Dużo się tu o śluzie pisze, ale nie znalazłam nigdzie kompletnej odpowiedzi na moje wątpliwości, więc postanowiłam założyć nowy wątek.
Mam coś takiego: śluzu raczej mało, nawet jak jest bardzo płodny. Ciężko mi go znaleźć, ale dużo mi pomagają obserwacje wewnętrzne i odkąd je prowadzę, z rozpoznaniem jakości śluzu nie mam żadnych problemów. Problem jest z odczuciem. Po pierwsze nie jestem w stanie odróżnić "ślisko" od "mokro". Po drugie raczej nie miewam "sucho". Zdarza mi się za to, że "nie jest mokro" czy też "nic nie czuję", ale raczej rzadko i nigdy nie jestem pewna, czy to faktycznie tak jest, czy po prostu jest "tylko trochę wilgotno". Zastanawiam się więc, czy nie jestem czasem "typem mokrym". Problem w tym, że mam mało śluzu i na pewno nie obserwuję śluzu przez cały cykl. W większości cykli najpierw go nie ma, później jest lepki, biały, później robi się rozciągliwy (przejrzysty rzadko), później znowu lepki i powoli zanika. Ale odczucie trwa. Od początku do końca z małymi wyjątkami na "nic nie czuję".
Czy typ mokry wyznacza tylko obecność śluzu, czy także samo odczucie? Czy w mojej sytuacji mogę stosować metodę "ostatniego dnia suchego", biorąc pod uwagę ostatni dzień bez śluzu, ignorując odczucia?
Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź.
[url=http://www.TickerFactory.com/]
[/url]