Dzięki za odpowiedź. O coś takiego mi chodziło. Jednak w kursie LMM wyraźnie stoi napisane że jakikolwiek śluz kończy tą fazę niepłodności I. To mi bardzo nie pasuje bo mam długie cykle i cały czas coś się dzieje - odczucie "sucho" jest mi absolutnie obce. Co z podnieceniem? Przecież wtedy tez dochodzi do wydzielania śluzu i już nie ma sucho.
A Ty też piszesz, i to zgadza się z moją praktyką poprzednią, o dwóch rodzajach śluzu - płodnym i nie - i o zmianie tego śluzu - wg mnie to niezgodne z kursem LMM - ale mi to nie przeszkadza bo chodzi mi o praktykę. Ostatni cykl to był 38 dni... I przyznam że pewniej się czułam tuż po okresie... Nie odważyłąm się w poprzednim cyklu zaufać tym nie do końca podręcznikowym wykresom temperatury... Wiedziałąm kiedy mógł być rzeczywiście ten skok dopiero w pierwszy dzień miesiączki. I tego też nie jestem pewna który to był skok z dwóch które były
Właśnie prowadzę obserwacje i szukam zmian o których piszesz. Nie są tak oczywiste, bo z tym śluzem ciągnącym i nie to się sprawdzało przed ciążami, a teraz jest zupełnie inaczej. Wydaje mi się że są niuanse w tym odczuwaniu - wilgotno/mokro. To wszystko co udało mi sie zaobserwować. Brak śluzu typowo płodnego.
Z temperaturą też ostanio się nie udało. Bez ewidentnych zakłóceń nie udało mi się wyznaczyć tych dwóch linii "podręcznikowo" - tzn ja widziałam różnicę w poziomach - przed było do 36,4, po było ok 36,6 ale nie udało się podręcznikowo wyznaczyć linii.
Najgorsza jest ta szyjka, która obniżyła się ... tuż przed miesiączką. Może teraz się to zmieni.
To dopiero drugi cykl po porodzie może się jeszcze wszystko unormuje.
Ale czekanie jest problematyczne