiącach, tylko pierwszy był dłuższy. Ponieważ nie przeszkadzało nam szczególnie ewentualne drugie dziecko, zdarzało nam się kochać sporadycznie przed pierwszymi cyklami.
Drugie dziecko poczęło się bez naszej decyzji
Tzn. ja byłem bardzo za, żona mniej. To było rok temu dokładnie, kiedy się dowiedzieliśmy o ciąży. Wcześniej mieliśmy w święta zamiar porozmawiać o drugiej ciąży, cóż - On zdecydował za nas. Tak więc mamy dwójkę wspaniałych dzieci.
Kiedy drugie dziecko się poczeło - przed przerwą we współżyciu, czy po nim, tego nie jesteśmy na dobrą sprawę w stanie stwierdzić. Raczej owulacja się trochę spóźniła, mieliśmy zmyłkę w postaci skoku temperatury, chyba z powodu jajkiegoś przeziębienia. Nieważne.
W drugiej ciąży mieliśmy wspaniały seks. Nawet lepszy niż przed nią chyba, no z małymi wyjątkami (był np. taki dzień, kiedy owa rzecz działa się rano, w południe i wieczorem i to w najlepszym wydaniu). Ostatnio kochaliśmy się jakoś w maju czy w czerwcu. Potem, jak już dziecko było duże, trzeba było odpocząć. I tak jest do dzisiaj.
Obecna nasza sytuacja jest taka, że nie chcemy teraz kolejnego dziecka. Nasza rodzina żyje bardzo dobrze, ale to ja utrzymuje ją w całości, żona chce się trochę teraz usamodzielnić. Z dwójką dzieci mimo pomocy opiekunki niewiele da się zrobić naukowo (tym się zajmuje moja Ukochana), tym gorzej przy trójce. Mamy zamiar mieć jeszcze jedno, może dwa za kilka lat. Jesteśmy młodzi
Po tym przydługim wprowadzeniu mój problem. Na początku sądziłem, że lepiej będzie dla nas, jak z seksem poczekamy, aż wrócą cykle. W naszym związku jest tak, że to głównie mi zależy. Dla mnie to wspaniała forma okazania miłości. To jedyna rzecz jaka tak naprawdę wyróżnia małżonków - wszystko inne można robić z innymi ludźmi. Ona mówi często, że mogła by się bez seksu obyć, że nie jest jej to potrzebne. Oczywiście jak już się temat rozkręca, to też lubi. Ale dopiero w trakcie
Inna rzecz, że to na tle seksu własnie, a dokładnie jego braku (bo np. ciagle leci i leci śluz, temperatura nie wzrasta, a ja już myślałem że będzie a tu znowu nic) mieliśmy w naszym związku najpoważniejsze awantury.
Teraz jakoś w święta poszperałem trochę po necie i trafiłem na to forum, gdzie poczytałem, że wielu ludzi ma podobne problemy. Stwierdziłem, że być może da się jakoś tę płodność w tym okresie ocenić, żeby nie czekać kto wie jak długo (moze tak jak przy pierwszym dziecku, ale moze dłużej). Oczywiście dziecko jest karmione tylko piersią, ale w nocy potrafi spać nawet 10-12 godzin bez przerwy.
To jest naprawdę głęboko nienaturalna sytuacja, gdy dwoje kochających się małżonków nie może się zbliżać przed tak długi czas, nie wiadomo jak długi. Szkoda życia. Nigdy nie wiadomo, ile nam go jeszcze zostało.
Żona twierdzi, że z objawów śluzu nie da sie absolutnie nic wyczytać. Jest mniej więcej od miesiąca i to codziennie inny, albo zupełnie sucho. Ostatnio był taki, który się wyświetla jak się poszuka na googlu grafika "śluz płodny po porodzie" - chyba z 5 cm się rozciągał. Temperaturę dopiero teraz zaczeła mierzyć, jak zmieniłem zdanie, że może jednak nie będziemy czekać no i było 36,1.
Tak sobie teraz siedzę i myślę, co robić. Rozważałem też jakieś formy alternatywne, ale oboje mamy wątpliwości (np. dotyk który się kończy wiadomo jak).
Ja bym podjął to ryzyko (kolejnej ciąży), ale Ona ma uzasadnione obawy. Muszę to uszanować.
Pewnie potrzebujecie dodatkowe dane. Mogę napisać. W teorii mamy wszystko przeczytane. Cykle przed ciążą były na ogół 28 dniowe, bardzo rzadko krótsze, za to czasem dłuższe. Okres 7 dni, jedynie czasem 7 dnia się udawało. Wyraźny skok temperatury w każdym cyklu i potem niemal zawsze 13 dni i kolejna miesiączka. Objawów śluzowych osobiście nie badałem, ale z relacji wiem, że były bardzo często już powiedzmy od 10 dnia i później utrzymywały się kolejne 8 czy jakoś tak. Podobnie jest teraz: co dziennie coś jest, ale reguły żadnej co do tego opisu zastosować się nie da. Wcześniej śluz utrzymywał się nawet kilka dni po owulacji.
Proszę o trzeźwą ocenę, co mamy zrobić.